Ewuś, ja marzę bardziej o ciepłej wiośnie. Mam obawy, żeby nie było powtórki z zeszłego roku z patelnią letnią... Ufff... Na samo wspomnienie zalewam się potem (a może to uderzenia gorąca po prostu

)
Iwonko, ta wiosna to zdecydowanie się nie spieszy z przyjściem. Ostatnie sezony przyzwyczaiły nas do wiosny z przytupem, nagłej, słonecznej i ciepłej a tu huśtawka temperatur, mało słońca i przymrozki nocą. Latam i raz odkopuję młode róże, raz zasypuję, oszaleć można
A ja w poniedziałek spędziłam cały prawie dzień w ogrodzie. Niestety wzięłam ze sobą sekator... Obiecałam sobie ze tylko tak troszeczkę, tylko to co widać od razu, że czarne, że tylko tak musnę.... I jak poleciałam to ogoliłam wszystko niemal na zero

Ale co poradzę, jak przy bliższych oględzinach zauważałam wszędzie jakieś zbrązowienia, zasinienia itp. Pogrzebałam też w kopczykach i gęba mi się cieszyła, bo wygląda na to, że nawet te fatalnie wyglądające, pod kopcem są całkiem zielone i mają noski, nawet Moonstone

Nie robiłam mu fotki, bo na wszelki wypadek przysypałam go trochę ziemią, żeby zimne noce nie zgasiły tego rodzącego się różanego życia. Ale obfociłam kilka innych, tak więc moje różyce są na takim etapie:
Voyage - przycięty, zachował tylko jeden dłuższy pęd, ale wiem, że odbije i da się kochać kolejny sezon

Ale ten koleś zawitał u mnie latem, więc to nie niemowlak.
Niemowlaki są lekko przysypane ziemią, to już nie kopce, ale jeszcze ich zupełnie nie odkrywałam.
Niemowlak
Garden of Roses :
Niemowlak
Pashmina (troszkę ją skróciłam):
I dwa najbardziej udane niemowlaki, nawet pół milimetra im nie skracałam:
Niemowlak
Geoff Hamilton :
Niemowlak
Ghita Renaissance 
:

I co, można? Można.
Jak na tę chwilę wygląda na to, że na pewno straciłam jedną różę - Rosenfee, ale to była od początku bardzo marna sadzonka, przesadzana latem, nie rozpaczam. Na to miejsce posadzę sobie to...albo..., albo.....albo może....
Jedna z Pastelli i Blue Moon (

) wyglądają źle, ale jestem dobrej myśli.
I już kombinuję gdzie bym jeszcze coś wcisnęła. Na sto procent chcę kupić
Rosengrafin Marie Henriette 
A dodatkowe kandydatury to
Lavender Ice, Herzogin Christiana, Stephanie Baronin zu Guttenberg, Wedding Piano i marzę o
Olivii Austin Rose, ale nie jest chyba nigdzie dostępna. Mam też z boku domu miejsce na dwa duże krzewy. Tu myślę o
Rose de Molinard i drugim bardziej w odcieniu pomarańczu, miodu, czyli albo
Lady of Shalott, albo
Jude de Obscure, albo jeszcze coś innego. Bardzo proszę o sugestie co do wyboru, bo mi samej smutno się myśli, a dla Nie-męża, jak wiecie, wszystkie te derenie takie same
