Witam wszystkich.
Priam, Fragola, Patti, Anitaa, Agrażka, Skorpion, Agness, Maribat, pozwolę sobie odpowiedzieć wszystkim razem gdyż widzę, że wszyscy pytacie o szynszylicę i wszystkim sie ona podoba.
Otóż mieliśmy już 5 szynszyli. Pierwszy-Ferbi szary, zmarł tragicznie, niestety przez naszą głupotę

-z przegrzania. Druga- Stefi, czarna.Kupiona w sklepie zoologicznym. Przepiękne lśniące futerko. Troszkę dzikuska. Ale można by powiedzieć -dziewczyna z charakterem
Trzecia- Christi, biała. Przygarnięta gdyż ktoś chciał się jej pozbyć... Najmądrzejsza ze wszystkich i jak się wydawało- najstarsza. Doskonale wiedziała co to są drzwi i, że to one ograniczają jej powierzchnię swobody. Gdy chciała poszaleć drapała łapką w nie lub wyczekiwała na moment aż się otworzą i...czmych. Bardzo potrzebowała kontaktu z człowiekiem.
Czwarta- szara- Fia. Już pokazywana. Tę również córka przygarnęła jako kilkumiesięczną. Ona jest najbardziej obłaskawiona gdyż miała kontakt od urodzenia bardzo bliski z człowiekiem. uwielbia chodzić ''za pazuchą'' na spacery, nawet zimą. Wskakuje na kolana i nie tylko. Dąży za wszelką cenę do bliskości z człowiekiem. Zapomniana i nie dopieszczona, cierpi i wtedy szaleje nocą. wywraca naczynko z jedzeniem gryzie pręty klatki.
Piąta, Madryt urodziła się u nas. Jej matką była Christi gdyż wzięliśmy ją już w ciąży, o czym nie wiedzieliśmy i jakież było nasze zdziwienie gdy któregoś poranka coś więcej poruszyło się w klatce niż powinno i wcale nie wyglądało to jak szynszyla.

Niestety nie mogę znaleźć zdjęć.
Dlatego jeszcze raz Steffi. cdn.
