Chciałam koniecznie wkopać dzisiaj moje drzewka, ale...wróciłam jak już było ciemno. O to jestem najbardziej zła na tą porę roku, na szybkie, zbyt szybkie zachody
Mati - Kruszynką mojego eMa nie nazwałabym
Aniu - Piesek nie jest mój, nie mógł zostać.
Tulapku - Ja szybko i sprawnie działam. Nie ukrywam, że w tym przypadku miałam pomoc.
Madzia - Cedrele pierwszy raz słyszę.Sobie poczytam. A oferta bogata, fakt. Na tyle, że dzięki Twojej pomocy wiedziałam czego chcę. I dobrze, że jesteś
Reniu - Witaj, bo chyba jeszcze się nie znamy

Uwierz mi, że nie potrafiłam się od niej odkleić. Taka słodycz.
Aśka - Nie przesadzaj proszę. Ktoś to musi robić, mojego M ciągle nie ma, jedno dziecko w świecie, drugie za małe żeby do pracy gonić. A chcąc mieć ładnie wokoło, trzeba troszkę porobić. Za to Ty jesteś mistrzynią w innych dziedzinach.
Monia - Wcale Ci się nie dziwię, że masz taką apostolską liczbę. Klony są takie ładne, a jeszcze to bogactwo ofert w tej szkółce przyprawia o oczopląs. Niektóre chciejstwa odłożyłam na półkę, poczekają do zweryfikowania zimowego. Ale fajne tam mają roślinki, prawda?
Violka - Grossera nie znam, zaraz poczytam. A klona tatarskiego w tej szkółce też mieli, niedrogo

Nawet był na mojej liście, ale ...nie wiem czemu zniknął , zresztą jak setka innych.
Piesek nie nasz. Syn przywiózł, bo Zuza chciała maleńkiego pieska. Ale okazało się, że Zuza takiego nie chce. Ona nie chce takich piesków z kokardą i włochatych. Ona chce małego, chudego kundelka. A my z eMem zaczęliśmy ją namawiać, bo sami się zakochaliśmy w tym piesku jak wariaty. A Zuza twardo, nie i nie, bo to nie taki miał być. Pogłaskała, popieściła i oddała z zimną krwią. A ja roztopiona na maxa. No nic, piesek był z hodowli, właściciele zachowali go dla siebie, ale mogli zrobić ustępstwo i go sprzedać. No cóż, zostanie z nimi. A mnie czeka wycieczka do schroniska po wymarzonego pieska dla Zuzy.
Aniu 77 - Zobacz pw. Piesio nie nasz, a dlaczego to ten smutny wątek opisuję powyżej
Aniu 11 - No właśnie, te klony nie wymarzną, bo one nie są szczepione, tylko na własnych korzeniach. Dlatego tak długo szukałam, oczywiście będę miała na uwadze pierwsze lata ze mną, ale wierzę, że sobie poradzą. Gorzej mają te szczepione, te wymagają większej troski.
Dorotko - Kochana, ja zdaję sobie sprawę z nadmiaru liści, ale...ja się ich nie boję.
Czytałam, że właśnie teraz udaje się dziewczynom znaleźć różne fajne okazje w marketach. Za śmieszne sumy kupują cudeńka. Ja mam czas ograniczony, do marketów kawałek drogi, więc pozostaje szkółka wysyłkowa i uwierz mi, ja za duże pieniądze nigdy nie kupuję. Naprawdę ceny mają bardzo fajne, a sadzonki wspaniałe. Mam już jeden klon palmowy Garnet, ale on chyba najbardziej boi się zimy. Inne sobie poradzą, bo są na własnych korzeniach, a jeden nawet z siewki.
A my już mamy 2 pieski, przecież oprócz Pepsi jest jeszcze Mika. Tylko Zuza chce własnego, tłumacząc że te dwa to nie są domowe ( w sensie że w domu nie są, tylko mieszkają na dworzu).
Ja strasznie bym chciała takiego żywego pluszaka, no po prostu delicje z niego.I te słodkie oczęta. Ale już po ptakach.
Iwonko - Murek gotowy, taki miał być.

A piesek to shi tzu, ale nie nasz. Miał być nasz, ale Zuza zweryfikowała plany. A klony piękne są.Wiem coś o tym, mając problem czy przesadzić takiego jednego w moim ogrodzie, czy nie....trafiłam do szkółki skąd wyszłam wiadomo z czym
