Daysy, Garden już teraz pokazuje więcej rumieńca i ogólnie dopiero teraz pokazuje się z tej lepszej strony. Dwa z krzaczków długo się po zimie ociągały, żeby teraz szybko urosnąć i obsypać się pąkami. Co to za agentka
Dorotko, widzę, że Pani Johnowa wzbudza podobne emocje u większości z nas. Ja też jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa co do jej losu. Bo chorowała, bo zarażała (piszę w czasie przeszłym, bo w tym roku stał się jakiś cud)... Ale ona taka śliczna, taki ma piękny kolor, tak cudnie pachnie... I tak mija kolejny sezon

Ze zdjęciami Foxy to gdzieś najwyraźniej wyciekło przekłamanie i wszyscy dali się nabrać, nawet szkółki.
Ewa, twórczością Chagall'a przyznam, że się nie zachwycam. Ale kwiatem o jego imieniu baaardzo
Aneczko, ja właśnie tak zrobiłam. Wyeksmitowałam chorowitą i mizerną Larissę Flower Circus, posadziłam na jej miejsce jeszcze dwie Pashminy i mam to co chciałam - śliczności

Laguny nie mam, ale z każdym sezonem coraz bardziej dojrzewam do polityki radykalnej: szkoda czasu i nerwów na marudy i chorowite bidy. Oko i serce cieszą te zdrowsze, bezproblemowe. Chyba jednak lepiej mieć po kilka sztuk takich samych, ale takich, na które można liczyć, niż dwadzieścia różnych krzaczków, na widok których się wzdycha i cmoka z rozczarowaniem.
Te, na które można liczyć to np. Lavender Flower Circus i Angela. Angela jest na mnie mocno obrażona, bo została brutalnie przesadzona z rabaty na wygnanie, ale wiedziałam co robię. I liczę na to, że jak się odbrazi, to znowu pokaże jaka jest cudowna, teraz to tylko namiastka jej możliwości.
Na tej rabacie same zeszłoroczne młodziaki, ale mam nadzieję, że razem wejdą w wiek dorosły i będą kwitnąć chórem kolorów, bo zapowiadają się fajnie. Tutaj są na pierwszym planie dzieciaki: Garden of Roses, Lavender Ice, Dolce Vita i Marc Chagall. Oj, chcę zobaczyć tę rabatę za trzy lata, bo raczej nie planuję zmian. Jeszcze.
William Shakespeare jest zachwycony Lady of Shalott. Romans kwitnie (dosłownie), ale tu też oboje to jeszcze dzieci, więc na tę chwilę mogę tylko powiedzieć, że te zaloty mają na oboje dobry wpływ, bo rosną na wyścigi, nie chorują i mają się dobrze. Dosadziłam im jeszcze Munstead Wood jako przyzwoitkę, ale ona jeszcze w pieluchach.
Ona:
On:
Randka:
Ewa potwierdziła moje obawy co do mojego "Piano".To moje to nie to. Kwiaty o podobnym kształcie, ale bardziej karminowe, podbite różem i fioletem. Na dodatek pojechałam do pobliskiego ogrodniczego, w którym sprzedają róże i tam były krzaczki z cudownie czysto-czerwonymi kwiatami. To było Piano. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić i jedno z nich przyjechało ze mną. Dotrzyma towarzystwa Mary Ann, która aż ziewała z nudów nad dziurą w ziemi po zjedzonym przez dziczkę Chippendale'u. Teraz sobie pogra:
A teraz będzie różowo:
Kurfurstin Sophie, druga nie przeżyła zimy. Dlaczego tak się dzieje? Dwa krzaczki, z tego samego źródła, sadzone obok siebie w tym samym czasie i taka niesprawiedliwość... Dobrze, że ta została, bo jest urocza.
Queen of Sweden - najczystszy róż świata
Mariatheresia. Bezproblemowa, słodka i niezawodna. Wspaniała dziewczyna:
Tej pani nie muszę nikomu przedstawiać. Maleńki fragmencik krzaczka Pashminy z idealnym kwiatem, który tłumaczy pąkowi jak ma wyglądać:
a tu w dłuższej (naprawdę dłuuugiej

) perspektywie, ale na pierwszym planie Lavender Ice i Garden of Roses
