Dala - cała przyjemność po mojej stronie.
No tak, odkryłaś moją słabość do liliowców - dobrze, że jest nas tutaj więcej.
Mam nadzieję, że się pochwalisz nabytkami. Będzie co w tym sezonie oglądać.
Elu - to proste.
Wsadzasz do ukorzeniacza, dobrej ziemi i stawiasz w chłodne miejsce, pilnując żeby ziemia była zawsze wilgotna.
Tak jak każdy patyczek.
Mój ojciec kiedyś ukorzeniał w piasku i też mu się udawało, wprawdzie nie wszystko, ale zawsze coś się przyjęło.
Pamiętam jak kiedyś kupił w sklepie brzoskwinie z importu i była tam gałązka na wpół uschnięta.
Tato ją namoczył, wsadził do kompostu z piaskiem i popiołem i mu się ukorzeniła. Cieszył się jak dziecko a my potem jedliśmy brzoskwinie wielkości dorodnego jabłka. A wszyscy patrzyli z zazdrością na naszą brzoskwinię.
Teraz wszystkie się szczepi na podkładkach a kiedyś każdy radził sobie sam jak potrafił.
Trzeba tylko oberwać trzy dolne pączki liściowe jeśli patyczki bierze się wiosną lub liście jeśli patyczki cięte są póżnym latem po owocowaniu.
Hodowaliśmy też brzoskwinie z pestek, ale nie zawsze się udawały. Niektóre były raczej odpowiednie na podkładki do szczepień niż do jedzenia.
