Wczoraj wyjąłem z doniczki jeszcze jedną roślinę ma rok i siedem miesięcy.

Ma na swoich korzeniach mnóstwo małych korzonek, postanowiłem część ich z góry usunąć aby wystawić
gołe korzenie na wierzch.
Po wyjęciu dużych roślin z doniczki musimy korzenie wyczyścić z drobnicy a przy okazji skrócić pędy górne - wzór z netu.

Jak na wiek tej rośliny korzenie wyrosły dosyć spore, myślę, ze duży wpływ na nie miał skład podłoża typowo mineralnego
plus podlewanie nawozem. Korzenie są wyjątkowo powyginane więc musiałem podłożyć coś pod roślinę i zabezpieczyć roślinę przed przewróceniem. Potem górne pędy będę musiał położyć bardziej do poziomu (używając drutu)
Pędy w poziomie łatwiej wypuszczają nowe pączki, przynajmniej dwa na pędzie.

Przy naciągnięciu pędów ku dołowi całość kaudeksu przekrzywił się w jedną stronę, zostawiłem tak go i postanowiłem go tak wykorzystać, miałem korzenie dosyć mocno widoczne, wystawione na zewnątrz. Po roku wyciągnąłem podkładki spod korzeni i korzenie mocno siadły co wyglądało nieciekawie.
Siódmego lipca zaszczepiłem na wystawionych, przyjętych korzeniach cztery prawie półroczne maluchy. nie chciałem wychowywać znów nowe rośliny a czy zaszczepione na korzeniach a nie na przyciętych pędach w ten sposób się przyjmą - zaryzykowałem cztery rośliny.
Dwa postanowiłem po nacięciu korzeniu przykleić maluchy poziomo aby po przyjęciu odrastał jak najdalej od gałązek (liści) głównej rośliny.
Większe listki maluchów przyciąłem nożyczkami.

Korzenie kłębią się jak węże wyłażące z podłoża.

Korzenie podniosłem dosyć wysoko, styropian będzie siedział prawie rok, szczepione maluchy trzymają się dobrze, mają po kilka listków.

To jest jeszcze pierwsze wystawienie korzeni, jeden z zaznaczonych zepsuł się, trzeba było usunąć.
Usunięte miejsce wypuściło nowy korzeń. Z czterech przeszczepionych maluchów jeden nie przyjął się, chyba dlatego, że rósł na korzeniu uciętym, zepsutym.
Na tym zdjęciu widać jeszcze zaznaczony czerwoną strzałką zaszczepiony maluch.(czwarty)
To już zdjęcie z nowym korzeniem, wyrósł grubszy od innych. Tajlandczycy dla wzrostu korzeni używają bardzo często wodę utlenioną, mieszając z nawozami.

Maluch siedzi tam do dzisiaj, ale czy wyrośnie, zobaczymy.

Tu po malowaniu w grudniu olejem rycynowym z dodatkiem aloesu.

To samo dwa dni temu.

Obesum wygląda jak działo, który ma strzelać, zostało przycięte razem z trzema maluchami.
Całość korzeni zostało trzeci raz podniesione w górę rok temu.
