Jadziu - rozdrabniacz właśnie wysiadł

, czort mnie podkusił wsadzić gałązki wierzbowe, a one okręciły ślimak i trzeba to ustrojstwo rozbierać

. A co do malwy , to ona ....była, ale już nie ma. Znowu bym musiała zapłakać, ale brakuje łez, za to jestem wściekła, jak nigdy

. Moje psy, wypuszczone rano, chyba w tych malwach znalazły jeża, bo wygląda to miejsce, jak pobojowisko. Jeża znalazłam na podwórku ledwie żywego - leży na ogrodzie w osłonie kartonowej, bo przecież są i koty

, a ja, chętnie psom sprawiłabym manto, tylko co to da

.
Marysiu- zdjęcie róży jest od tzw. podwórka, bo inaczej i jej by nie było

. Malwę u Ciebie widziałam, a teraz nie wiem, czy coś przeżyło u mnie. A co do nas, to pewnie, że jedziemy

.
Maryniu- dziękuję za powitanie i również witam

. To choróbsko jest wirusowe i antybiotyk pewnie nie na wiele się zda, trzeba swoje odcierpieć

. A praca w ogrodzie czeka, oj czeka, a pomysły jeszcze są i dobrze

.
Moja koleżanka, jak dzisiaj zobaczyła ogród, to popatrzyła na mnie lekko zniesmaczona i pokiwała głową. Zawsze się zastanawia, po co ja tak pracuję. Cóż, nic nie tłumaczyłam, bo jak ktoś nie ma swojego 'fijoła', to jak może cudzy zrozumieć

.
kryzysowa29- miło czytać pochwałę, ale kotami mnie zasmuciłaś. Nie wierzę, że kotka odeszła, a kotek zniknął w tym samym czasie. Nie masz gdzieś obok gołębiarzy?.
Serdecznie Ci współczuję

, bo koty mam od 30 lat.
Jak Ci się nie podobają kosmosy, to może onętki lub warszawianki, co?

.

floksy się nie poddają

aparat skierowałam na wodę -gdzieś była żabka

wiem, że ta trawa się powtarza, ale taka ładna

[/b]

logo
"zakręconej ogrodniczki"
PEPSI- wybacz, ale w tym wypadku bym się upierała, tym bardziej, że teraz są rozdrabniacze Boscha, gdzie i wyschnięte badyle można mielić. Ja mam go od wielu lat i dopiero dzisiaj się 'zbiesił', ale mąż już dostał informację, że ma dodatkową pracę do wykonania

. Podpowiadam tylko, że ma być ślimakowy, a nie na noże. Po latach z tej ściółki wychodzi super próchnica

.
Miałam serdeczną przyjaciółkę, która, jak do mnie przyjeżdżała, to widywałyśmy się między 12.30 (wstawała), a 20.00-tą (ja szłam spać). Ona chodziła spać ok.2.00 w nocy. Tak miała od dziecka

.

'żelazna' pozycja
