Jakubie - widziałam tego Twojego

. Mój też właśnie zakwitł. No trudno, czasem się staramy, a one i tak robią po swojemu

.
Mmarylo -

. Ja się przestałam przejmować. Najwyraźniej chodzi nie tylko o warunki, skoro wszystkie trzy traktuję tak samo, a każdy inaczej reaguje. Szkoda tego Twojego amarylisa, ale w tej kwestii zupełnie nie mam doświadczenia, więc nie jestem w stanie nic Ci podpowiedzieć.
Rapunzel -

. Też mnie to zdziwiło, ale po tym co spotkało mojego pierwszego "wodnego" hiacynta dwa lata temu, to i tak nie jest źle. Widać, że żyją i rosną, a to najważniejsze

.
Mniodkowa -

. Obawiam się, że gdybym podebrała pani ten karton, to przy kasie bym się nie pozbierała z płaceniem

. Tak dobrze niestety nie jest, żeby takie kartony można było darmowo pobrać

.
Stokrotkaniu - dziękuję

. Też mam nadzieję, że nasze hiacynty zakończą już swoje wybryki. Miały już dość dużo czasu na przystosowanie, a teraz pozostaje im tylko pięknie rosnąć

.
Justus -

. Mi zazwyczaj podobają się nasiona i sadzonki od różnych sprzedawców, a jak sobie pomyślę, że miałabym robić zakupy u pięciu osób, to jakoś przeważnie mi się odechciewa, bo nie mogę się zdecydować, u którego z nich ostatecznie mam coś zamówić. Teraz też chodzi mi po głowie kilka roślin, ale przesyłka droższa od zawartości, więc jeszcze obserwuję.
Zeberko -

. No właśnie, mogę jeszcze zrozumieć wysokie ceny cebul lub roślin wieloletnich, ale przy roślinach, które mają zdobić mieszkanie przez góra dwa tygodnie uważam, że niektóre sklepy przeginają

. Chyba dlatego oferta Biedronki, a czasem także Lidla, cieszy się taką popularnością.
Anjju - dziękuję bardzo

. Właśnie pocieszam się tym, że listki dobrze wyglądają, więc chyba żadna tragedia się nie dzieje

.
Wczesnowiosenne prawie we wszystkich wątkach, więc pewnie stają się już nieco nużące, ale u nich tak szybko wszystko się zmienia, że nie mogę czekać ze zdjęciami. Prawdę mówiąc, to nawet przedwczorajsze i wczorajsze fotki się już nieco zdezaktualizowały.
No to lecę - różowy hiacynt "wodny" rozkwitł:
Szafirki mnie nieco rozczarowały - wyrosły jakieś takie długie i chude badyle. No, ale cóż, w końcu to nie są kwiaty domowe:
To mój nowy, przecenowy, zakup - właściwie, to jestem pewna tylko tych pomarańczowych (bo w pomarańczowej doniczce), natomiast pozostałe mogą zakwitnąć różnie, bo przecież te etykiety wcale nie musiały być pierwotnie akurat w tych doniczkach. Liście mają trochę sponiewierane, bo sobie postały jakiś czas na półce sklepowej, ale mam nadzieję, że nic im nie będzie:
Na koniec krokusy, w końcu coś się u nich "kluje": pączek i obietnica kolejnych (pączek jest fioletowy, a nie taki granatowy, jak wyszedł na zdjęciu). Tak mnie zafascynowały irysy u
Anjji, że aż zdjęcia podpisałam jako "irysy":
