Miło, że zaglądacie, dziękuję.
Nie byłam na uroczystości komunijnej piętnaście lat, dziś przeżyłam szok. Jednak jestem z innej epoki. Małe wesele.
Tak jak zaplanowałam, posadziłam pomidory w gruncie i donicach, 15 sztuk.
Posadziłam też nawet malutkie siewki kwiatów, już nie muszę pamiętać o podlewaniu wysychających kuwetek. Dzięki miłej forumce, mam dwie odmiany tytoniu, proso włosowate, aminek i jeszcze kilka drobiazgów. Na dzień przykryłam doniczkami, najbardziej wrażliwe, słońce pali jak w czerwcu, lipcu. Poza tym nic nie robię innego, tylko podlewam.
Zjadłam pierwszą truskawkę, coś niebywałego o tej porze. Kolejna czeka na Karola.
Dorotko może i ja doczekam we wtorek deszczu, takie prognozy się pojawiły.

Rośliny z pewnością by odżyły gdyby spadł ciepły deszcz.
Alu u mnie miskanty mają już około 30 cm. Tylko jeden Gracimillus w cieniu się chyba nie obudzi, suche resztki sterczą.

Kilka turzyc włosistych przesadziłam i też nie przeżyły. Zastąpiłam je młodymi, jak zwykle kilka wysiałam, na wszelki wypadek.
Olu Twój ogród odżył po takim prysznicu.

Mam osobistego zbieracza ślimaków.

M zagląda na rabaty polewane wodą i kilka zawsze złapie. Niestety te, które przeżyły podżerają też jeżówki, cynie, nawet na wyrośnięte hosty się wspinają.
Aniu w takim tempie wszystko rozkwita i przekwita, że nie mam czasu się nacieszyć kwiatami. Czosnki Mount Everest zakwitały dwa tygodnie później od fioletowych. Teraz wszystkie na raz się pojawiły.

Mam jeszcze kilka roślin do podzielenia i rozsadzenia, ale czekam na deszcz. Chyba nigdy nie będę zadowolona z rabat, a może tylko szukam sobie pracy.
Lucynko wszystkie odmiany czosnków jednocześnie zakwitły. Po raz pierwszy tak się zdażyło w historii mojego ogrodu.

Zawilce wielkokwiatowe mam w pięciu miejscach i chyba już muszę ograniczać wielkość kępki. Dwie kępy rosną wokół miłorzębu i hortensji na pniu, a kolejne trzy, tam gdzie nic nie chce rosnąć. Lubie je, bo żadne plagi się ich nie imają.
Lilak zaskoczył mnie kwitnieniem. Kupiłam malutki, takie łatwiej się aklimatyzują w ogrodzie. Przycięłam go radykalnie, więc wypuścił latem dużo pędów i cieszy kwiatami. Chyba teraz zrobię podobnie, niech się jeszcze zagęści.
Dziękuję,

we wtorek ma wreszcie popadać.
Małgosiu kwiaty tak szybko się pokazują, że się zastanawiam, czy to naprawdę początek maja.

Marzec był przecież taki zimny. Floksy, to takie zapychacze pustych miejsc. Sadzę je wzdłuż murka oporowego na skarpie. Trochę go zasłaniają i tak mnie nie drażni. Zaplanowane rewolucje, jeszcze niedokończone,

ale susza mnie wstrzymuje. Na giełdzie hurtowej też nie byłam, pewnie we wtorek się wybiorę i po deszczu posadzę trochę jednorocznych.
Larwy chrząszcza majowego, to inne paskudy niż opuchlaki. Jeszcze trudniej je wytępić. Nicienie zamówione, będziemy eksperymentować.
Olu mnie nic nie zniechęci do ogródkowania.

Najwyżej nie będzie zielonego trawnika. Może nicienie trochę pomogą. M w sobotę założył czarną, grubą folię na kawałek trawy, wyczytał, że pędraki wyjdą na powierzchnię.

Jakoś nie wierzę, byłoby to zbyt proste.
Orliki samosiejki już kończą kwitnienie, a pełne, odmianowe zaczynają.
Basiu czosnków mam chyba ze sto, a tylko 2/3 kwitnie. Część też zastrajkowała, pewnie susza latem im zaszkodziła. Wszystkiego nie da się dopilnować, a u mnie nie było 3 miesiące deszczu. Za to teraz wszystkie odmiany kwitną jednocześnie. Najbardzie j nasycony kolor mają niższe, o wysokości 50 cm, niestety bez nazwy. Żałuję, że nie kupiłam więcej, były bardzo tanie.
