Robaczku, trawy z pewnością pasowałyby do twojego lekkiego i zwiewnego ogrodu. Ktoś pisał, że zestawienie róż z trawami jest niedobre, bo są z innej bajki. Zupełnie tego nie podzielam. Uważam, że idealnie do siebie pasują, bo jedne drugich nie przytłaczają, tylko wzjemnie się uzupełniają. Zresztą podczas pierwszego kwitnienia róż traw przecież jeszcze nie ma. Ledwie kępy przy ziemi. Dopiero jesienią jest się czym zachwycać.
Kiedyś już rozmawiałyśmy na temat trawek u ciebie. Mówiłyśmy, że miejsce, w którym chcesz zrobić tło z wyższych miskantów, znajduje się w cieniu. Tam przydałby się tylko
Variegatus, o jasnych źdźbłach, bo on w cieniu, ale nie za głębokim, daje sobie radę.
To moja młoda sadzonka. (Niestety poprzedni mi wymarzł).
Wspominałaś kiedyś o pięknym
Morning Light. On niestety lubi słońce. Ale przecież mogłabyś go sobie posadzić gdzieś jako solitera. Według mnie wspaniały jest także miskant
Afrika. Płonie o tej porze roku jak pochodnia.
Ładne są też paskowane miskanty:
Zebrinus,
Strictus,
Punchten,
Golden Bar.
Inne, zielone, też tworzą zgrabne kępy. Każdy jest ładny i w swoim rodzaju. Wybór jest naprawdę trudny.
Miskant
Afrika
Tutaj w samym centrum zdjęcia.
Afrika i
Morning Light
Tajeczko, te kule są bardzo ozdobne. Mam takie dwie jako podpory do róż. Kiedy rośliny bujnie kwitną, mogą być przez nie zasłonięte. Dlatego być może ich nie zauważyłaś Na moich zdjęciach.
Kropelko, dziękuję za odwiedziny, miło usłyszeć tak sympatyczne słowa, od razu lepszy humor człowiek ma.
Justi, na pewno lepiej ci się zorientować, co i jak u mnie się znajduje. Ale chyba teraz nie poznałabyś mojego ogrodu. Wiele od tamtej pory zmieniałam. Porobiłam ścieżki posadziłam nowe rośliny. Jeszcze teraz jestem w toku prac jesiennych. I końca nie widać, nie widać, nie widać...
Krysad1, ja podobną przyjęłam strategię. Mniej odmian, ale w większych plamach. Efekt jest wtedy o niebo lepszy i pielęgnacja o wiele łatwiejsza. Zaczęłam kupować z namysłem, a nie spontanicznie. Rezygnuję z niektórych zachcianek. Planuję rozważnie, żeby potem nie musieć wyrzucać.
Leszczynko, takie wykazy są bardzo pomocne, bo jak nie zapiszesz, to potem zapomnisz. Szczególnie ważne są informacje o różach, które się nie sprawdzają. Co do rozmnażania, to wetknęłam patyczki dodoniczek, przykryłam doniczki butelkami PET, postawiłam w pokoju na parapecie i czekam. PIerwszy raz tak robię. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
April, nawet nie wiesz, jak przyjemnie czyta się takie słowa. Ileż one dają motywacji do doskonalenia ogrodu.

A mojemu brakuje jeszcze bardzo dużo. Pokazuję to, co ladne, a chowam to, co nie nadaje się do pokazania. ZResztą jak każdy. No i obiecuję sobie, że w przyszłym roku zajmę się tymi kątami z rupieciami i innym badziewiem.
AgaNet, ta
Twiggy jest dość odporna na deszcze. Wysokość najlepiej sprawdzić w necie, ale chyba jakieś półtora metra docelowo. Mogę ci ją ze szczerym sumieniem polecić. Aha, nie wiem, jak z mrozoodpornością. Dopiero zima pokaże, jak i co.
Marzka, no właśnie. Z różami zaczyna się tak, jak mówisz. Od jednej. A potem to już samo się napędza i czlowiek szuka coraz innych, piękniejszych, aż w końcu chce się być otoczony zewsząd różami.
Oogla, nasze piękne Bieszczdy będą dopiero w październiku oszałamiać orgią barw. A więc już niedługo. Nam się tak ułożyło, że pojechaliśmy we wrześniu. Ale tak naprawdę, to teraz jest tam najwspanialej.
Dziękuję za miłe słowa o moim ogrodzie. Nadal staram się go udoskonalać. Mamy ostatnie dni, kiedy mozna jeszcze coś konkretnego zrobić, a więc trzeba się cieszyć tymi ostatnimi ciepłymi dniami. I działać, działać.
Golden Cover
DOBRANOC
