Bernadetto, jeszcze nie sadzę wrzosów, ale wszelakiej ogrodowej roboty u mnie dostatek. Dziś do południa byliśmy na ogrodowych zakupach, a po południu walczyliśmy z kolejnym kawałkiem ogrodu. Umacnialiśmy coś, co rok temu obsadziłam, w nadziei, że rośliny same powstrzymają spływ piasku. Dziś wszystkie rośliny (na szczęście niewiele, same skalniczki) wykopałam, mąż nataszczył kamieni i umocniliśmy ten fragment porządnie. Oboje ledwie się ruszamy
Geniu, w Ostaszewie robiłam głównie zakupy z wyposażenia. Z roślin zauważyłam, że wyłożyli róże i chyba jeszcze zeszłoroczne powojniki i pojedyncze sztuki innych roślin, takich jak trzmieliny szczepione. Oprócz tego czynny już ogród zewnętrzny, gdzie jest trochę bylin (mało) i dużo iglaków.
My kupiliśmy: ręczny opryskiwacz ciśnieniowy Marolex (taki mi na razie wystarczy), beczkę 60l (do tego co większość

), dwa worki kwaśnego torfu, widły porządne, książkę "Ochrona roślin ozdobnych", dwie multidoniczki z podstawkami, Mildex do wrzosów, Asahi SL, stymulator do kompostu, wapno i kilka bylin: gęsiówkę, żagwin, rozchodnik okazały i skalnicę. O rety, jak napisałam, to widzę, że zaszaleliśmy nieźle

Ale to same absolutnie niezbędne rzeczy ;)
Melduję również zainteresowanym, że na razie po dwóch nocach z temperaturą po -5 stopni wrzosy mają się dobrze.
Fatalnie natomiast wygląda hebe pod domem, ma parę zielonych gałązek, ale większość jest uschniętych zupełnie brązowych. Nie wiem czy je przyciąć do ziemi, czy z tych zielonych gałązek zrobić sadzonki, a temtego się z bólem serca pozbyć ? Także ognik sadzony we wrześniu ma wszystkie liście brązowe, ale może sobie jakoś poradzi? Pięknie za to przezimowały laurowiśnie we włókninie i rododendron pod sosonowymi gałązkami.
I moje cebulki ruszyły na całego, krokusów wyszło już bardzo dużo, ale jeszcze są maciupkie, cebulica też wychodzi. Tylko tych nieszczęsnych przebiśniegów nie widać...