Głowa do góry musi być dobrze
Pierwsze koty za płoty V
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko kurcze, nie ominęło Was, Filip jest młody da radę, oby M nie dopadło. Wszyscy boimy się wirusa, który nadal jest wielką niewiadomą. Już rok nam życie zrewolucjonizował, nie ma widoków na powrót do normalności. Można pisać wiele, szkoda się denerwować.
Głowa do góry musi być dobrze
czekamy na miłe wiadomości.
Głowa do góry musi być dobrze
-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Żeby nie pisać każdemu osobno, to napiszę zbiorowo, żeby się już nie powtarzać. Wszystkim dziękuję za troskę Anidzie, Ewelince, Wioli, Danusi, Lucynce, Marysi, Soni, Lodzi, Ani, Martusi, Dorotce-
, Beatce, Bogusi i Dorotce-korzo_m , za całusy i przytulasy, od razu poczułam się lepiej
Ciągle jeszcze się boję i o Filipa i o eMa, ale ponieważ widzę, że czuje się lepiej, to jest mi już lżej. Jest jeszcze tylko obawa, żeby eM się nie zaraził. Filip cały czas siedzi u siebie w pokoju, wychodzi tylko do toalety i łazienki, a całą resztę załatwiam ja. Po Filipie wszystko dezynfekuję, oczywiście to, co zdezynfekować się da, bo z powietrzem nie dam rady tego zrobić.
Jeden z panów zdrowieje, a drugi zdrów jak rybka, ale obaj tak samo psotni. Nie jestem przyzwyczajona, żeby non stop w domu ktoś był, teraz już zupełnie stracę rachubę czasu, dni mi się poplączą, no bo przecież do tej pory było tak jedynie w weekendy. Jak żyć
?
Filip niby ma jeszcze fiu-bździu w głowie, ale ze znajomymi raczej się nie spotyka. Razem z Magdą odwiedzają właściwie jedynie dwójkę przyjaciół mieszkających prawie, że w leśnej głuszy, a poza tym nikogo. tamci wszyscy są zdrowi, tak więc raczej musiał gdzieś w sklepie złapać, bo to on głównie zakupy robił. EMa też do niego nie dopuszczam, tak więc wszystko spadło na moją głowę, ale spokojnie daję sobie radę, w końcu jesteśmy niewielką jednostką społeczną, do ogarnięcia dużo nie mam. Grypowe objawy już mijają, nic innego się z nim nie działo, wierzę więc, że będzie dobrze. Chociaż nie ukrywam, że jak dostał wynik, to sobie poryczałam
Anido, daję radę, dziękuję

Ewelinko, osobiście wolałabym nawet, żeby to nie były wspominki, ale rzeczywista rzeczywistość
Zima w tym roku wyjątkowo przypadła mi do gustu, bo normalnie mogłaby dla mnie istnieć, ale już mam jej dość i zapowiadane na najbliższe dni opady śniegu, wywołują we mnie sprzeciw. Kilka ciepłych dni z rzędu spowodowało, że tym bardziej zachciało mi się wiosny, a tutaj znowu zimno ma powrócić? I nawet nie tylko ma, ale już wróciło, na termometrze znowu zaledwie 2-4 stopnie. Jeśli jeszcze trafi się słoneczny dzień, to chłód nie jest tak odczuwalny, ale to już nie to, co było w ubiegłym tygodniu
Z cebulowych nie tylko nic nowego nie kupiłam, ale nawet nie wsadziłam tego, co wykopałam w ubiegłym roku. Na szczęście wykopałam tylko niewielką część, to może przynajmniej to, co zostało w ziemi zakwitnie jako tako. Część cebulek być może przetrwało w narzędziowni, to wsadzę je z powrotem i może nie zauważą, że to już wiosna?

Wiolu, taki cudny bez mam tuż pod balkonem i w maju, przy otwartych oknach, jego zapach czuć aż w pokoju
Kiedyś przywiozłam sobie jeden badylek z Krakowa i rośnie do tej pory. Nie pozwalamy mu się nadmiernie rozrosnąć, coby nie przysłonił nam tych nędznych resztek światła jakie wpadają do mieszkania, ale kwitnie i pachnie co roku. Jakoś w tej chwili wiosny nie widać, tylko następujące po sobie kolejne dni, świadczą o tym, że jest coraz bliżej. Znowu jest zimno, dobrze chociaż, że śniegiem jak na razie nie sypnęło, chociaż w innych rejonach nie jest już tak słodko.

Danusiu, u mnie tylko w piątek wieczorem poprószyło śniegiem, ale rano wystarczyła odrobina prześwitującego przez chmury słońca, żeby szybko zniknął. Tylko po cienistych stronach utrzymał się dłużej, ale po południu i ten zniknął.

Lucynko, na wiosnę czekam spokojnie, w marcu rzadko bywam na działce, bo zazwyczaj jest jeszcze zbyt chłodno, a ja ani marznąć nie lubię
, ani siedzieć tam sama. W tamtym roku było inaczej, marzec był wyjątkowo ciepły, na działkach było całkiem sporo ludzi jak na tak wczesną porę, to i ja kilka razy tam się pojawiłam. Tym razem będzie jak zwykle, pewnie dopiero w kwietniu ruszę pełną parą, oczywiście jak pogoda znowu nie spłata jakiegoś figla.
Widać cuda w ogrodach dzieją się wszędzie indziej, tylko nie u nas. Kto chce niech dołącz do klubu

Marysiu, niestety jeszcze nie ma nic pewnego w kwestii przenoszenia wirusa przez osoby zaszczepione
Raczej są podejrzenia, że przenosić mogą, dlatego też nie pcham się między ludzi. Zakupy robię co kilka dni, na dodatek z samego rana i jak na razie byłam tylko raz na spacerze nad rzeką, ale ludzi za bardzo nie było. Za to były tabuny łabędzi

Soniu, niestety eM zdziebko przewiał mi Majesty i troszkę zmarzły jej końcówki. Na szczęście byłam czujna i zaraz zamknęłam balkon, oraz wydałam stosowne pouczenie
Liczę, że za chwilę się odczochra i będzie już tylko lepiej.

Lodziu, zawsze łyżka dziegciu musi się trafić
EMowi chociaż na kilka dni znalazłam zajęcie, to nie będzie się nudził. Ma teraz czas, to zaplanuje ścieżkę na działce, a pod koniec izolacji złoży zamówienie. Za ostatnim pobytem na działce wszystko pomierzył i dzięki temu będzie mógł działać bez wychodzenia z domu. Robótki ręczne też mu znalazłam, materiały mamy w piwnicy, tylko siąść i robić.

Aniu, miłka kupiłam już wiele lat temu w Krakowie nie mając o nim zupełnie żadnego pojęcia. Posadziła, gdzie miałam miejsce a on rozsiadł się tam na dobre. Zupełnie przypadkiem musiałam trafić mu z miejscówką, bo nigdy się nie zbuntował
Za to amurski nie jest już dla mnie tak łaskawy, kwitł tylko w pierwszym roku, w kolejnych pokazując tylko swoje pietruszkowate listki. Miałam na zimę osłonić go przed wodą, ale jesienią nie miałam głowy, żeby myśleć o ogrodzie. Zobaczymy w maju, czy wybaczył mi zaniedbanie.
Cynie zawsze sieję później, właśnie z powodu ich skłonności do wyciągania. Wyciągną się co prawda i tak, ale zawsze mniej. Posieję je, pewnie jak większość nasion 20 marca, bo według kalendarza biodynamicznego to chyba będzie najlepszy termin. Datę jeszcze potwierdzę u źródła, czyli u Lucynki, bo to ona jest guru w tym temacie. A ja w tym roku, ponieważ dysponuję czasem, to sobie obiecałam, że będę się do niego stosować. Ciekawe jakie wyciągnę wnioski, bo do tej pory siałam kiedy sama chciałam
Lobelii nie sieję, zawsze biorę ją od taty, on wszystko sieje w nadmiarze. Zresztą już bym jej nigdzie nie zmieściła, w maju każdy kawalątek balkonu jest na wagę złota.

Martuś, dwa lata temu Majesty zupełnie mi się nie udała, miałam kilka pałek, ale nasion prawie zero. Niespodziewanie pomogły mi służby utrzymania zieleni w mieście, bo jeden ze skwerów w parku obsadzili właśnie tą trawą. Sadzonki były wypasione, chociaż dużo niższe niż na działce, ale już w czerwcu miały kolby pełne nasion. Czaiłam się na nie dłuższy czas, w końcu to skwer w centrum miasta, aż w końcu jakoś tak pod koniec września, albo i na początku października zatrzymałam się z samego rana i ucięłam cztery pałki. Zrobiłam to dosłownie w ostatniej chwil, bo już tydzień później nie było po nich śladu
Teraz już zawsze zostawiam sobie zapas nasion na wszelki wypadek. Już zapisałam sobie w kajecie, że jesteś chętna

Dorotko-dorotka350, myślisz, że z wiosną tak łatwo nam pójdzie? Prognozy nie są tak optymistyczne, ale może faktycznie nie będzie tak źle? Nawet jakiś całkiem niezły tydzień widzę jeszcze w marcu, to może rowerkiem bryknę na działeczkę?
Chyba trafili mi się faceci inni niż wszyscy, bo Filip jak na razie bardziej olewa chorobę, a eM też nie wygląda na przejętego. Jak zwykle sama muszę się za wszystkich martwić

Beatko, gdybym miała tak co roku, to może bym się i z Tobą zgodziła.To tylko pozornie tak wygląda. Sezon zaczyna się dużo później, za to kończy się tak samo szybko jak gdzie indziej. Wystarczy jeden dzień przymrozków we wrześniu i jest po zabawie
Wiosną na działce zawsze się cieszę, ale gdzieś tam z tyłu głowy mi się telepie, że u Was już tulipany kwitną, a u mnie ledwo są wychodzą z ziemi. Co roku muszę sobie pomarudzić, ale zawsze mi to przechodzi. Jak tylko zaczną na działce pokazywać się kolory, to szybciutko o tym zapomnę.
Tak, to Majesty, taka trawka do zakochania

Bogusiu, za tym pasem to ja już mam stanowczo zbyt dużo
Szybciutko niech stamtąd wyłazi i da się sobą nacieszyć, ckni mi się już za nią.

Dorotko-korzo_m, myślałam, że damy radę dotrzymać do szczepionki, ale jednak ta cholera była bardziej przebiegła niż my
Zakładam, że teraz, to już będzie tylko lepiej.

W tym wszystkim trafił mi się ostatnio jeden bardzo przyjemny dzień. Wykorzystałam przyjemną, chociaż jednak chłodną pogodę. Słoneczko tak zachęcająco świeciło, że nawet nie dałam się długo prosić i poszłam nad rzekę odreagować stres. A nad rzeką tego dnia całkiem dużo się działo, a ja wybrałam się taka nieprzygotowana. Na stosunkowo krótkim odcinku pływało aż dwanaście łabędzi
Oczywiście były w rozproszeniu i nie było mowy, że złapać je wszystkie razem. Kaczki również dopisały i co chwilę się zatrzymywałam, żeby popatrzeć co też będą wyprawiać. Łabędzie co chwilę wypinały kupry do góry, pokazując co o mnie myślą, a kaczki w większości darły się jakby kto je z pierza obdzierał. Z jakiegoś powodu okropnie się przeganiały z miejsca na miejsce i to zarówno kaczory kaczki, jak i na odwrót. Część miała to wszystko w nosie i nie zwracała na te brewerie zupełnie uwagi




Jakiś czas temu pisałam, że muszę coś sobie znaleźć, żeby się nie nudzić. I znalazłam
Jeszcze w ubiegłym roku Filip zrobił mi w prezencie mydełka. Nie tylko sprawił mi tym ogromną przyjemność, ale i zadziwił, że w ogóle coś takiego wymyślił. Mydełka są kolorowe i pachnące, pięknie się pienią i ogromnie mnie cieszą. Na święta zrobił kolejną partię i mimo iż nie spędzaliśmy ich z rodziną, to jednak rodzinka została nimi obdarowana. Ostatnio zrobiliśmy je razem i tak mi się to spodobało, że postanowiłam zrobić je sama. Co prawda nie weszłam całkiem w temat i Filip zrobił mi obliczenia, ale reszta miała należeć do mnie. Za pierwszym razem niestety nie bardzo wyszło, bo "wykryłam" błąd w obliczeniach, sama dodałam i zrobiłam po swojemu. I przejechałam się na tym, bo okazało się, że jednak błędu nie było, a po moich obliczeniach mydło wyszło o zerowym przetłuszczeniu, czyli nie nadaje się do mycia
Na szczęście zakładałam, że nie od razu wszystko mi się uda, tak więc zupełnie się tym nie przejęłam i po opadnięciu emocji po ostatnich wydarzeniach wzięłam się za kolejne. Tym razem również nie do końca mi się udało, bo zbyt szybko masa mi zgęstniała, ale jak na pierwszy raz, to i tak uważam, że wyszło całkiem nieźle. Mydełko jest bardzo przyjemne w dotyku, a jak myje przekonamy się za kilka tygodni, bo teraz musi swoje odleżakować. Z czasem na pewno będą ładniejsze, ale i tak mam satysfakcję, że myjemy się tym, co zdrowe dla skóry
Wzięłam sobie za punkt honoru, żeby nauczyć się sama obliczać tłuszcze i inne takie, poszperałam trochę w internecie i potrafię to już zrobić sama.

Miłego tygodnia
, Beatce, Bogusi i Dorotce-korzo_m , za całusy i przytulasy, od razu poczułam się lepiej
Ciągle jeszcze się boję i o Filipa i o eMa, ale ponieważ widzę, że czuje się lepiej, to jest mi już lżej. Jest jeszcze tylko obawa, żeby eM się nie zaraził. Filip cały czas siedzi u siebie w pokoju, wychodzi tylko do toalety i łazienki, a całą resztę załatwiam ja. Po Filipie wszystko dezynfekuję, oczywiście to, co zdezynfekować się da, bo z powietrzem nie dam rady tego zrobić.
Jeden z panów zdrowieje, a drugi zdrów jak rybka, ale obaj tak samo psotni. Nie jestem przyzwyczajona, żeby non stop w domu ktoś był, teraz już zupełnie stracę rachubę czasu, dni mi się poplączą, no bo przecież do tej pory było tak jedynie w weekendy. Jak żyć
?Filip niby ma jeszcze fiu-bździu w głowie, ale ze znajomymi raczej się nie spotyka. Razem z Magdą odwiedzają właściwie jedynie dwójkę przyjaciół mieszkających prawie, że w leśnej głuszy, a poza tym nikogo. tamci wszyscy są zdrowi, tak więc raczej musiał gdzieś w sklepie złapać, bo to on głównie zakupy robił. EMa też do niego nie dopuszczam, tak więc wszystko spadło na moją głowę, ale spokojnie daję sobie radę, w końcu jesteśmy niewielką jednostką społeczną, do ogarnięcia dużo nie mam. Grypowe objawy już mijają, nic innego się z nim nie działo, wierzę więc, że będzie dobrze. Chociaż nie ukrywam, że jak dostał wynik, to sobie poryczałam

Anido, daję radę, dziękuję


Ewelinko, osobiście wolałabym nawet, żeby to nie były wspominki, ale rzeczywista rzeczywistość
Zima w tym roku wyjątkowo przypadła mi do gustu, bo normalnie mogłaby dla mnie istnieć, ale już mam jej dość i zapowiadane na najbliższe dni opady śniegu, wywołują we mnie sprzeciw. Kilka ciepłych dni z rzędu spowodowało, że tym bardziej zachciało mi się wiosny, a tutaj znowu zimno ma powrócić? I nawet nie tylko ma, ale już wróciło, na termometrze znowu zaledwie 2-4 stopnie. Jeśli jeszcze trafi się słoneczny dzień, to chłód nie jest tak odczuwalny, ale to już nie to, co było w ubiegłym tygodniu
Z cebulowych nie tylko nic nowego nie kupiłam, ale nawet nie wsadziłam tego, co wykopałam w ubiegłym roku. Na szczęście wykopałam tylko niewielką część, to może przynajmniej to, co zostało w ziemi zakwitnie jako tako. Część cebulek być może przetrwało w narzędziowni, to wsadzę je z powrotem i może nie zauważą, że to już wiosna?
Wiolu, taki cudny bez mam tuż pod balkonem i w maju, przy otwartych oknach, jego zapach czuć aż w pokoju

Danusiu, u mnie tylko w piątek wieczorem poprószyło śniegiem, ale rano wystarczyła odrobina prześwitującego przez chmury słońca, żeby szybko zniknął. Tylko po cienistych stronach utrzymał się dłużej, ale po południu i ten zniknął.

Lucynko, na wiosnę czekam spokojnie, w marcu rzadko bywam na działce, bo zazwyczaj jest jeszcze zbyt chłodno, a ja ani marznąć nie lubię
, ani siedzieć tam sama. W tamtym roku było inaczej, marzec był wyjątkowo ciepły, na działkach było całkiem sporo ludzi jak na tak wczesną porę, to i ja kilka razy tam się pojawiłam. Tym razem będzie jak zwykle, pewnie dopiero w kwietniu ruszę pełną parą, oczywiście jak pogoda znowu nie spłata jakiegoś figla.Widać cuda w ogrodach dzieją się wszędzie indziej, tylko nie u nas. Kto chce niech dołącz do klubu


Marysiu, niestety jeszcze nie ma nic pewnego w kwestii przenoszenia wirusa przez osoby zaszczepione
Raczej są podejrzenia, że przenosić mogą, dlatego też nie pcham się między ludzi. Zakupy robię co kilka dni, na dodatek z samego rana i jak na razie byłam tylko raz na spacerze nad rzeką, ale ludzi za bardzo nie było. Za to były tabuny łabędzi

Soniu, niestety eM zdziebko przewiał mi Majesty i troszkę zmarzły jej końcówki. Na szczęście byłam czujna i zaraz zamknęłam balkon, oraz wydałam stosowne pouczenie
Liczę, że za chwilę się odczochra i będzie już tylko lepiej.
Lodziu, zawsze łyżka dziegciu musi się trafić
EMowi chociaż na kilka dni znalazłam zajęcie, to nie będzie się nudził. Ma teraz czas, to zaplanuje ścieżkę na działce, a pod koniec izolacji złoży zamówienie. Za ostatnim pobytem na działce wszystko pomierzył i dzięki temu będzie mógł działać bez wychodzenia z domu. Robótki ręczne też mu znalazłam, materiały mamy w piwnicy, tylko siąść i robić. 
Aniu, miłka kupiłam już wiele lat temu w Krakowie nie mając o nim zupełnie żadnego pojęcia. Posadziła, gdzie miałam miejsce a on rozsiadł się tam na dobre. Zupełnie przypadkiem musiałam trafić mu z miejscówką, bo nigdy się nie zbuntował
Za to amurski nie jest już dla mnie tak łaskawy, kwitł tylko w pierwszym roku, w kolejnych pokazując tylko swoje pietruszkowate listki. Miałam na zimę osłonić go przed wodą, ale jesienią nie miałam głowy, żeby myśleć o ogrodzie. Zobaczymy w maju, czy wybaczył mi zaniedbanie.Cynie zawsze sieję później, właśnie z powodu ich skłonności do wyciągania. Wyciągną się co prawda i tak, ale zawsze mniej. Posieję je, pewnie jak większość nasion 20 marca, bo według kalendarza biodynamicznego to chyba będzie najlepszy termin. Datę jeszcze potwierdzę u źródła, czyli u Lucynki, bo to ona jest guru w tym temacie. A ja w tym roku, ponieważ dysponuję czasem, to sobie obiecałam, że będę się do niego stosować. Ciekawe jakie wyciągnę wnioski, bo do tej pory siałam kiedy sama chciałam

Martuś, dwa lata temu Majesty zupełnie mi się nie udała, miałam kilka pałek, ale nasion prawie zero. Niespodziewanie pomogły mi służby utrzymania zieleni w mieście, bo jeden ze skwerów w parku obsadzili właśnie tą trawą. Sadzonki były wypasione, chociaż dużo niższe niż na działce, ale już w czerwcu miały kolby pełne nasion. Czaiłam się na nie dłuższy czas, w końcu to skwer w centrum miasta, aż w końcu jakoś tak pod koniec września, albo i na początku października zatrzymałam się z samego rana i ucięłam cztery pałki. Zrobiłam to dosłownie w ostatniej chwil, bo już tydzień później nie było po nich śladu
Teraz już zawsze zostawiam sobie zapas nasion na wszelki wypadek. Już zapisałam sobie w kajecie, że jesteś chętna

Dorotko-dorotka350, myślisz, że z wiosną tak łatwo nam pójdzie? Prognozy nie są tak optymistyczne, ale może faktycznie nie będzie tak źle? Nawet jakiś całkiem niezły tydzień widzę jeszcze w marcu, to może rowerkiem bryknę na działeczkę?
Chyba trafili mi się faceci inni niż wszyscy, bo Filip jak na razie bardziej olewa chorobę, a eM też nie wygląda na przejętego. Jak zwykle sama muszę się za wszystkich martwić


Beatko, gdybym miała tak co roku, to może bym się i z Tobą zgodziła.To tylko pozornie tak wygląda. Sezon zaczyna się dużo później, za to kończy się tak samo szybko jak gdzie indziej. Wystarczy jeden dzień przymrozków we wrześniu i jest po zabawie
Wiosną na działce zawsze się cieszę, ale gdzieś tam z tyłu głowy mi się telepie, że u Was już tulipany kwitną, a u mnie ledwo są wychodzą z ziemi. Co roku muszę sobie pomarudzić, ale zawsze mi to przechodzi. Jak tylko zaczną na działce pokazywać się kolory, to szybciutko o tym zapomnę.Tak, to Majesty, taka trawka do zakochania

Bogusiu, za tym pasem to ja już mam stanowczo zbyt dużo
Szybciutko niech stamtąd wyłazi i da się sobą nacieszyć, ckni mi się już za nią.
Dorotko-korzo_m, myślałam, że damy radę dotrzymać do szczepionki, ale jednak ta cholera była bardziej przebiegła niż my
Zakładam, że teraz, to już będzie tylko lepiej.
W tym wszystkim trafił mi się ostatnio jeden bardzo przyjemny dzień. Wykorzystałam przyjemną, chociaż jednak chłodną pogodę. Słoneczko tak zachęcająco świeciło, że nawet nie dałam się długo prosić i poszłam nad rzekę odreagować stres. A nad rzeką tego dnia całkiem dużo się działo, a ja wybrałam się taka nieprzygotowana. Na stosunkowo krótkim odcinku pływało aż dwanaście łabędzi
Oczywiście były w rozproszeniu i nie było mowy, że złapać je wszystkie razem. Kaczki również dopisały i co chwilę się zatrzymywałam, żeby popatrzeć co też będą wyprawiać. Łabędzie co chwilę wypinały kupry do góry, pokazując co o mnie myślą, a kaczki w większości darły się jakby kto je z pierza obdzierał. Z jakiegoś powodu okropnie się przeganiały z miejsca na miejsce i to zarówno kaczory kaczki, jak i na odwrót. Część miała to wszystko w nosie i nie zwracała na te brewerie zupełnie uwagi



Jakiś czas temu pisałam, że muszę coś sobie znaleźć, żeby się nie nudzić. I znalazłam
Na szczęście zakładałam, że nie od razu wszystko mi się uda, tak więc zupełnie się tym nie przejęłam i po opadnięciu emocji po ostatnich wydarzeniach wzięłam się za kolejne. Tym razem również nie do końca mi się udało, bo zbyt szybko masa mi zgęstniała, ale jak na pierwszy raz, to i tak uważam, że wyszło całkiem nieźle. Mydełko jest bardzo przyjemne w dotyku, a jak myje przekonamy się za kilka tygodni, bo teraz musi swoje odleżakować. Z czasem na pewno będą ładniejsze, ale i tak mam satysfakcję, że myjemy się tym, co zdrowe dla skóry
Wzięłam sobie za punkt honoru, żeby nauczyć się sama obliczać tłuszcze i inne takie, poszperałam trochę w internecie i potrafię to już zrobić sama.
Miłego tygodnia
- dorotka350
- -Moderator Forum-.

- Posty: 5520
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, fantastyczne mydełka
i jakie kolorowe. Zdolna z Ciebie kobieta. Czym barwiłaś?
Jeśli chodzi o prognozy długoterminowe, to na tę prawdziwą wiosnę, chyba sobie jeszcze poczekamy. Praktycznie do końca miesiąca będą nam towarzyszyły nocne przymrozki
Byłam optymistką, ale te prognozy dobijają
Pomimo wszystko, dobrego nadchodzącego tygodnia
Jeśli chodzi o prognozy długoterminowe, to na tę prawdziwą wiosnę, chyba sobie jeszcze poczekamy. Praktycznie do końca miesiąca będą nam towarzyszyły nocne przymrozki
Pomimo wszystko, dobrego nadchodzącego tygodnia
- anida
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty V
Super sprawa z tymi mydelkami. A do zakochania w ogrodzie masz nie tylko Majesty. Tym razem rzucił mi się w oczy piękny, bordowy, pełny mak.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, przed chwilą przeczytałam ciekawą prognozę na marzec, a w zasadzie na drugą połowę marca. Otóż zapowiadają duże mrozy, potężne opady śniegu i porywiste wiatry.
Co Ty na to? Bo we mnie aż się zagotowało.
No, bo ileż to można w czterech ścianach siedzieć.
Jak to dobrze, że mamy czas poza sezonem na spokojnie poprzeglądać wspominkowe zdjęcia.
Gdyby nie to, to połowa pięknych kwiatów umknęłaby naszej uwadze.
A Ty pokazujesz naprawdę fantastycznie kwitnące roślinki.
Dobrego, a nade wszystko zdrowego tygodnia życzę całej Waszej Trójeczce.

Ps. zapomniałam pochwalić Twój upór w dążeniu do celu. Robię to teraz: wielkie gratulacje i powodzenia w kolejnych podejściach w mydlarskim przemyśle domowym.

Jak to dobrze, że mamy czas poza sezonem na spokojnie poprzeglądać wspominkowe zdjęcia.
Dobrego, a nade wszystko zdrowego tygodnia życzę całej Waszej Trójeczce.
Ps. zapomniałam pochwalić Twój upór w dążeniu do celu. Robię to teraz: wielkie gratulacje i powodzenia w kolejnych podejściach w mydlarskim przemyśle domowym.
- lojka 63
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2429
- Od: 4 wrz 2011, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko bardzo ci dziękuję za odpowiedź ,Majesty to faktycznie piękna trawa ,na pewno super się prezentuje na tle innych roślin zielonych czy żółtych,jak mówisz że trudna do utrzymania z siewki to sobie daruję bo u mnie z reguły wszystko ostatnio pada ale będę miała na względzie jak na rynku będą już sadzonki może spotkam .Niesamowita z ciebie kobieta te mydełka zarąbiste a zdjęcia zwierzątek ujmujące,dziękuję ci za te chwile przyjemności na twoim wątku.
Będę z przyjemnością się od ciebie uczyć 
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3248
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, to ja mocno trzymam kciuki, żeby Twoja Majesty miała dużo pięknych nasionek
i już czekam na następną wiosnę
.Tegoroczna coś nie chce przychodzić, choć wszystko wskazuje na to, że już jest tylko ciągle przyczajona, nie może rozwinąć skrzydeł i musimy wracać do pięknych wspomnień.
Na trójlista miałam plan, dobrze, że nie zrealizowany, bo tam, gdzie chciałam go posadzić, sięgnęła lawina śniegu zjeżdżającego z dachu, czego się nie spodziewałam.
Iwonko, czy ta naparstnica w gęstwinie różnego kwiecia, ma żółty kolor, czy to tylko gra światła?
Ptaki pięknie pozują Ci do zdjęć, ale trzymaj się od nich z daleka! Coś mi się obiło o uszy, że łabędzie dopadł wirus!
Dużo zdrowia całej rodzince
Na trójlista miałam plan, dobrze, że nie zrealizowany, bo tam, gdzie chciałam go posadzić, sięgnęła lawina śniegu zjeżdżającego z dachu, czego się nie spodziewałam.
Iwonko, czy ta naparstnica w gęstwinie różnego kwiecia, ma żółty kolor, czy to tylko gra światła?
Ptaki pięknie pozują Ci do zdjęć, ale trzymaj się od nich z daleka! Coś mi się obiło o uszy, że łabędzie dopadł wirus!
Dużo zdrowia całej rodzince
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jak dobrze, że pokazujesz zeszłoroczną wiosnę, bo tegoroczna jakby gdzieś utknęła.
Wczoraj u mnie świeciło słonko, ale było chłodno, jednak dziś pochmurno i tak ma być do końca marca:(
Mydełka kolorowe są cudami, no śliczne i bardzo energetyczne, skąd Twój syn ma takie zainteresowanie? Uwielbiam takie wyroby naturalne i do tego pięknie wyglądają.Takich kolorów mi potrzeba, a nie szarzyzny.Dlatego mam już kilka doniczek z bratkami, bo wszędzie doszukuję się barw.
Majesty zapomniałam wysiać, a chyba mam zebranych kilka nasion. Chyba mogę jeszcze wysiać?
Mak bordowy rewelacyjny
Buziaki i dużo zdrówka
Wczoraj u mnie świeciło słonko, ale było chłodno, jednak dziś pochmurno i tak ma być do końca marca:(
Mydełka kolorowe są cudami, no śliczne i bardzo energetyczne, skąd Twój syn ma takie zainteresowanie? Uwielbiam takie wyroby naturalne i do tego pięknie wyglądają.Takich kolorów mi potrzeba, a nie szarzyzny.Dlatego mam już kilka doniczek z bratkami, bo wszędzie doszukuję się barw.
Majesty zapomniałam wysiać, a chyba mam zebranych kilka nasion. Chyba mogę jeszcze wysiać?
Mak bordowy rewelacyjny
Buziaki i dużo zdrówka
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko będzie dobrze, dacie radę, Filip młody ma silny organizm, szybko wróci do formy.
Wszyscy drżymy o najbliższych, mój syn po rocznej pracy zdalnej od tygodnia wrócił do pracy. Dojazdy, praca w grupie w klimatyzowanych pomieszczeniach wiesz jak ja się boję, lepiej nie mówić. Człowiek cały czas się martwi, covid wywrócił nam życie do góry nogami. Nie ma jak wyładowanie emocji, płacz wskazany ( też często mi się to zdarza).
Śliczne tulipanki pokazujesz, bardzo lubię te liliokształtne, szkoda że one są na dwa lata. Piękne ptactwo na spacerach spotykasz.
Zdjęcia jak zawsze rewelacyjne

Wszyscy drżymy o najbliższych, mój syn po rocznej pracy zdalnej od tygodnia wrócił do pracy. Dojazdy, praca w grupie w klimatyzowanych pomieszczeniach wiesz jak ja się boję, lepiej nie mówić. Człowiek cały czas się martwi, covid wywrócił nam życie do góry nogami. Nie ma jak wyładowanie emocji, płacz wskazany ( też często mi się to zdarza).
Śliczne tulipanki pokazujesz, bardzo lubię te liliokształtne, szkoda że one są na dwa lata. Piękne ptactwo na spacerach spotykasz.
Zdjęcia jak zawsze rewelacyjne
Re: Pierwsze koty za płoty V
Piękne kolorowe mydełka.Też robiłam takie.Ja kupowałam gotową masę i dodawałam zapach i barwniki.Wlewałam w różne foremki.
To była fajna zabawa,ale tylko jeden raz.
Dziś widziałam trzy klucze ptaków które przeleciały nad naszym blokiem.Nie wiem jakie to były ptaszki.
Śliczne zdjęcia tulipanów.
U nas dziś znowu wieje i dużo śniegu dosypało.
Trzymaj się Iwonko w zdrowiu.
To była fajna zabawa,ale tylko jeden raz.
Dziś widziałam trzy klucze ptaków które przeleciały nad naszym blokiem.Nie wiem jakie to były ptaszki.
Śliczne zdjęcia tulipanów.
U nas dziś znowu wieje i dużo śniegu dosypało.
Trzymaj się Iwonko w zdrowiu.
-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Dorotko-dorotka350, już mi się nawet nie chce zaglądać na strony z pogodą
Zupełnie nie takiej wiosny się spodziewałam, snułam plany na prace na działce, a tymczasem wszystko leży odłogiem, a ja nawet nie myślę, żeby tam się wybrać. Jak tak dalej pójdzie, to nie wyrobię się z uporządkowaniem działki przed powrotem do pracy. Nie mam jednak na to najmniejszego wpływu i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że może nie będzie aż tak źle i coś się w tym temacie zmieni na lepsze.
Zabawa w robienie mydełek bardzo mi się spodobała i mogłabym codziennie tworzyć jakieś inne. Z trudem się powstrzymuję, żeby zbyt często nie wyciągać komponentów z szafki, ale już w tej chwili mam zapas na kilka miesięcy. Na dodatek Filip też chce robić, tak więc jakoś musimy się pogodzić. Na pewno część rozdam i wtedy zrobię miejsce na kolejne
Barwię miką, ale już się szykuję na barwniki naturalne pozyskiwane z roślin. Zanim się pojawią, przynajmniej odrobinę rozgryzę temat

Anido, jestem bardzo kochliwa i przy większości swoich roślin mogłabym postawić
Cieszę się, gdy i Wam się one podobają, chociaż zdaję sobie sprawę, że możemy mieć inne gusta. Tym bardziej mi miło, że trafiłam w Twoje
O mydełkach, to ja mogę ostatnio cały czas. EM się ze mnie śmieje, że nic tylko mydlę i mydlę

Lucynko, prognozy pogody tylko mnie wkurzają, bo wszystkie mówią to samo
Jakby nie istniało słońce i ciepło jakie ono daje. Liczę, że coś się odmieni, niespodziewanie przyjdzie ciepły front i pozwoli w pełni cieszyć się wiosną.
W ubiegłym roku zrobiłam tak mało zdjęć, że mogę pokazać tylko to, co już pokazywałam. Ale i tak cieplej się robi, jak widzi się pełne słońca widoczki
W tej chwili mydełka zajmują mnie chyba najbardziej. Jest tyle ciekawych do zrobienia, a przecież jest jeszcze tyle innych kosmetyków do zrobienia. Tymi się jednak zajmę w innym czasie, bo głowa mi już puchnie od wszelkich informacji, nie będę sobie dokładać kolejnych. Jak już dobrze rozkminię temat, to zacznę być może tworzyć i inne mazidła.
Chłopaki spokojnie przechodzą kwarantannę, Filip wczoraj przebywał na niej ostatni dzień i dzisiaj od razu wyfrunął z domu. Jest dobrze
Kto jak kto, ale mogłabym sporo Ci powiedzieć na temat siedzenia w czterech ścianach

Lojka, Majesty warta jest zachodu i co roku podejmuję trud jej wyhodowania. Do łatwych nie należy, ale można sobie z nią poradzić. Ciekawe, czy uda Ci się ją dorwać? Nigdy nie widziałam jej na ryneczku, ale na moim rzadko zdarzają się rarytasy, może Ty będziesz miała większe szczęście
Zapewniam Cię, że jestem zupełnie zwyczajna, a mydełka, to taki mój nowy konik. Co jakiś czas próbuję czegoś nowego, czuję, że przy tym hobby zostanę na dłużej
W sklepie już zupełnie ich nie kupuję, a i tak mam już ogromny zapas. Będę rozdawać po rodzinie i robić z nich prezenty i dalej będę mogła co jakiś czas stworzyć sobie jedno.
Zaglądaj, kiedy tylko zechcesz. Zapraszam

Martuś, już naprawdę wątpię, że wiosna kiedyś będzie. Oznak w mieście zupełnie nie widać, tak więc nawet nie podejrzewam, że się gdzieś czai. Po prostu jej nie ma
Jakby z Majesty coś poszło nie tak, to podzielę się z Tobą nasionkami, które zostawiłam sobie na wszelki wypadek. Na razie rośnie przyzwoicie i nie musimy się martwić o nasiona.
Trojlisty lubię, chociaż nie wszędzie się udają. To nie pierwsza moja próba z nimi, tego bordowego mam już kilka lat, ale inne nie chciały ze mną zostać dużej. Miałam jeszcze białego, ale w ubiegłym roku się nie pokazał. Nie wiem, czy to był taki tylko jego kaprys, czy też jednak zginął na zawsze? Jeszcze go do siebie zaproszę, bo akurat na tej rabacie mają dobre warunki, ale czy skorzysta z zaproszenia, to jeszcze się okaże. Naparstnica jest rzeczywiście żółta i zupełnie nie wiem skąd tam się wzięła, bo takiej u siebie nie miałam. Liczę, że i w tym sezonie się pokaże, bo miała mnóstwo czasu na wysianie
Łabędzie tylko wydają się być blisko nas, tak naprawdę miały do nas kilka metrów i to w dodatku pod górkę. O wirusie też słyszałam, jesteśmy ostrożni
Skoro Ci się spodobała, to specjalnie dla Ciebie

Aniu, wiosna chyba o nas zapomniała, nie chce słuchać jak ją zapraszamy. Przy takiej pogodzie nawet siewki nie chcą rosnąć jak należy. Słońce co jakiś czas się pokaże, ale jest go stanowczo za mało, a młode rośliny tak bardzo go potrzebują. Ja też już sobie za nim wypatruję oczy, przez tydzień było bardzo ciepło,ale co to jest tydzień? Już chciałabym wyruszyć na działkę i przynajmniej zacząć prace. Zawsze byłabym chociaż jeden krok do przodu, a tak stoję w miejscu.
Filip mydełkami mnie zaskoczył, ale trafił w moje gusta idealnie. Potrzebowałam takiego bodźca i teraz mydła już nie kupujemy. Muszę się jakoś z nim dogadać, bo widzę, że jest mu odrobinę przykro, że i ja złapałam bakcyla. Będziemy mydlić po prostu razem, ale osobno. Raz on, raz ja, albo jakoś tak
Doświadczalnie Majesty sobie wysiej, ale nie pozbywaj się wszystkich nasion. Zostaw sobie część na tzw "zaś".

Dorotko-korzo_m, na całe szczęście Filip przeszedł covida w miarę łagodnie, a eM chyba się nie zakaził, albo nie ma objawów. W każdym razie wszystko jest w porządku i już jestem spokojniejsza
Strach towarzyszy nam od początku i musimy się z nim zmierzyć. Udało nam się przez tak długi czas uniknąć zakażenia, że może uda się dotrwać do szczepienia? Ja akurat jestem już po, ale moi najbliżsi jeszcze nie, wiem co czujesz

Danusiu, mydełka tworzę od podstaw
Bawię się tłuszczami i kolorami, a za chwilę zacznę produkować ziołowe dodatki nadające się do mydeł. Już nawet zaczęłam i zrobiłam macerat na pestkach z awokado
Nowe zajęcie sprawia mi ogromną przyjemność i poświęcam mu dużo czasu. Zwłaszcza na przyswajanie sobie wiedzy na ten temat.
Tego samego dnia co i u Ciebie, u mnie też była śnieżyca. śniegu spadło całkiem sporo, ale na szczęście następnego dnia większość się rozpuściła, a to co zostało, to wieczorem przegonił deszcz. Teraz jest sucho, ale brzydko i dalej czekamy na wiosnę.

Coraz więcej siewek wygląda ciekawie z ziemi, ale jeszcze chwilę potrwa zanim będą się nadawały do pikowania. Może tylko białą kobeę przesadzę, albo i nie, bo tylko dla niej jednej nie chce mi się robić bałaganu
Nareszcie pokazała się i fioletowa, chociaż jak na razie bardzo skromnie, bo tylko dwa kolanka dzisiaj wystawiła. Zawsze to ona była pewniakiem, a tymczasem tym razem to biała zaszalała i z sześciu nasion mam już pięć siewek
Wykiełkowały już dalie, ale muszę udać się do Lucynki podpatrzeć jak jej wyglądają, bo miały być o ciemnych liściach, a tymczasem są zieloniutkie jak trawa na wiosnę. Może być tak, że one później ciemnieją, w końcu niektóre rośliny tak mają i nikt się ich nie czepia
Pomaleńku zaczynają pokazywać się pysznogłówki cytrynowe, ale jeszcze jest ich maleńko, to jeszcze się nie cieszę. Cichutko je sobie podglądam cały czas namawiając do kiełkowania. Za to jak na razie nie pokazał się ani jeden kiełek rozwaru. Już tak dawno ich nie siałam, że nie pamiętam jak tam u nich z garnięciem się do życia. Czy to raczej szybcy strzelcy, czy też większe marudery? Boję się tylko, żeby ziemia nie spleśniała, bo taka pogoda raczej temu sprzyja. Mam z nią w tym roku niewielki problem, ale jeszcze tragedii nie ma, jakoś sobie radzimy. Ona ze mną, a ja z nią
Zajrzałam do kuwetek i widzę, że jeszcze inkarwilla domaga się przesadzenia, to może i ją przesadzę. Zresztą jeszcze jest kilka dni, to na pewno coś się wyjaśni. W międzyczasie wysieję pomidory, bo to już czas na nie .

Wykorzystałam czas, że eM jest na kwarantannie i wyprosiłam zrobienie formy na mydło. Szczerze mówiąc nie musiałam się za bardzo starać, bo chętnie na to przystał i w ciągu niewiele więcej niż jednej godzinki powstała taka foremka. W zależności od chęci mogę sobie zrobić albo jedno duże mydełko, albo jedno mniejsze, albo nawet dwa mniejsze. Na razie wybieram sobie środkową wersję, bo muszę uważać, żeby nie zapełnić do cna wolego miejsca, bo gdzie będę je chować?
Jedna forma, o wielu twarzach


Forma oczywiście nie mogła stać niewykorzystana i już następnego dnia popełniłam takie kosteczki :hej


Miłego weekendu
Zupełnie nie takiej wiosny się spodziewałam, snułam plany na prace na działce, a tymczasem wszystko leży odłogiem, a ja nawet nie myślę, żeby tam się wybrać. Jak tak dalej pójdzie, to nie wyrobię się z uporządkowaniem działki przed powrotem do pracy. Nie mam jednak na to najmniejszego wpływu i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że może nie będzie aż tak źle i coś się w tym temacie zmieni na lepsze.Zabawa w robienie mydełek bardzo mi się spodobała i mogłabym codziennie tworzyć jakieś inne. Z trudem się powstrzymuję, żeby zbyt często nie wyciągać komponentów z szafki, ale już w tej chwili mam zapas na kilka miesięcy. Na dodatek Filip też chce robić, tak więc jakoś musimy się pogodzić. Na pewno część rozdam i wtedy zrobię miejsce na kolejne


Anido, jestem bardzo kochliwa i przy większości swoich roślin mogłabym postawić

O mydełkach, to ja mogę ostatnio cały czas. EM się ze mnie śmieje, że nic tylko mydlę i mydlę

Lucynko, prognozy pogody tylko mnie wkurzają, bo wszystkie mówią to samo
Jakby nie istniało słońce i ciepło jakie ono daje. Liczę, że coś się odmieni, niespodziewanie przyjdzie ciepły front i pozwoli w pełni cieszyć się wiosną.W ubiegłym roku zrobiłam tak mało zdjęć, że mogę pokazać tylko to, co już pokazywałam. Ale i tak cieplej się robi, jak widzi się pełne słońca widoczki

W tej chwili mydełka zajmują mnie chyba najbardziej. Jest tyle ciekawych do zrobienia, a przecież jest jeszcze tyle innych kosmetyków do zrobienia. Tymi się jednak zajmę w innym czasie, bo głowa mi już puchnie od wszelkich informacji, nie będę sobie dokładać kolejnych. Jak już dobrze rozkminię temat, to zacznę być może tworzyć i inne mazidła.
Chłopaki spokojnie przechodzą kwarantannę, Filip wczoraj przebywał na niej ostatni dzień i dzisiaj od razu wyfrunął z domu. Jest dobrze

Kto jak kto, ale mogłabym sporo Ci powiedzieć na temat siedzenia w czterech ścianach


Lojka, Majesty warta jest zachodu i co roku podejmuję trud jej wyhodowania. Do łatwych nie należy, ale można sobie z nią poradzić. Ciekawe, czy uda Ci się ją dorwać? Nigdy nie widziałam jej na ryneczku, ale na moim rzadko zdarzają się rarytasy, może Ty będziesz miała większe szczęście

Zapewniam Cię, że jestem zupełnie zwyczajna, a mydełka, to taki mój nowy konik. Co jakiś czas próbuję czegoś nowego, czuję, że przy tym hobby zostanę na dłużej
Zaglądaj, kiedy tylko zechcesz. Zapraszam


Martuś, już naprawdę wątpię, że wiosna kiedyś będzie. Oznak w mieście zupełnie nie widać, tak więc nawet nie podejrzewam, że się gdzieś czai. Po prostu jej nie ma
Jakby z Majesty coś poszło nie tak, to podzielę się z Tobą nasionkami, które zostawiłam sobie na wszelki wypadek. Na razie rośnie przyzwoicie i nie musimy się martwić o nasiona.Trojlisty lubię, chociaż nie wszędzie się udają. To nie pierwsza moja próba z nimi, tego bordowego mam już kilka lat, ale inne nie chciały ze mną zostać dużej. Miałam jeszcze białego, ale w ubiegłym roku się nie pokazał. Nie wiem, czy to był taki tylko jego kaprys, czy też jednak zginął na zawsze? Jeszcze go do siebie zaproszę, bo akurat na tej rabacie mają dobre warunki, ale czy skorzysta z zaproszenia, to jeszcze się okaże. Naparstnica jest rzeczywiście żółta i zupełnie nie wiem skąd tam się wzięła, bo takiej u siebie nie miałam. Liczę, że i w tym sezonie się pokaże, bo miała mnóstwo czasu na wysianie

Łabędzie tylko wydają się być blisko nas, tak naprawdę miały do nas kilka metrów i to w dodatku pod górkę. O wirusie też słyszałam, jesteśmy ostrożni

Skoro Ci się spodobała, to specjalnie dla Ciebie

Aniu, wiosna chyba o nas zapomniała, nie chce słuchać jak ją zapraszamy. Przy takiej pogodzie nawet siewki nie chcą rosnąć jak należy. Słońce co jakiś czas się pokaże, ale jest go stanowczo za mało, a młode rośliny tak bardzo go potrzebują. Ja też już sobie za nim wypatruję oczy, przez tydzień było bardzo ciepło,ale co to jest tydzień? Już chciałabym wyruszyć na działkę i przynajmniej zacząć prace. Zawsze byłabym chociaż jeden krok do przodu, a tak stoję w miejscu.
Filip mydełkami mnie zaskoczył, ale trafił w moje gusta idealnie. Potrzebowałam takiego bodźca i teraz mydła już nie kupujemy. Muszę się jakoś z nim dogadać, bo widzę, że jest mu odrobinę przykro, że i ja złapałam bakcyla. Będziemy mydlić po prostu razem, ale osobno. Raz on, raz ja, albo jakoś tak
Doświadczalnie Majesty sobie wysiej, ale nie pozbywaj się wszystkich nasion. Zostaw sobie część na tzw "zaś".

Dorotko-korzo_m, na całe szczęście Filip przeszedł covida w miarę łagodnie, a eM chyba się nie zakaził, albo nie ma objawów. W każdym razie wszystko jest w porządku i już jestem spokojniejsza
Strach towarzyszy nam od początku i musimy się z nim zmierzyć. Udało nam się przez tak długi czas uniknąć zakażenia, że może uda się dotrwać do szczepienia? Ja akurat jestem już po, ale moi najbliżsi jeszcze nie, wiem co czujesz

Danusiu, mydełka tworzę od podstaw
Tego samego dnia co i u Ciebie, u mnie też była śnieżyca. śniegu spadło całkiem sporo, ale na szczęście następnego dnia większość się rozpuściła, a to co zostało, to wieczorem przegonił deszcz. Teraz jest sucho, ale brzydko i dalej czekamy na wiosnę.

Coraz więcej siewek wygląda ciekawie z ziemi, ale jeszcze chwilę potrwa zanim będą się nadawały do pikowania. Może tylko białą kobeę przesadzę, albo i nie, bo tylko dla niej jednej nie chce mi się robić bałaganu
Nareszcie pokazała się i fioletowa, chociaż jak na razie bardzo skromnie, bo tylko dwa kolanka dzisiaj wystawiła. Zawsze to ona była pewniakiem, a tymczasem tym razem to biała zaszalała i z sześciu nasion mam już pięć siewek
Pomaleńku zaczynają pokazywać się pysznogłówki cytrynowe, ale jeszcze jest ich maleńko, to jeszcze się nie cieszę. Cichutko je sobie podglądam cały czas namawiając do kiełkowania. Za to jak na razie nie pokazał się ani jeden kiełek rozwaru. Już tak dawno ich nie siałam, że nie pamiętam jak tam u nich z garnięciem się do życia. Czy to raczej szybcy strzelcy, czy też większe marudery? Boję się tylko, żeby ziemia nie spleśniała, bo taka pogoda raczej temu sprzyja. Mam z nią w tym roku niewielki problem, ale jeszcze tragedii nie ma, jakoś sobie radzimy. Ona ze mną, a ja z nią
Zajrzałam do kuwetek i widzę, że jeszcze inkarwilla domaga się przesadzenia, to może i ją przesadzę. Zresztą jeszcze jest kilka dni, to na pewno coś się wyjaśni. W międzyczasie wysieję pomidory, bo to już czas na nie .

Wykorzystałam czas, że eM jest na kwarantannie i wyprosiłam zrobienie formy na mydło. Szczerze mówiąc nie musiałam się za bardzo starać, bo chętnie na to przystał i w ciągu niewiele więcej niż jednej godzinki powstała taka foremka. W zależności od chęci mogę sobie zrobić albo jedno duże mydełko, albo jedno mniejsze, albo nawet dwa mniejsze. Na razie wybieram sobie środkową wersję, bo muszę uważać, żeby nie zapełnić do cna wolego miejsca, bo gdzie będę je chować?
Jedna forma, o wielu twarzach


Forma oczywiście nie mogła stać niewykorzystana i już następnego dnia popełniłam takie kosteczki :hej


Miłego weekendu
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko nauczyłaś sie nowego kunsztu czyli robienie cudnych mydełek
wykorzystujesz rekonwalescencje na naukę .Szkoda że pogoda jaka jest każdy widzi .Mogę Cię pocieszyć że też juz nie zaglądam na pogodę .Dzisiaj u nas wieje jak diabli momentami mogło głowę urwać ,ale i tak zajrzałam na moją krokusową łączkę ,która coraz ładniej się koloruje.Słonko niby grzeje, ale kwiatki nie bardzo chcą rozchylać swoje kielichy . Teraz trochę sie uspokoiło to wianie .U mnie na parapetach królują tylko pomidory i siewki papryk które dopiero sie przebijają .Wspomnienia cudne kurcze juz chciałabym dać do donic dalie ,ale gdzie to postawić
a w altance za zimno dla nich .Słyszałam że dopiero pod koniec kwietnia ma sie ustabilizować pogoda, więc jeszcze sporo czasu .Pogodnego tygodnia Iwonko 
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, pokazuj wszystkie zdjęcia, jakimi dysponujesz,
bo każdy kolorowy kwiatuszek podnosi na duchu, przywołując wiosenno - letnie klimaty.
A Twoja działeczka obfituje w rozmaitości, pyszniąc się pięknymi kwitnieniami.
Widzę, że wciągnęła Cię nowa produkcja. Maluczko, a wystawisz kramik i biznes na mydlanym interesie zrobisz.
Wiesz, wg przysłowia: "Od rzemyczka do koniczka".
Cieszę się, że Twoi panowie już spokojni, dzięki czemu i Ty masz spokojną główkę.
U ciebie pokazała się fioletowa kobea, to może biała też mnie zaskoczy....
Dalie o ciemnych liściach w fazie malutkich siewek tylko nasadę łodyżki mają nieco ciemniejszą, całe rośliny ciemnieją znacznie później. Muszę obfocić swoje siewki i wstawić zdjęcia.
Na pleśniejącą w doniczkach ziemię najlepszym sposobem jest posypanie powierzchni cynamonem. On nie tylko zlikwiduje, ale też zablokuje dalsze pleśnienie. I - co ważne - ani trochę nie szkodzi młodziutkim sieweczkom.
Pogoda i u mnie się zbiesiła.
Do południa jeszcze świeciło słoneczko, teraz nie tylko chmury zasnuły całe niebo, ale jeszcze gwiżdże silny wiatr.
Niewesoło, a gadali, że "Na Św. Grzegorza zima idzie do morza"....
Trzymajcie się cieplutko i zdrowiutko.

Widzę, że wciągnęła Cię nowa produkcja. Maluczko, a wystawisz kramik i biznes na mydlanym interesie zrobisz.
Cieszę się, że Twoi panowie już spokojni, dzięki czemu i Ty masz spokojną główkę.
U ciebie pokazała się fioletowa kobea, to może biała też mnie zaskoczy....
Dalie o ciemnych liściach w fazie malutkich siewek tylko nasadę łodyżki mają nieco ciemniejszą, całe rośliny ciemnieją znacznie później. Muszę obfocić swoje siewki i wstawić zdjęcia.
Na pleśniejącą w doniczkach ziemię najlepszym sposobem jest posypanie powierzchni cynamonem. On nie tylko zlikwiduje, ale też zablokuje dalsze pleśnienie. I - co ważne - ani trochę nie szkodzi młodziutkim sieweczkom.
Pogoda i u mnie się zbiesiła.
Trzymajcie się cieplutko i zdrowiutko.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zdjęcie szałwii omączonej przecudne.
Jesteś przyzwyczajona, że wiosna u Ciebie późniejsza, a mnie dołuje ta zimnica.
Świetnie, że Filip w dobrej kondycji.
My kobiety tak mamy, że martwimy się za całą rodzinę. Facetom to się rzadziej zdarza.
Za nadprodukcję mydełek wyjątkowe gratulacje dla syna i Ciebie.
Sprzedaj trochę, będzie na nowe rośliny.
Miłych spacerów, skoro na działce nie można pracować.
Jesteś przyzwyczajona, że wiosna u Ciebie późniejsza, a mnie dołuje ta zimnica.
Świetnie, że Filip w dobrej kondycji.
Za nadprodukcję mydełek wyjątkowe gratulacje dla syna i Ciebie.
Miłych spacerów, skoro na działce nie można pracować.
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3248
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko,
za naparstnicę. U mnie tylko różowa, nawet wysiana biała, dołączyła do koleżanek, a miały rosnąć naprzemian
Nie narzekam, niech będzie i różowa, byle przetrwała, bo czarno to widzę. Nie dosyć, że miała nadmiar wody w ubiegłym roku, to jeszcze ciągle zalega na niej śnieg.
U mnie wiosna pojawia się i znika. Trzeba zmajstrować na nią jakąś pułapkę, przyskrzynić i nie puszczać, aż się nauczy być porządną wiosną
, a piękne wspomnienia zaczęły stawać się rzeczywistością.
Piękne, kolorowe mydełka robisz, aż żal byłoby takie zmydlić
A nie dałoby się wykorzystać foremek do ciastek? Teraz są plastikowe, to mogłoby się udać. Jakie śliczne byłyby motylki i kwiatuszki, albo na czasie jajka i zajączki?
Słoneczka jak najwięcej
U mnie wiosna pojawia się i znika. Trzeba zmajstrować na nią jakąś pułapkę, przyskrzynić i nie puszczać, aż się nauczy być porządną wiosną
Piękne, kolorowe mydełka robisz, aż żal byłoby takie zmydlić
Słoneczka jak najwięcej
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3

