W piątek piekłam torty, a wczoraj świętowałam z Karolem i dziećmi. Podwójna okazja, bo syn ma urodziny, więc Dzień Matki szczególnie miły. Karol został na noc, więc jestem trochę mało wyspana.

Posadziłam samosiejki żeniszka, maruny i werbeny w kilku wolnych miejscach. Jeszcze sporo samosiejek muszę przesadzić, bo znowu parę roślin wypadło. Cynia w ilości 50 sztuk, którą wysiałam w gruncie, też znalazła się na rabatach. Cynie strasznie nędzne, poza tym ślimaki się do nich dobierają, jeszcze trochę zostało, może podrosną i wtedy wsadzę. Zakwitną we wrześniu.
Znowu upały, więc podlewanie włączone, bo wilgoci już nie uświadczy w glebie. W miejscowości oddalonej ode mnie o 20 km, podtopione domy po ulewie, a u nas ani kropla nie spadła.
Aniu dalie dość wysokie i myślę, że ładnie będą się łączyć z Red Baronem i ciemnymi rozchodnikami. Do towarzystwa jeszcze dwie ocalałe, bordowe jeżówki będą mieć.
LO jest niesamowita, od początku mnie zadziwia ogromną liczbą kwiatów.
Kilka host jeszcze mam bezimiennych, więc kolejna dołączy do grona.
Ewelinko wręcz przeciwnie remonty i przeróbki robiłabym co roku. M jest hamulcowym, jemu tylko malowanie ścian by wystarczyło. My z siostrą mamy taką przypadłość, że długo nie możemy wytrzymać w takich samych wnętrzach. Od nastolatek zamieniałyśmy sie co jakiś czas pokojami i stale jakieś rewolucje uskuteczniałyśmy. Już nam zamiłowanie do przeróbek zostało.
Większe siewki naparstnic mogą Ci zakwitnąć późnym latem. U mnie kilka w ubiegłym roku, zakwitło chyba w sierpniu.
To ciepło niezbyt dobrze się moim świeżo przesadzonym samosiejkom przysłużyło.
Maryniu dziękuję,

nazwa liliowca już zapisana. LO mam dwie, ale nie mogę ich w całości pokazać. Są wyjątkowo ukwiecone, wybaczam im, że dość krótko utrzymują kwiat.
Mariusz teraz to chyba róże w największym stopniu kolorują ogród. Zaczynają już ostróżki i hortensje Anabelle, chyba też niedługo się zabielą, już są limonkowe. Naparstnice zostaną w ogrodzie na długo. Nie możesz tylko zbyt sumiennie przykładać się do pielenia.
Lucynko mamy różne upodobania i bardzo dobrze. U mnie zmiany w domu zbyt szybko przebiegają. Teraz tylko lifting starych mebli uskuteczniłam. Żal ich było wyrzucić, bo funkcjonalne, choć trochę lat mają i były wykonane z płyty. Łatwo je było pomalować i bez wysiłku mam nowe.

Dwa tygodnie nie będę sprzatać sypialni.
W piątek trochę w domu, trochę na rabatach się relaksowałam. Sobota i niedziela już w domu, nie licząc podlewania ogrodu z Karolem.
Już się zastanawiam, czy z takich dalii da się zebrać nasiona.

Wątek o wysiewie dalii już poczytałam.
Olu silversnow ogródkowanie to pasmo sukcesów i porażek, staż tu ma niewielkie znaczenie. Jedne rośliny rosną nadspodziewanie dobrze, inne kompletnie zawodzą, ale szukamy kolejnych i stale mamy zajętą głowę, to bardzo dobre dla ćwiczenia umysłu.

Jeśli się kocha kwiaty, to żadne przeszkody niestraszne, wystarczy, że coś zakwitnie i już cieszymy się z wykonanej pracy.
Remonty to mój żywioł, uwielbiam je. Jutro się wybieram po nowe lampy. M jeszcze nie wie, że niedawno kupione będę już zmieniać.
Trawnik wyschnięty, a odkrywki murawy będziemy robić koło 10 czerwca. Zobaczymy czy mniej pędraków, czy tylko stracone pieniądze.
Ewuniu miło, że zaglądasz.

Teraz będziesz mieć Leosia, to jemu trzeba poświęcić czas. Na inne aktywności przyjdzie czas później.
To już chyba ostatnie hortensje w moim ogrodzie. Siedem na pniu i osiemnaście w formie krzewu, plus dwie Anabelle.

Chociaż u mnie nigdy nic nie wiadomo. Może miniaturki gdzieś jeszcze upchnę.
Basiu bez czarny mam dwa lata, ale zmarzł ubiegłej zimy i musiałam przyciąć. Poza tym posadziłam go w dobrej glebie, a rzekomo lepiej rośnie w ubogiej.

Też liczyłam, że przynajmniej do metra urośnie, a to karzełek wyjątkowy. Może potrzebuje czasu na aklimatyzację.
Olu Ola2310 też mam okresy zniechęcenia do prowadzenia wątku, ale brakuje mi kontaktów z prawdziwymi ogrodniczkami.

U mnie od piątku po 28 stopni i kolejny tydzień też ma być taki upalny.
Sypialniane meble z ciemnej płyty, więc piękne nie były i nie będą. Jednak przeważyła funkcjonalność, są bardzo pojemne. Na zdjęciu długa komoda, mam jeszcze toaletkę, stoliki nocne, łóżko, siedzisko. Uchwyty muszę koniecznie zmienić. Mam meble z prawdziwego drewna w salonie, ale już bym kolejnych nie chciała, bardzo trzeba się z nimi delikatnie obchodzić. Renowacja jest trudna i droga. Teraz przy wnusiu widać, że z płyty najlepsze.

Farba, którą użyłam, nie wymaga szlifowania powierzchni. Wystarczy umyć benzyną i malować. Kolorów tysiące do wyboru.
Kasiu to zwykłe meble z płyty, proste skrzynki. Żadnych antyków nie mam, jedynie te z salonu niedługo doczekają się takiego miana, jeśli w ogóle przetrzymają inwazję wnuków.
