Loki, widziałam Twoją robinię

,(chociaż wolę nazywać ją akacją, nawet miód jest akacjowy, a nie robiniowy

) .
Moszenki mam od dawna, ale jeszcze nie widziałam na nich zadrzechni

. Tylko raz, któregoś upalnego lata, pojawiła się w ogrodzie, ale chyba tylko przelotem.
Iryski i piwonie kłaniają się w podzięce za pochwały

.
Maryniu, weekend bez burz, zgodnie z Twoim życzeniem

, tylko trochę popadało w piątek, toteż mogłam zachwycać się zapachem jaśminowców. Teraz rozkwitła dzika różyczka, a przez jej zapach, nic się nie przebije

.
Soniu, ja też bałam się, że obuwik nie uchowa się u mnie i nie zamierzałam tego sprawdzać, bo są to dość drogie rośliny, ale dostałam w prezencie i rośnie

. Dostałam dwa i został akurat królewski, niby bardziej wymagający

, a Ulla Silkens przepadł, ale i sadzonka była kiepskiej jakości. Sądzę, że u Ciebie miałyby świetne warunki w przepuszczalnej glebie, przy kropelkowym nawadnianiu, tylko w półcieniu

. Mój ma pod korzeniami wór z włókniny, wypełniony żwirem dla drenażu, a na zimę okrywałam go bukowymi liśćmi, a ubiegłą, bardzo mokrą zimę spędził bez kołderki i nawet podwoił objętość!
Ta piwonia, która Ci się podoba, to Doreen. Pięknie rozkwita, potem jej bardzo duże kwiaty, robią się takie
rozczochrane, ale tworzy dużo bocznych pąków i dość długo ładnie kwitnie. Jedyna jej wada, to spora wysokość, przez co nie chce trzymać pionu.
Syropek zrobiony

. Chociaż denerwuje mnie żmudne obskubywanie kwiatków, to syrop lubię, a przy okazji mam mniej siewek bzu w ogrodzie

.
Mój M jest wyjątkowo
trawożerny, ale niestety i tutaj są zakazy, bo zielone zawierają witaminę K, a to koliduje z zastrzykami przeciwzakrzepowymi i zostaje tylko najbezpieczniejsza roszponka, której akurat nie cierpi

. Ogólnie żywienie w jego przypadku, to tragedia

.
Soniu,Twoje życzenia się spełniły i niech ten stan trwa

.
Lucynko, te rośliny, to dzwonki brzoskwiniolistne, niekłopotliwe i samoobsługowe

, bardzo łatwo rozsiewają się.
Piwonie i irysy kłaniają się do ziemi, w podzięce za pochwały

, w przenośni, a niektóre, po deszczu i dosłownie.
To nieprawda, że irysy Cię nie lubią

, one tylko nie lubią mokrej ziemi na Twojej działeczce. Może rosłyby chętnie za płotem, tam gdzie
wygnane tulipany?
Chociaż świętowanie z dziećmi jedynie wirtualnie

, to poczta kwiatowa dotarła realnie i niedziela była piękna

.
Halszko jestem na 100% pewna źródła tego irysa

, chociaż zaskoczył mnie ogromnie, bo myślałam, że to były kłącza Burgeois, który kwitł, a obok liście ciągle rosły w górę, aż tu taka niespodzianka

.
Kolor miał taki, jak na Twoich zdjęciach, tylko ta biała obwódka na dolnych płatkach, której u Ciebie praktycznie nie ma

.
A żal mi, bo kwitnące kłącze zamiera, a nowe przyrosty kwitną dopiero w trzecim roku, to za rok kwiaty się nie pojawią

.
Robinie dostały deszczem z wiatrem, to został tylko brązowiejący dywan ich kwiatków, ale pachniały odurzająco

.
Życzenia odwzajemniam gorąco!
Majówki przekwitły, ale następne piwonie rozkwitają.
I taka bladoróżowa piękność, z posadzonego rok temu marnego kapersowego korzonka, latem wypuściła dwa listki, a teraz dwa pędy kwiatowe
Żylistek Pink Pom Pom
Nikko
Zaczyna też Strawberry Fields
Moje irysy, to w większości starsze odmiany, ale kwitną też nowsze piękności
Zapachu tego
potwora nic nie przebije!
Pięknego dnia!
