Dziewczyny - zacięta na robotę może i jestem ale nie mam wyjścia. Kupiłam co kupiłam i teraz muszę to wszystko posadzić. Na dodatek zaczęły się jesienne porządki. Mam sporo drzew i co za tym idzie całą masę liści. Zbieram je do worków i muszę je gdzieś wyrzucić lub spalić. Nie mogę ich kompostować ( przynajmniej tych z moreli i śliwy ) bo drzewa chorowały na brunatną zgniliznę. Pościnałam już całą masę floksów, host i i nnych przekwitłych kwiatów - znów zrobiła się górka do palenia....
Na działkę mogę iść tylko w weekend i już mi trochę brakuje choć jednego dnia wolnego.... Wysyłek nie daję rady zrobić, więc trochę roślin po prostu posadzę do doniczek - niech się ukorzenia do wiosny. Reszta niestety na zatracenie
Sąsiad mi powiedział że u mnie dziurki w trawniku mogą robić nie nornice ale jakiś zielony dzięcioł albo gawrony. Jakoś nie mam do tego przekonania bo trawnik zrobił się nierówny, jakby pozapadany miejscami, pożółkł mimo podlewania i zaczęło się to latem a gawrony pojawiły się we wrześniu dopiero.
Na razie odstraszacze zostawiłam, niech buczą, wodę z płynem do naczyń powlewałam w otwory, zbieram opakowania plastikowe na "karmniki" jesienno-zimowe.
Jeśli się ich nie pozbędę to nie będę miała w przyszłym roku ani kawałeczka trawnika
Mam pytanie - kilka róż zgubiło karteczki i za diabła nie wiem która jest która, największy problem w tym że część jest pnąca a cześć wielkokwiatowa. Co z tym fantem zrobić ? Zostawić zadołowane ? A co potem, kiedy dam radę rozpoznać która jest która i czy to nie będzie za późno na posadzenie w docelowe miejsce ? Może lepiej jednak posadzić i mieć nadzieję że nie będzie za dużo pomyłek ?