Dzięki dziewczyny za odwiedzinki.
Mój optymizm i entuzjazm zostały dzisiaj mocno nadszarpnięte... Moje zakwaszające się miejsce na przyszłe wrzosowisko porosło chwastem. Zaczęłam odchwaszczać i ręce mi opadły. Wywiozłam stamtąd milion taczek gliny, ubytek wyrównałam piachem, a tu jak było gliniaste klepisko, tak jest dalej

Dorzuciłam jeszcze kilka taczek z piachem, już prawie pustynia się tam robi, a glina dalej wyłazi nie wiadomo skąd... Na dodatek zmierzyłam pH, a tu po 2 miesiącach zakwaszania siarką i zakwaszaczem do borówek pH nawet nie drgnęło w stronę bardziej przyjazną wrzosom

Chyba nie ma to moje wrzosowisko sensu... A JA TAK CHCIAŁAM!!! No ale jak nie wrzosy, to co? Zero kocepcji... Nie ma jednak sensu walczyć z naturą...
Na koniec dowcip o Małżach.
Mój Małż wraca z pracy i zastaje mnie zasmuconą z pH-metrem na glinowisku. Pyta; Co się stało kochanie? Ja: Mam niestety za wysokie pH. On: No to idź koniecznie do jakiegoś lekarza. Na pewno coś poradzi!

Z kim ja muszę pracować! Karą za totalny brakorientacji skali problemów z jakimi muszę się borykać będzie jutro pobudka o godzinę wcześniej i kilka rundek z taczką!