Pisklę. Jak uchronić je/ uratować przed śmiercią...
- lila31
- Moderator Forum.
- Posty: 2643
- Od: 20 lip 2006, o 12:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubin
Przemku bardzo Ci dziękuję za pomoc, ale niestety szpaczek przeniósł się do "lepszego szpaczego świata".
Wieczorem, za Twoją radą, nakarmiłam go pokrojoną dżdżownicą, wyglądał całkiem dobrze, ale niestety rano....
Myślę, że gdy wypadł z gniazda, to jednak mocno się poobijał, i musiał sobie coś uszkodzić.....
Wieczorem, za Twoją radą, nakarmiłam go pokrojoną dżdżownicą, wyglądał całkiem dobrze, ale niestety rano....
Myślę, że gdy wypadł z gniazda, to jednak mocno się poobijał, i musiał sobie coś uszkodzić.....
Lilu, z dzikimi ptakami tak jest. Ja już parę razy próbowałem i zawsze w ciągu klilku dni niestety odchodziły z tego świata . Mam Tylko jeden sukces . Udało mi się uratować kuropatwę. Po paru tygodniach kuracji, odzyskała siły i wypuściłem ją na wolność. Wypuszczanie uratowanego ptaka na wolność jest wspaniałym uczuciem.
Pozdrawiam :P
Pozdrawiam :P
Ciesze sie, ze sa podobni do mnie na tym swiecie. U mnie jest tez taki malec, ale innego gatunku. Sytuacje ma lepsza, bo rodzice go karmia. Gdy znalezlismy go na ziemi, zyl tylko on jeden, dwa starsze, wieksze nie zyly. Zaraz zrobilismy mu w poblizu gniazdowania (wiedzielismy skad wypadly, ale wlozyc go tam nie bylo jak, bo to pod dachem) awaryjne gniazdko z glebszego koszyka z siankiem. Jego rodzice to obserwowali i wiedzieli gdzie jest, zreszta tak cwierkal, ze trudno go nie uslyszec. Na razie zyje, ma sie dobrze, wyskakuje co raz z "gniazdka" na ziemie, ale pilnujemy, by nie zginal, wkladamy do koszyka. Lada dzien, jak nic sie nie stanie to zaczynac fruwac (moze nawet dzis). Jego rodzicom to nie przeszkadza, ze mu towarzyszymy. Jezeli Twoj ptaszek byl na tarasie, to moze sprobuj tak jak ja zrobic. Gniazdko musisz umiescic w bezpiecznym od drapieznikow (koty) miejscu,i osloniete od deszczu i wiatru, ale latwo dostepne dla ptaszka rodzicow. Dobrze by bylo wiedziec tez co to za ptaszek. Nie wszystkie gniazduja, niektore zyja w budkach. jeśli sama chcesz karmic, to male larwy, motylki a na koniec zawsze woda z glukoza. Jedzenie podajesz palcami lub penseta, picie plastikowym zakraplaczem. Uwazaj, by go nie zadlawic. jeśli chcesz wiedziec wiecej wejdz na forum przyrodnicze Bocian: http://forum.bocian.org.pl/ , na ptaki. Tam dowiesz sie wszystkiego. Powodzxenia
Ja kiedyś znalazłam małego gołąbka który ledwie żywy leżał pod blokiem w krzakach, był już nieźle upierzony ale wyglądał jakby nie żył. Był lekki jak piórko, tak wychudzony i zimny jak lód.Wzięłam go do domu, ułożyłam na szmatkach w pudełku i pierwsze co zrobiłam to zaczęłam ogrzewać suszarka[z daleka ].zaczął po jakimś czasie podnosić główkę ,wtedy dałam mu trchę wody z cukrem i znów było jeszcze lepiej.po paru godzinach robiłam takie malutkie kuleczki z chleba i wody i wkładałam mu do dzioba.Następnego dnia jak sie obudziłam, zaczął już fruwać[raczej podskakiwać]] po przedpokoju i niestety musiałam go odwieźć do Zoo. Był za mały żeby go wypuścić. Mój M tylko sie pukał w czoło,że niby nie da rady przeżyć -a jednak sie udało.
cudze błędy mamy przed oczyma ,własne za plecami
Pozdrawiam Grazyna
Pozdrawiam Grazyna
grazyna56 pisze:Ja kiedyś znalazłam małego gołąbka który ledwie żywy leżał pod blokiem w krzakach, był już nieźle upierzony ale wyglądał jakby nie żył. Był lekki jak piórko, tak wychudzony i zimny jak lód.Wzięłam go do domu, ułożyłam na szmatkach w pudełku i pierwsze co zrobiłam to zaczęłam ogrzewać suszarka[z daleka ].zaczął po jakimś czasie podnosić główkę ,wtedy dałam mu trchę wody z cukrem i znów było jeszcze lepiej.po paru godzinach robiłam takie malutkie kuleczki z chleba i wody i wkładałam mu do dzioba.Następnego dnia jak sie obudziłam, zaczął już fruwać[raczej podskakiwać]] po przedpokoju i niestety musiałam go odwieźć do Zoo. Był za mały żeby go wypuścić. Mój M tylko sie pukał w czoło,że niby nie da rady przeżyć -a jednak sie udało.
Czyli mozna wykarmic ptaszka chlebem? Ja kiedys znalazlam pisklaczka zupelnie malenkiego jeszcze nie opierzonego u mojej babci na wsi, mialam moze z siedem lat i oczywiscie zadnego pojecia jak sie nim zajmowac. Karmilysmy go z kolezanka chlebem, wcinal bardzo chetnie, ale zyl dwa dni
Karolinko ,gołębie[te w miescie] z reguły zywią sie chlebem wyrzucanym przez ludzi, no i oczywiście ziarnem które znajdą ,ale to w okresie letnim.Mój juz nie był taki malutki ,co innego wróbel czy sikorka, są to ptaki bardziej mięsożerne, a poza tym im mniejszy ptaszek tym szansa na przeżycie też mniejsza .Kiedy oddawałam mojego do Zoo ,pani powiedział że trafi do żłobka ,gdzie takie małe ptaszki są pod troskliwą opieką i sie je osobiście karmi, dopóki nie podrosną i wtedy dołączają do większych ,a potem wypuszcza.Mam nadzieje że ten moj lata sobie na wolności
cudze błędy mamy przed oczyma ,własne za plecami
Pozdrawiam Grazyna
Pozdrawiam Grazyna
- lila31
- Moderator Forum.
- Posty: 2643
- Od: 20 lip 2006, o 12:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubin
I jednak jest mi przypisane być "ptasią mamą".
Dzisiaj znowu znalazłam takiego żółtodzioba.
Z tamtym był problem, bo nie chciał jeść, ten znowu bez przerwy "krzyczy jeść".
Dostał co godzinę, po 2 dżdżownice, a w przerwie, truskawkę. Myślę, że mu to menu nie zaszkodzi.
Teraz syn pojechał po robaki do sklepu akwarystycznego. Mam nadzieję, że może tego uda się uratować.
Myślałam zostawić go na zewnątrz domu, może rodzice by go karmili, ale niestety pierwsza wypatrzyła go sroka. Na szczęście zdążyłam przed nią.
Teraz popiskuje w domu, i co ja mam znowu robić?
Troszkę wiedzy dostarczyliście swoimi postami, ale czy ja dobrze robię?
Dzisiaj znowu znalazłam takiego żółtodzioba.
Z tamtym był problem, bo nie chciał jeść, ten znowu bez przerwy "krzyczy jeść".
Dostał co godzinę, po 2 dżdżownice, a w przerwie, truskawkę. Myślę, że mu to menu nie zaszkodzi.
Teraz syn pojechał po robaki do sklepu akwarystycznego. Mam nadzieję, że może tego uda się uratować.
Myślałam zostawić go na zewnątrz domu, może rodzice by go karmili, ale niestety pierwsza wypatrzyła go sroka. Na szczęście zdążyłam przed nią.
Teraz popiskuje w domu, i co ja mam znowu robić?
Troszkę wiedzy dostarczyliście swoimi postami, ale czy ja dobrze robię?