Tajeczko, a może by te odłamane pędy posadzić osobno? W ten sposób by się rozchodnik rozmnożył.
Margo, na pewno nie sadziłam rzadzej, tylko część mi wymarzła (i to nie mało, a część wyrzuciłam). Teraz już się pilnuję i nie zagęszczam, choć widzę wolną ziemię. Ale na przykład zobacz tutaj. Wsadziłam na kupie cztery trawy. Trzy miskanty i miłka, a jeszcze dalej proso. Sadzonki były malutkie, a więc myślałam, że odległości są spore. Teraz po wyrośnięciu wygląda to okropnie. Nie ma ekspozycji, wszystko się miesza. Teraz już za późno na rozsadzanie, ale wiosną natychmiast muszę to rozrzedzić.
Robaczku, ja też dopiero zaczynam z jeżówkami, a więc radzić ci specjalnie nie umiem. Mam ich już sporo, ale niektóe wcale nie kwitły, bo kupiłam małe siewki. Z tych, co mam, chyba najbardziej podobała mi się
Razzmatzz, a szczególnie to, że ma płateczki opuszczone do dołu. Ją bym pewnie wybrała. Ale zaznaczam, że ta jeżówka jest bardzo wysoka, musi rosnąć z tyłu rabaty. Ciekawa jest też odmiana
Guava Ice. Musisz zerknąć w googlach, bo ja nie zrobiłam jej zdjęcia. Kupiłam kwitnącą, ale kwiat obcięłam, żeby roślina się wzmocniła.
Steasi, akurat rozchodniki rosną z szybkością światła. Jeden rok i już jest wielka piękna kępa.
lancetka, witaj, kochana. Jakie dobre wieści. Przydomowy ogródek? To prawdziwy dar od losu. Bardzo się cieszę. Z drzewek do nowego ogródka polecam modrzew na nóżce. Mało miejsca, ale jaka grzywa duża
Sweety, biały rozchodnik jest rzeczywiście ładniutki, ale jakby troszkę rzadszy w kwiatach, to znaczy mniej zbity. Warto by posadzić od razu kilka koło siebie.
Małgocha, tak jak napisałam wyżej u Sweety, biały rozchodnik nie ma tak zwartych kwiatów jak różowy, no i poza tym, tak jak wszystkie białe rośliny, brzydko się starzeje. rozchodniki muszą rosnąć na patelni.
Klaryso, wiem, o czym mówisz. Mnie też ostatnio coraz mniej się chce pisać, ale oglądam codziennie. A masz taką smagliczkę u siebie? Pasowała by do twojego ogodu. To jednoroczna, ale wystarczy raz posiać i ma się na wieki.
E-mienta. A wiesz, że kiedyś ja rozchodników w ogóle nie lubiłam? Uważałam je za pospolite i nie warte uwagi. Teraz dopiero doceniam ich piękno, ale musi ich rosnąć cała plama, wtedy jest efekt. No i z przodu rabaty... raczej
[Iza]. Wiem, obie lubimy wiklinę w ogrodzie. Przymierzam się co roku do samodzielnego wykonania ozdób z witek wiklinowych, lecz jakoś czasu nie wystarcza i znowu odkładam.
Helios, Helenko droga, ja z rozchodnikami zawsze miałam ten problem, że się kępa rozkładała na boki. W końcu podzieliłam i posadziłam kilka w szpalerku na pełnym słońcu. Po prostu nie mają się gdzie rokładać, bo się wspierają wzajemnie. Tylko pierwsza i ostatnia sztuka trochę się odchylają od pionu. Co do żołędzi to problemu nie mam. jakoś ich dziwnie u mnie mało. A liście? No cóż, co roku nowe utrapienie.
takasobie, a może by tak Miłeczko samodzielnie jakieś ozdoby porobić z wikliny. Ja sobie to stale obiecuję, ale czasu jakoś nie wystarcza. Choć kto wie, może gdybym miała witki, to bym coś wyprodukowała? A ty próbowałaś coś takiego?
Renatko, dziękuję że wpadłaś. Jak tam twoje dalie? Miałaś przymrozki?
kropelko, no niestety, to już jesień, a nawet o jakichś przymrozkach gdzieś słyszę. Brr..
JLG, tak Asiu, masz rację,
Sunday już nie zakwitnie nowymi kwiatami, ale te, które pozostały, przebarwiają się delikatnie w sposób, jaki opisałaś. Kupiłam tę hortensję właśnie ze względu na jej kompaktowość. Lubię kompaktowe byliny. Na przykład taki bukszpan. Przyrasta sobie spokojnie, nikomu nie wadzi, ładny jest... zieloniutki w zimie.
