Jest pełnia lata. Upalny, suchy lipiec. Róże na razie przystopowały, kwitną tylko pojedyncze. Teraz ogród należy do liliowców, jeżówek, floksów i traw. Te ostatnie łagodnie kołyszą się na wietrze, jakby wahlowały umęczone upałem rośliny. Od suszy zaczynają opadać listki z brzóz, dębów. Powoli przebarwiają się żurawki, a hosty kwitną i nabierają żywych barw. Ja już czuję pierwsze powiewy mojej ukochanej pory roku, jesieni. Wtedy ogród wygląda moim zdaniem najpiękniej.
No ale nie uprzedzajmy faktów. Na razie mamy lato, a więc zapraszam na spacer po lipcowym ogrodzie, który właściwie jest tylko małą przydomową ogrodzinką, aczkolwiek stale jest w nim mnóstwo przyjemnej roboty, bez której już bym chyba nie umiała żyć.


























