
One pomogły mnie, teraz ja spłacam dług wdzięczności. Limona
Kasiu, cyknęłam dwie fotki ale nie zgram bo się pojawiło na aparacie "battery empty" i sprzęt mi zemdlał
, nawet nie wiem czy ostatnie zdjęcie się zapisało
. Fotki wstawię najdalej jutro ale dziś mogę Ci napisać, że te hybrydki są niczego sobie, bardzo pocieszne i wciąż kwitną. Porozwijały wszystkie pąki a ten różowy 'Llullaillaco' zaszczycił mnie nawet bo przedłuża sobie kwitnienie i wypuścił młodziutki pączek (szkoda, że tylko jeden, może się jeszcze rozbryka :P), ale dzięki temu wiem, że się świetnie u mnie zaaklimatyzował. Żółty 'Soufriere' na razie tylko kwitnie ale za to szaleje z korzonkami a to też dobry znak. Dodam, że zafundowałam im szok i niedługo po zakupie, przesadziłam do nowego podłoża (tamto było jakieś wątpliwe) ale wyszło im to tylko na dobre, nie dość, że nie pogubiły kwiatów, to nie odnotowałam też aby straciły jakiegoś pączka
Gosiu, na razie daję mu szansę, na chwilę obecną nic się nie dzieje i nadzieję dają dwa najmłodsze listki, które nie mają kompletnie żadnych objawów, czyli znak, że jeśli to jakieś choróbsko, to powinno postępować a zatrzymało się na tym paskudnym liściu. Będę go obserwować a na dzień dzisiejszy wynika, że ze zmian jakie odnotowałam, to tylko te radosne, jeden pączek już się rozwinął a drugi właśnie pęka więc kolejny kwiatuszek będzie się do mnie uśmiechał najdalej za dwa dni




Gosiu, na razie daję mu szansę, na chwilę obecną nic się nie dzieje i nadzieję dają dwa najmłodsze listki, które nie mają kompletnie żadnych objawów, czyli znak, że jeśli to jakieś choróbsko, to powinno postępować a zatrzymało się na tym paskudnym liściu. Będę go obserwować a na dzień dzisiejszy wynika, że ze zmian jakie odnotowałam, to tylko te radosne, jeden pączek już się rozwinął a drugi właśnie pęka więc kolejny kwiatuszek będzie się do mnie uśmiechał najdalej za dwa dni



-
- 200p
- Posty: 280
- Od: 5 wrz 2008, o 23:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Limona, mam podobna paskudę na liściu.
Najmądrzejsza Głowa jaką znam kazała:
"wietrzyć (albo uchylone okno ) i oprysk+ moczenie W Topsin0,15+ Bravo 0,2%, jeśli to zastopuje to raczej początki grzybicy. wietrzyć (albo uchylone okno ) i oprysk+ moczenie W Topsin0,15+ Bravo 0,2%, jeśli to zastopuje to raczej początki grzybicy.
Jeśli postąpi dalej to niestety raczej wirus. "
Być może różni się czymś minimalnie od Twego - czego ja laik nie widzę - ale sprzedaję Ci tą wiedzę.
Najmądrzejsza Głowa jaką znam kazała:
"wietrzyć (albo uchylone okno ) i oprysk+ moczenie W Topsin0,15+ Bravo 0,2%, jeśli to zastopuje to raczej początki grzybicy. wietrzyć (albo uchylone okno ) i oprysk+ moczenie W Topsin0,15+ Bravo 0,2%, jeśli to zastopuje to raczej początki grzybicy.
Jeśli postąpi dalej to niestety raczej wirus. "
Być może różni się czymś minimalnie od Twego - czego ja laik nie widzę - ale sprzedaję Ci tą wiedzę.
- madzik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1345
- Od: 27 gru 2007, o 09:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Opole
Limonko - trochę z opóźnieniem reaguję, ale może na coś przydadzą Ci się moje zapiski odnośnie bardzo podobnie wyglądającego choróbska na jednym z moich falenopsisów.
Otóż w okolicach 20.12.08 na liściach pojawiły się się jaśniejsze, żółtawe plamy. Błyskawicznie się powiększały, rozlewały i zapadały jakby ktoś/coś w tym miejscu soki wysysał...
23.12 został opryskany i podlany Bioseptem - jeden liść już odpadł, a kolejne dwa żółkły...
4.02 zostały mu jedynie 2 chore liście z głębokimi wżerami. Po drodze został posmarowany propolisem, opryskany Topsinem i podlany Previcurem - byłam zdesperowana i używałam, czego się da by to zwalczyć.
Wyglądał wtedy tak:

14.02 - musiałam wyciąć połowę korzeni, bo te nagle zaczęły gnić (mimo, że miał najzdrowsze i najgrubsze korzenie ze wszystkich moich roślin!) - tak, jak w przypadku liści postępowało to bardzo szybko.
Przy okazji moczenie w Topsinie i oprysk Asahi.
24.02 - podlany i opryskany Previcurem
28.02 - zaczął wychodzić nowy listek
Na dzień dzisiejszy roślina ma się dobrze. Trzyma się jeszcze rośliny jakoś jeden stary liść ze śladami choroby, ale szkoda mi go tak po prostu wyciąć, bo pomógł wyżywić 3 nowe listki, które na razie są zdrowe...
Wygląda na to, że chorobę zatrzymałam, albo i nawet wyleczyłam, choć trudno stwierdzić co pomogło, bo trochę specyfików w ruch poszło....
Dzisiaj wygląda tak:

Otóż w okolicach 20.12.08 na liściach pojawiły się się jaśniejsze, żółtawe plamy. Błyskawicznie się powiększały, rozlewały i zapadały jakby ktoś/coś w tym miejscu soki wysysał...
23.12 został opryskany i podlany Bioseptem - jeden liść już odpadł, a kolejne dwa żółkły...
4.02 zostały mu jedynie 2 chore liście z głębokimi wżerami. Po drodze został posmarowany propolisem, opryskany Topsinem i podlany Previcurem - byłam zdesperowana i używałam, czego się da by to zwalczyć.
Wyglądał wtedy tak:


14.02 - musiałam wyciąć połowę korzeni, bo te nagle zaczęły gnić (mimo, że miał najzdrowsze i najgrubsze korzenie ze wszystkich moich roślin!) - tak, jak w przypadku liści postępowało to bardzo szybko.
Przy okazji moczenie w Topsinie i oprysk Asahi.
24.02 - podlany i opryskany Previcurem
28.02 - zaczął wychodzić nowy listek
Na dzień dzisiejszy roślina ma się dobrze. Trzyma się jeszcze rośliny jakoś jeden stary liść ze śladami choroby, ale szkoda mi go tak po prostu wyciąć, bo pomógł wyżywić 3 nowe listki, które na razie są zdrowe...
Wygląda na to, że chorobę zatrzymałam, albo i nawet wyleczyłam, choć trudno stwierdzić co pomogło, bo trochę specyfików w ruch poszło....
Dzisiaj wygląda tak:

- Mala_MI
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3189
- Od: 16 paź 2008, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
- Kontakt:
noooo
rzeczywiście
nie wyglądał za ciekawie
gratuluję, że udało się go do takiego stanu doprowadzić
rzeczywiście
nie wyglądał za ciekawie
gratuluję, że udało się go do takiego stanu doprowadzić

Pozdrawiam, Justyna
Storczyki , Róże , Ogród i kto wie co jeszcze...
Nie dla bezsensownego rozmnażania zwierząt!
Storczyki , Róże , Ogród i kto wie co jeszcze...
Nie dla bezsensownego rozmnażania zwierząt!
- Agita
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2327
- Od: 5 lis 2008, o 15:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
O mamusiu, ale paskudna choroba, brrr! Ja chyba bym się poddała z obawy przed rozniesieniem choroby... Mam jednego po chorobie, trzymam go na klatce schodowej, nie moczę tylko przelewam i staram się za duzo nie dotykać, żeby nie przenieść czegoś na pozostałe kwiaty...
Madzik, gratulacje!
Justynko, powodzenia! 
Madzik, gratulacje!


Pozdrawiam, Agnieszka
Storczyki cz. I ; Storczyki cz. II ; Tu inne zielone
"Nie ma jednej prawdy, jeśli rzetelnie obserwuje się człowieka" Z. Zapasiewicz
Storczyki cz. I ; Storczyki cz. II ; Tu inne zielone
"Nie ma jednej prawdy, jeśli rzetelnie obserwuje się człowieka" Z. Zapasiewicz
Madziu, bardzo Ci dziękuję za przygotowanie dla mnie tak obszernego materiału. Bardzo Ci jestem wdzięczna
i gratuluję, że wyprowadziłaś falusia z tak opłakanego, prawie beznadziejnego stanu, dziś wygląda jak okaz zdrowia
.
Porównując Twojego storczyka, jak wygląda na dzień dzisiejszy, do mojego, utwierdzam się w przekonaniu, że być może i mojego kiedyś coś takiego spotkało a teraźniejsza interwencja z zastosowaniem chemii, to już musztarda po obiedzie.
Zdecydowałam, że zostawię ten liść tak jak jest i będę obserwować, tym bardziej, że na chwilę obecną nic się złego nie dzieje wręcz przeciwnie, kwiatuszek na nic nie zważając, nawet na przesadzenie, które mu zaraz po zakupie zaserwowałam, rozwija kolejne pączki i o ile wzrok mnie nie myli, ze stożka wzrostu zaczyna kiełkować listek, na razie tak maleńki, że jeszcze mam wątpliwości czy to nie omamy wzrokowe.
Mam też drugi bardzo ważny powód przeciwko stosowaniu chemii, teraz będzie na wesoło i w przenośni: Do końca tego tygodnia powinnam odebrać ostatnie badania, jeśli wszystko będzie ok (wszystkie pozostałe wyniki miałam bardzo dobre) to w ruch pójdzie
"pasta z ukorzeniaczem" i planuję zmajstrować różowiutkie, pulchniutkie "basal keiki" ;:67 ;:67 ;:67... W tej sytuacji narażanie siebie na kontakt z chemią jest niewspółmierne do ratowania kwiatuszka, za którego wydałam 20 zł.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, Twoje doświadczenie bardzo pouczające a to, że dzielisz się nim z nami wszystkimi - bezcenne
.
Dziewczyny, wielkie dzięki za wsparcie
.
Propolis na pewno zaraz zagości w mojej storczykowej apteczce, tylko podajcie przepis czy i jak go rozcieńczyć i jak go stosować.


Porównując Twojego storczyka, jak wygląda na dzień dzisiejszy, do mojego, utwierdzam się w przekonaniu, że być może i mojego kiedyś coś takiego spotkało a teraźniejsza interwencja z zastosowaniem chemii, to już musztarda po obiedzie.
Zdecydowałam, że zostawię ten liść tak jak jest i będę obserwować, tym bardziej, że na chwilę obecną nic się złego nie dzieje wręcz przeciwnie, kwiatuszek na nic nie zważając, nawet na przesadzenie, które mu zaraz po zakupie zaserwowałam, rozwija kolejne pączki i o ile wzrok mnie nie myli, ze stożka wzrostu zaczyna kiełkować listek, na razie tak maleńki, że jeszcze mam wątpliwości czy to nie omamy wzrokowe.
Mam też drugi bardzo ważny powód przeciwko stosowaniu chemii, teraz będzie na wesoło i w przenośni: Do końca tego tygodnia powinnam odebrać ostatnie badania, jeśli wszystko będzie ok (wszystkie pozostałe wyniki miałam bardzo dobre) to w ruch pójdzie



Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, Twoje doświadczenie bardzo pouczające a to, że dzielisz się nim z nami wszystkimi - bezcenne

Dziewczyny, wielkie dzięki za wsparcie

Propolis na pewno zaraz zagości w mojej storczykowej apteczce, tylko podajcie przepis czy i jak go rozcieńczyć i jak go stosować.
- madzik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1345
- Od: 27 gru 2007, o 09:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Opole
Justynko - cieszę się, że moje zapiski mogły się komuś na coś przydać (poza mną..). Mam jeszcze bardziej beznadziejny przypadek, który wyszedł na prostą (został mi dosłownie jeden klapnięty listek bez jednego korzenia...gdzieś jest jego historia opisana), więc na pewno nie należy się poddawać i rąk załamywać jeśli jest choćby cień nadziei....Choć zdarzają się przypadki, że lepiej od razu się pozbyć, zeby nie narażać reszty roślin.
Roztwór propolisu mam od pszczelarza, przynajmniej wiem, że tam tylko propolis i spirytus.... Są takowe do dostania też w aptekach (najmocniejsze - 7%). Ja używałam bez rozcieńczania i nic złego się nie wydarzyło.
Powodzenia z "keiki"
Roztwór propolisu mam od pszczelarza, przynajmniej wiem, że tam tylko propolis i spirytus.... Są takowe do dostania też w aptekach (najmocniejsze - 7%). Ja używałam bez rozcieńczania i nic złego się nie wydarzyło.
Powodzenia z "keiki"

- Agita
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2327
- Od: 5 lis 2008, o 15:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Madzik, czy ten Twój roztwór też jest taki gęsty i lepki i zostawia na liściach błyszczace, woskowe plamy? Jak go używałas, smarowałaś cały liść? Ja trochę się obawiam propolisu, bo (przynajmniej ten co ja mam, też roztwór na spirytusie) zostawia taką nieprzepuszczalną powłoczkę, że w razie potrzeby nie da się już później tego samego miejsca posmarować innym środkiem chem. czy choćby odkazić woda utlenioną...
Justynko, trzymam kciuki za keiczka ;) zdolna z Ciebie opiekunka orchidei, to pewnie i z keiki gładko pójdzie
Powodzenia i nawet nie myśl o chemii!
Justynko, trzymam kciuki za keiczka ;) zdolna z Ciebie opiekunka orchidei, to pewnie i z keiki gładko pójdzie

Pozdrawiam, Agnieszka
Storczyki cz. I ; Storczyki cz. II ; Tu inne zielone
"Nie ma jednej prawdy, jeśli rzetelnie obserwuje się człowieka" Z. Zapasiewicz
Storczyki cz. I ; Storczyki cz. II ; Tu inne zielone
"Nie ma jednej prawdy, jeśli rzetelnie obserwuje się człowieka" Z. Zapasiewicz