

Vand mam ogólnie tylko 3 i brak miejsca na więcej; jedną młodą, która uparcie nie chce kwitnąć, i te dwie, które zechciały, i obie są takie same. A marzyła mi się fioletowa albo biała

Byłaby ta nowa na jakąś wymianę, gdyby nie to, że, jak pisałam wcześniej, dostaje jakichś czarnych plam i wycinam jej po kolei liść za liściem i nie wiem co to jest... Ech!
Cieszę, się tylko, że to ascocenda, a nie vanda, zawsze to z nimi łatwiej...
Moja pierwsza pomarańczowa też już otwiera kwiaty; myślę, że jutro/pojutrze uda mi się zrobić wspólne zdjęcie dla porównania, to sami zobaczycie- śmiech na sali...

Tak było jeszcze 3 dni temu: ta jaśniejsza, czyli moja kwitnąca już wcześniej pomarańczowa ascocenda; zielono- żółte pąki i zielone łodyżki:


.... i ciemniejsza, ta nowa- wydawało się, że będzie inna, choć pąki niepokojąco zaczęły się ocieplać pomarańczowymi przebarwieniami tu i tam; czerwono-zielone pąki, czerwone łodyżki:


W ciągu dwóch kolejnych dni pąki tej jaśniejszej podrosły i nabrały koloru (ściemniały), a tej ciemniejszej- przeciwnie- jak kolorowy balonik- im bardziej się powiększały, tym bardziej traciły kolor- efekt końcowy jest taki jak pokazałam wcześniej. Przyznaję, że taka możliwość nie przyszłaby mi nawet do głowy; trzeba mieć pecha!

Marto- tak, to ta z LM. Jak kupowałam, były tam 2 rodzaje vandowatych; "szerokie" z b.cienkimi długimi liśćmi (jak ta moja- wg. sprzedawczyń miały one być różowe lub białe) i takie z b. szerokimi grubymi, ale krótkimi liśćmi (te miały być niebieskie). Zależy jaką masz, no i na ile można ufać tym kobitkom, bo dyskutowałabym, czy tą moją można nazwać różową, już nie wspominając o białej

Lucynko, ja wiem czy trzy- chyba jednak dwie, bo tą z keikiem traktuję jako całość- dla mnie są nie do rozdzielenia; miałam Ci kiedyś pokazać zdjęcia jak są splątane korzeniami- zdjęcia poniżej ;) Zresztą keiki nie kwitnie, to co z niego za "sztuka"

A jak wziąć pod uwagę, że ta nowa jest chora i nie wiadomo czy jeszcze pociągnie, to jest ich nawet półtora ;)


