

Dorotko - bardzo się cieszę, że i Ty jesteś adwokatem Pashminy. Mam wrażenie, że ta róża padła ofiarą swojej sławy jako ósmego cudu świata a tymczasem jest po prostu śliczną, misternie napakowaną różą, bezradną wobec dużej ilości wody przy próbie zachowania wszystkich kwiatów. Nikt nie jest doskonały, prawda?

Ciekawe rzeczy piszesz o Novalisie. Mój rośnie za plecami Artemisa i pod parasolem świerka. Tak więc słońca nie ma prawie wcale i też mi się wydaje, że to nie do końca jego bajka. Wyciąga szyję, bidak do światła i zakwitł dopiero teraz. Nie wiem czy tam zostanie. Na pewno zabiorę mu jego towarzyszkę Minervę, bo ona po pierwszym kwitnieniu zapadła w absolutną, cienistą zadumę. Myślę, że troszkę słoneczka jednak jej się przyda i moja półcienista, remontowana rabata zaczyna być ciasna jeszcze zanim dosadziłam tam planowany komplet. Chyba urządzę zapisy.
Nostalgie podoba nam się tak samo: tylko w pierwszej fazie kwiatu, z mlecznym środkiem. No, ale jak bez okrycia przetrwała trudną zimę, to jak jej podziękować za współpracę? Tym bardziej, że rośnie na rabacie, na którą chcę wyekspediować te mniej "ukochane" róże, więc ona może sobie tam już mieć to zaklepane miejsce. Golden Celebration jest śliczna, też mi się podoba


Majeczko




Ach ten Eden. Jak widać co ogród to opinia. Ja jestem rozdarta między jedną a drugą. Byłam zdecydowana, że dwa, jak nie wszystkie trzy oddam w dobre ręce. Teraz jak jeden zakwitł, drugi naprodukował nowych pędów a trzeci wytworzył bukiecik pąków zaczynam mięknąć i się wahać. Pod płotem nie mam już miejsca, bo zrobiłabym chętnie to samo co Ty Dorotko. Ale mam taką boczną rabatę, na której rośnie właśnie w/w Nostalgie, moja NN-ka, Sharifa Asma, najmłodsza Mariatheresia, o ta:

oraz Eifelzauber. Róża, która wie dlaczego ma tak na imię. To jej drugi pełen sezon u mnie, dorosła do półtora metra, prościutka i wąska jak na wieżę przystało. A kwiaty ma kolorem pasujące absolutnie do wszystkiego:

Jak jeszcze pozbędę się stamtąd starszej Giardiny, która kiepsko w tym roku sobie radzi oraz Wisley'a 2000, który mnie wkurza tym, że tak krótko trzyma kwiaty, to zrobi się tam sporo miejsca np. na Edeny



W moim ogrodzie była jakaś rożana impreza urodzinowa. Nie wiem, która panna była jubilatką, bo wszystkie się wystroiły, a tak śpiewały "Sto lat" swoimi piskliwymi głosikami, że spać się nie dało.
Niektóre dały w palnik za mocno. Gartentraume jeszcze wieczorem wyglądała tak:

a rano została sama goła szyja. Widocznie ma słabą głowę

Parfum FC na sto procent miał branie w takim błyszczącym garniturze:

Voyage i Bengali już od dawna mają karnawał w tym tłoczku:

No Pink Paradise to wiedziała jak się ustawić. Ledwo się pokazała to od razu na imprezę. Kreację miała gotową.

Pani Johnowa Laing z racji wieku wie jak powinna wyglądać kobieta na balu

(dzisiaj już była na kacu i znowu myślę o jej wyprowadzce

Natomiast na Mary Ann niemal żadna perełka nie zostaje. Zaczynam myśleć, że jak nie patrzę to ona otrzepuje się jak pies.

A to już dzisiaj. Ktoś kogo jeszcze nie pokazywałam w tym roku. Bo nie miałam kogo. Do tej pory zajęta budową silnego, zdrowego krzewu, dopiero teraz pokazała kwiaty. Mme Anisette:


Z przyjemnością przypomniałam sobie jej anyżowy zapach. Planuję ją przeprowadzić w inne miejsce, ale na razie jej tego nie mówię.
Skoro była mowa o Mareczku, to tak zupełnie przy okazji, bez epatowania...
Pączuś nr1

i pączuś nr 2

i na koniec nie-różano:

mój ulubiony liliowiec:
