Ewelinko, ja często zaglądam LM i innych sklepów z donicami i też już od dawna ich nie widzę. Te moje osłonki chyba nie mają za wiele szans na powtórzenie przez producenta (nie zanotowałam kto nim był), bo ja je kupiłam po dużej przecenie - widać nie miały wzięcia.

, a to nie zachęca nie tylko producenta do produkcji, ale i handlowców do zamawiania bez zysku.
Często oglądam doniczki i od dwóch lat nie widziałam niczego co przykuło by moje oko jeśli chodzi o doniczki/osłonki, które można by zawiesić na ścianie.
Małgosiu chyba masz rację z tym przenawożeniem i "sałacieniem" - sama intuicyjnie od pewnego czasu przestałam dodawać nawozów i kąpię w samej wodzie oligoceńskiej. Drugi element to jednak za mało światła. W związku z tym doświetlanie zwiększyłam pod względem czasu, jak i mocy - zmieniłam żarówki (LED zimne) na żarówki o 4-krotnie większej mocy, bo są już takie bardziej dostępne na rynku. Efekty już teraz chyba zaczynają być widoczne. Ale jednak chyba główna ściana nie doczeka się wodospadu kwiecia, bo zauważyłam, że wyrostki pędów jakie w tym miejscu się pojawiają, to dalej stają jak zaklęte. Natomiast kącik przy oknie kuchennym jest bardziej oświetlony szczególnie od jesieni, gdy słońce jest niżej. W tym mniejszym kąciku niemal we wszystkich pojawiły się nowe pędy.
Dla sprawdzenia czy to o światło chodzi przeniosłam jednego takiego ze ściany dużej, który ma pędzik zatrzymany w swej maciupeńkiej formie od ponad miesiąca. Jeśli tam ruszy, to będzie jasne.

Dalej będę obserwować co dzieje się na dużej ścianie, ale nie wykluczam, że ściana ta pozostanie niekolorowa a zielona i będzie to miejsce do odpoczynku i rekonwalescencji, a na pobudzenie do kwitnienia będzie kącik mały. Trudno z naturą się nie wygra.
Jak zakwitnie kącik mały, to pochwalę się jak wygląda. Na razie kwitnie tam jeden, który kwitnie bez przerwy od kupienia ponad rok temu.
