Geniu, Lidko, Jollu i Kasiu, serdeczne dzięki za gratulacje

Mam nadzieję, że będzie i 2 i 3 i 4 tysiące postów razem

W nie pomniejszonym towarzystwie...
Madziu, ja też mam zamiar na naturalnych środkach lecieć. Z tą chemią to tylko przez radę pana ze szkółki wrzosowej zaczęłam się zapoznawać. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, czy będę używać tego środka, który polecał, choć już go zakupiłam. Jeśli się zdecyduję, to oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności, w oddali od domu i miejsc zabaw, no i pewnie mąż nie ja, bo ja karmię maluszka. Z drugiej strony resztę preparatu pewnie oddam wujkowi sadownikowi, który pryska tymi środkami jabłka i gruszki, które zjadamy, ma certyfikat zdrowego rolnictwa, bo zachowuje wszelkie ustawowe terminy karencji. Ech, jak się poczyta te wątki o chemii, to włos się jeży na głowie, ale trzeba z dystansem do tego podejść, bo nic bym nie zjadła. I oczywiście nie dolewać przysłowiowej oliwy do ognia stosując chemię w swoim ogrodzie. W końcu to rośliny są dla mnie, nie ja dla nich i faktycznie, jak coś będzie ciągle chorować, to do widzenia, wybiorę to, co zechce współpracować bez większych problemów. A pokrzywa już powolutku zaczyna wyłazić. I beczka czeka
