Izo - do bletilli to się chyba nie zabiorę.

Wydają mi się zbyt wymagające.
Grażyno - piszesz o tych dwóch pierwszych różach? To na Fruhling przeznacz dużo miejsca i to słonecznego. Ona u mnie rośnie pod ścianą krzewu leszczyny i bardzo na tym traci. Niestety, nie jestem w stanie jej przesadzić.
Asiu - Nigdy Agnes nie przycinałam bo ona dość powoli rośnie i ma tak w sumie z 1,40 może. Rozgałęziona też jakoś specjalnie nie jest. Zdjęć krzewu nie mam, bo nie było nawet czego focić

zostało raptem kilkanaście kwiatów. Moja jednak nie ma gołych nóg

Proponuję podsadzić czymś krzewiącym się: bodziszek byłby idealny
Aniu - też się cieszę, że rosną

. Niektóre się sieją na potęgę. Może nawet dorobiłabym się jakichś krzyżówek, ale nie mam gdzie trzymać tych siewek i ich testować.
Gosiu - czytałam na Rosie, że jedziecie do Powsina. Mnie to nie dziwi akurat, że im Cartier przemarzł albo Kardynał, bo u mnie te dwie też zmarzły

Cartier ma 1 pęd z całej kępy, a Kardynał może z 4.

Będzie na nich może parę kwiatów...
Celeste i Plantier u mnie ok. Z tym że Celeste ma mało pąków, nie wiem czemu.
Joasiu - jak rozmnożyć, to chyba przez sadzonkę?
Miskanta cukrowego nadal stanowczo odradzam, chyba że ktoś ma hektary
Szukaj odmian miskanta chińskiego, takich jak Malepartus, David, Profesor Richard Hansen. Te są u mnie najwyższe.
Jest jeszcze giganteus, ten potrafi śmignąć do 2, - 3 metrów. Jak się mocno rozrośnie, to potem trzeba koparki do usunięcia,

więc też trzeba to przemyśleć.
Ta paskudna zima pokazała, że miskanty nie są całkowicie odporne na warunki pogodowe.
Nie wiem, czy zaglądacie do miskantowego wątku, ale jest pełen biadoleń nad padniętymi po zimie roślinami, a w najlepszym razie na bardzo opóźnionymi we wzroście.
Sama tam byłam i biadoliłam... W końcu pokazały się u mnie wszystkie, ale z niektórych kęp wyrasta po parę ździebeł
M.in. mocno oberwał Malepartus. Natomiast giganteus jest w bardzo dobrym stanie. Co prawda majowe mrozy go skosiły z lekka, ale błyskawicznie się zregenerował.