Dziękuję bardzo za Wasze wpisy i od razu zbiorowo przesyłam

(bo pewnie znów później będę musiała pojedyncze kasować).
Przepraszam, że ostatnio mało się odzywam, ale śledzę Wasze wątki na bieżąco, tylko jakoś weny do pisania mi brak. Nie jestem w stanie stworzyć żadnej inteligentnej (ani nawet ćwierć-inteligentnej wypowiedzi)

.
Fiskomp - dwa z trzech mi takie wyszły. Biały ma najwięcej korzeni, ale do ideału mu daleko

.
Filigranowa - cieszę się, że Ci się spodobało

.
Rapunzel - właśnie kwitnąca łąka się kończy, ale nie ma lekko, jeszcze pewnie kilka fotek będzie

.
Monik - witam

. Fajnie, że przynajmniej Tobie zrobiło się cieplej, bo ja cały czas zamarzam

.
Stokrotkaniu - cały czas podglądam, co u Ciebie i czekam na zdjęcia hiacyntów w rozkwicie. Myślę, że Twoje też już wkrótce obdarzą Cię kwiatami

.
Justus - no, jakoś tak zaszalałam

. Nie mogłam się opanować, ale jest nadzieja - w TV mówili, że otwierają w jakimś szpitalu oddział, na którym będą leczyć zakupoholizm

.
Mmarylo - nie narzekam - tak sobie musiałam pogadać. Nawet zaczęły mi się podobać, ale niestety już przekwitają

. Tulipanów nie rozsadziłam - bałam się, żeby im nie uszkodzić korzeni. Trudno, niech sobie rosną razem.
Kociaro - szkoda Twoich hiacyntów

. Widocznie coś było nie tak z cebulkami, ale na pewno następnym razem trafisz na lepsze.
Zeberko - cieszę się, że nie tylko mi się skojarzył

.
Anjju - specjalnie dla Ciebie mam nawet zbliżenia

.
Jatro - też już czekam na wiosnę, a tu od wczoraj śnieg pada

.
No i przesadziłam z mordkami, a tak się starałam oszczędzać.
Nie zabijajcie, ale dalej będzie w tym samym stylu. Jednak jest nadzieja - kiedyś przecież w końcu przekwitną. Przy okazji: ostatnie (i chyba również pierwsze) zdjęcia z choinką.
Szafirki i krokusy w pełni rozkwitu (teraz już się "kończą"):

I zbliżenia krokusów:
Wszystkie hiacynty w wazonikach okazały się podwójne - kompletnie nie wiem, o co chodzi, bo to już nie wygląda na przypadek (jakieś nowe odmiany, nadmiar chemii, czy co?):
Roślinki w przeciwieństwie do mojego faceta pamiętały o walentynkach. Rozkwitło kalanchoe, na które się bardzo długo naczekałam i zaczęły się rozwijać moje pomarańczowe "pewniaki" (póki co, zupełnie nie wyglądają na pomarańczowe):
A to moje nowości: być może w końcu trafiłam na irysy (niestety bardzo wymizerowane). Poza tym na walentynki sprawiłam sobie anturium, bo bardzo mi się spodobał kolor jego kwiatów (szczególnie te przekwitające zielone).
