



Henryku zajrzyj na PW

Powiem Ci, że mam dokładnie te same uczucia i przemyślenia- moje falki stopniowo zaczynają lądować w koszu, nie mam już sił... Ostatnimi dniami tnę już co popadnie; pędy z pąkami i kwiatami, liście masowo, ale u mnie wyżarte chorobą są w wielu przypadkach trzony roślin, więc to chyba nie ma już sensu... Również tak jak i Ty, przeżyłam swój mały koszmarek z tego powodu, ale i dojrzałam w końcu do wyrzucania- nie ma co trzymać w domu "zarazy" skoro nic na nią nie działa, trzeba się jej pozbyć jak najszybciej, bo szkoda pozostałych.orange30 pisze:Zmarnowało mi się bardzo dużo, ale tu pochodzenie roślin nie ma znaczenia. Phalaenopsis niestety mają już taką słabość do chorowania chyba w swoich genach. Inne gatunki storczyków nie są tak bardzo podatne na choroby. W związku z tym, co się uratuje to dobrze, ale już nie będę walczyć o nie jak przysłowiowa lwica. Dlaczego? otóż dlatego, że "gra nie warta świeczki".
orange30 pisze: ... zaglądam tu i ówdzie za nowymi okazami. Ja bez kwiatków nie mogę wytrzymać. Przechodziłam już różne etapy kwiatkowe i na storczykach chyba pozostanę.
Jestem wierna zasadzie "głowa do góry, bo nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej"
orange30 pisze:mam do nich podejście w tej chwili jakie mam, po prostu tradycyjnie mówiąc "olewam je", traktuję trochę po macoszemu. Są to są, a przedtem chuchałam, dmuchałam i co mi przyszło z tego?
Halinko, nie wiem jak to się stało, ale tyle razy oglądałam Twój wątek i nic nie napisałamorange30 pisze:Agnieszko dokładnie to samo przechodziłam co Ty, może inne objawy były, ale efekt straszny. Muszę stwierdzić, że stały wszystkie w jednym pokoju, ale jeszcze naście szt. jest. Z jakim efektem, trudno ocenić. Nie chcę stwierdzać kategorycznie i nie chcę również zapeszać. Może już się ostaną te niedobitki, bo mam do nich podejście w tej chwili jakie mam, po prostu tradycyjnie mówiąc "olewam je", traktuję trochę po macoszemu. Są to są, a przedtem chuchałam, dmuchałam i co mi przyszło z tego? Ale nie tracę wiary (w tej chwili, ale przedtem było ciężko się pogodzić) i zaglądam tu i ówdzie za nowymi okazami. Ja bez kwiatków nie mogę wytrzymać. Przechodziłam już różne etapy kwiatkowe i na storczykach chyba pozostanę.
Jestem wierna zasadzie "głowa do góry, bo nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej"A po drugie "co nas nie zabije, to nas wzmocni"
![]()
I tak trzymać