Jeanne, ja też nie mogę się na niego napatrzeć, gdyby miał nieco dłuższy pęd wyglądałby jak z tych wystaw wietnamskich... Zawsze zastanawiałam się jak oni to robią, a tu proszę

Tak, ma 9 kwiatów, dziś pękł ostatni pąk.
Twój Pink Panther musi pięknie wyglądać, one są niesamowite, rzeczywiście te ciekawskie kwiatki dość ciasno rosną i sterczą we wszystkie możliwe strony
Limonko, to są moje pierwsze kwitnienia, więc raczej specjalistką od kwitnień jeszcze nie jestem, ale mogę napisać co z nimi robię. Podlewam miękką wodą (ostatnio z braku czasu coraz częściej taką z brity, bez gotowania- choć wodę mam dosyć miekką jak na duze miasto), czasem z kilkoma kroplami cytryny. Mam 2 odżywki: agrecol NPK 5-5-5 i substral NPK 4+4,5+8. 1wszą używam głównie gdy storczyk nie kwitnie, na przemian ze zwykłą odżywką do roślin zielonych, drugą- jak idzie pęd bądź są już kwiaty. Dawka 1/4 tego co podaje producent, co 4-te podlewanie czystą wodą. Podlałam też ze 2-3 razy roztworem z drożdży sposobem
Bogumiły z naszego forum, a także Humivitem Eco Uniwersalnym- to chyba coś w rodzaju biohumusu, piszą, że zwiększa parcie korzeniowe i rzeczywiście coś w tym jest- po podlaniu nim przez kilka dni pojawiała mi się kropelka wody na końcu ucietych, przyschnietych już pędów (!) - musiałam je wycierać, bo aż mi końcówki pędu rozmokły!
Nie mam tacek z keramzytem i nie zraszam, bo zauważyłam, że od tego robią się brzydkie korzenie powietrzne, mgiełka do storczyków też się u mnie nie sprawdziła, zostawiała osad na korzeniach, nawet jak zmieszałam ją pół na pół z wodą destylowaną...
Moczę zimą co 2 tygodnie, obecnie niemal wszystkie co tydzień (ale patrzę który jak szybko wysycha, notuję kiedy podlewałam i nawoziłam każdy z nich), trzymam je w wodzie dobrą godzinę- tylko dwa których jeszcze nie przesadziłam i mają drobne podłoże i nie wiem co w środku trzymam krócej, ale pewnie też z 30-40 minut będzie...
Stwierdzam, że te rosliny jednak lubią wodę, wystarczy spojrzeć jak pieknie i obficie nieraz kwitną ludziom którzy podlewają storczyki regularnie co tydzień, nie patrząc czy przeschły. Wtedy o ile roślina nie zgnije, jakoś się chyba dostosowuje i zaczyna "szaleć". Taki przypadek opisywał na swoich pierwszych stronach Orchideomaniak, ja zresztą też gdzieś na początku- phalaenopsis mojej bratówki kwitnie nieprzerwanie mając zawsze po dwadzieścia kilka kwiatów- pięknie to wygląda, choć w podłozu bagno i połowa korzeni zgniłych. Ja sama boję się tak podlewać, nie chciałabym stracić moich pięknotek, ale postanowiłam delikatnie spróbować podlewać częściej, zobaczymy co z tego będzie... ;)
Aa, jeszcze co do podcinania pędów- i tu mnie masz
Justyno 
, rzeczywiście najczęciej podcinam. Nie lubię tych długich pogiętych badylków, zazwyczaj chodzę kilka dni i biję się z myślami: podciąć- nie podciąć?- i intensywnie obserwuję, czy przypadkiem końcówka pędu nie zasycha. Jak tylko się trochę pomarszczy i pożółknie, ciacham pęd z wielką stysfakcją- ale tylko tą część na której były kwiaty, zostawiam wszystkie mozliwe oczka. Sporo falków odbiło mi z czwartego oczka, nie wiem co by było gdybym podcięła nad trzecim..?
Trochę zdjęć:
Miniaturka walentynkowa długo kwitła, dziś ma już nowy pędzik i 5 wyraźnych pączków:
Ten misiek ledwo rozkwitł, przedłuża się o 2 kolejne pąki:
To Pink Panther dziś. Potwierdzam, że jednak pachnie- pięknie, delikatnie, ale w słoneczny dzień wyraźnie czuć przy poruszeniu go. Te jaśniejsze kwiaty są po prostu o jakieś 2 miesiące starsze i już wyblakły, a pęd został przycięty (wyrównany) bo kupiłam go pod koniec stycznia ze złamanycm jednym pędem- własnie tym, który teraz odbił i kwitnie- zresztą tam kwitną dwa, bo trzeci pęd storczyk wypuścił w miedzyczasie z dołu:
Stary kwiat:
Nowy kwiat:
A ten długodystansowiec wciąż kwitnie- to już 6 miesięcy

:
