Agnieszko,
zakupu gratuluję
A propos psa: kiedyś miałam jednego przybłędę, który się przyplątał.
Dawno to było, psisko było fajne, ale dość stare i schorowane, więc nie żyło długo.
Jednak przez ten krótki czas skutecznie wyleczyłam się z chęci posiadania psa.
Co prawda zniszczeń ogrodowych nie miałam, bo tym się pies nie przejmował (na szczęście).
Jednak miał brzydki zwyczaj uciekania (w tamtym czasie płotu nie miałam).
Bez przerwy gdzieś łaził, trzeba było go sprowadzać z powrotem.
W końcu wylądował na łańcuchu, bo innego wyjścia nie było.
Poza tym był całkiem OK, miał kilka dziwnych zwyczajów, z czego najdziwniejsze było to, że wynosił (w pysku) kocięta do swojej budy i udawał, że jest kocicą.
A tak na prawdę był to samiec, z wyglądu przypominał sznaucera olbrzymiego.
Koniec końców psa nie mam i już nie będę miała.