Te dzikie brokuły, nie są pewnie smaczniejsze od zwykłych, bo zwykłe są już idealne w smaku. Ja na razie zjadłem trzy, trochę większe od pięści, ale następne róże szykują się większe i bardziej regularne. (podlałem nawozem z wapniem i molibdenem)
Ogólnie, nie to co ze sklepu. Wystarczą jakieś trzy, cztery minuty gotowania i są już pyszne i gotowe do podania z masłem i przypieczoną bułką. Ale w przyszłości zainwestuję w parowar, być może efekt będzie jeszcze lepszy.
Nie mniej jednak w przyszłym roku, będą na 100% i w większej ilości (kalarep z rozsady, najwyżej kilka)
Ja będę jeszcze wysiewać na jesienny zbiór, bo tych z wiosennego do zamrożenia to mikroskopijna ilość chyba mi zostanie (o ile w ogóle ) Alembik, co do parowaru, to super sprawa, tylko brokuł niestety w parowarze nie zostanie taki pięknie zielony jak blanszowany w wodzie z cukrem i solą. Pod przykryciem ciemnieje mu kolorek i robi się mało atrakcyjny wizualnie Ale smaczny jest, no i bez soli gotowany
wrzucić do wrzątku na parę sekund i na parowar... Tak przynajmniej podejrzewam, że wtedy zachowa kolor. Bo wierzchnia warstwa się nie utleni (czy coś tam)
Hmm.. No trzeba spróbować. Chociaż wydaje mi się, że większą rolę odgrywa tutaj fakt, że parowar musi być przykryty. W garnku z wodą jak gotuję przykryty, to też ciemnieje