To ostatnie podrygi La'Nina. Już się skończyła podobno i przechodzimy w neutralną fazę, ale jeszcze jej oddech poczujemy przez jakiś czas.
U mnie w piątek było prawie 20 stopni. Wczoraj: "w marcu, jak w garncu" pasowało, jak ulał, a tej nocy (nad ranem właściwie) było -7.
Odkryłam włókninę z zakupionych w zeszłym tygodniu krzaczków i widzę, że mam mrożone truskawki

Nawet bratki kupione w markecie leżą jakby bez życia. Śliwowiśnia wypuściła listki i pierwsze kwiatki się pokazały, a dziś jakaś podejrzanie czarna, chyba to jednak za dużo dla niej było. Jagody kamczackie chyba wytrzymały, bo przez okno widzę, że wyglądają tak samo, jak wczoraj.
Z pewnych źródeł mam informacje, że taka kiepska pogoda utrzyma się do świąt, dopiero po świętach zacznie się ocieplać.
W sumie (choć chciałoby się już ciepełka) lepiej, żeby teraz było chłodno i wegetacja się wstrzymała, a nie, jak to bywało w niektórych latach- wczesna wiosna, a później wszystko zwarzył mróz np na Zimną Zośkę.