Witajcie kochani.
Niestety dalej leje i nie mam dobrych wieści.
Zapowiadają na przełomie maja i czerwca tydzień z przymrozkami.
Jeśli na te zalane rośliny przyjdzie mróz, to nie wiem ile może ich wytrzymać takie warunki.
A wydawało się, że już nic gorszego nie może nas spotkać.
I chyba to prawda, skoro w Zakopanem spadło
pół metra śniegu.
Dzisiaj powaliło mi piękny bez rosnący przed domem.
Woda z ziemi zrobiła gąbkę, która nie trzyma już swojej struktury i przy porywach wiatru bez się wyłożył.
Na prawdę trudno zachować dobry humor przy takiej prognozie.
Jadziu - wiem, że i u Ciebie nie lepiej.
A kulminacyjna fala dopiero do was dojdzie.
Trzymam kciuki , żeby twój ogródek został ocalony.
Włożyłaś w niego tyle pracy.
Neluś - kilka razy tylko podlałam florovitem a ostatnio dostało mu się trochę EMów.
U mnie dalej potop i nie zanosi się nawet na przelotne opady.
Mam nadzieję, że Goczałkowice wchłoną nadmiar wody i do Ciebie bezpośrednio nie dojdzie.
Trzymaj się Nelu.
Ellu - też mam taką nadzieję.
Nie widzę mszycy, więc chyba wyginęła, albo jest w odwrocie.
U Ciebie też powódż daje się we znaki, więc musimy nie popadać w deprechę i być dobrej myśli.
Jak piszesz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Joluniu - zapraszam zatem na chwilkę wytchnienia.
Niech poprawi się twój humorek.
Ewuś - ja też dzisiaj wylewałam wodę z donic i przenosiłam do miejsc osłoniętych.
Trzy donice lilii mają już pąki i powędrowały na balkonik.
Ale czy coś z nich będzie ?
Agness - kwiaty ładne, tylko nie bardzo chcą rosnąć.
Wszystko potrzebuje słońca i ciepła a nie zanosi się w najbliższym czasie ani na jedno, ani na drugie.
Kubanki - niestety to nie koniec.
A kiedy i jeśli przyjdą mrozy.........
To nie wiem czy cokolwiek zostanie.
Basiu - witaj.
Miło, że wpadłaś.
Współczuję zalanego warzywnika.
I wzajemnie Basieńko, jakoś musimy przetrzymać.
Bożenko - niestety to nie zły film.
Taka jest rzeczywistość.
Podgórskie potoki a nawet głębsze rowy potrafią błyskawicznie niemal wypełnić się wodą i stworzyć poważne zagrożenie.
Cierpliwości i wiary to teraz rzeczywiście potrzeba, nam wszystkim.
Izuś - niby tak, ale może trwać bardzo długo.
Skutków nie da się uniknąć.
I masz rację - wobec żywiołu jesteśmy bardzo maluczcy.
Miiriam - niestety nie.
Zimno, totalnie mokro i beznadziejnie - tak można to określić w trzech słowach.
Ale po największej nawet katastrofie znów przychodzi ulga i spokój.
Więc może też będą jakieś plusy tego zalania.
A wszystkim proponuję przed snem wyobrazić sobie piękne słoneczko ogrzewające nas swoimi promieniami.
Wszystkim życzę spokojnej i suchej nocy.
