Miałam napisać dopiero, kiedy się dopcham do stacjonarnego, żeby przy okazji wrzucić zdjęcia, ale to raczej specjalnie szybko nie nastąpi (uroki przemeblowania

). Napiszę tylko, że spotkałam się z
Doromichu i ze spotkania przyjechałam z trzema uroczymi fiołeczkami. Jeden z nich kwitnie różowymi, pełnymi kwiatami. Zdjęcia już zrobione

. Przy okazji: na passiflorze zakwitły i przekwitły

kolejne trzy kwiaty, a na tej, która kwitła jako pierwsza, chyba wypatrzyłam kolejnego pączka. Myślę, że czas żeby coś pokazały te, które jeszcze nie kwitły, ale im akurat w ogóle się nie spieszy

.
Mniodkowa -

dziękuję. Mój listek begonii wypuścił dwa mikroskopijne korzonki, więc może i z niego coś będzie

.
Poza tym chciałam Ci się pochwalić, że Geronimo i biały też coś wypuściły

. Niestety, szczepka koleusa padła, więc próbuję ponownie.
Mmarylo - dziękuję bardzo

. Masz rację: ten kwiat wygląda jak bardzo skomplikowana konstrukcja i chyba tylko dzięki temu można jakoś przełknąć to, że tak krótko kwitnie

.
Stokrotkaniu - dziękuję

.
Niuniu -

korzonków jeszcze nie widać, ale też nie widać objawów gnicia, więc jest nadzieja

.
Rapunzel - dziękuję

no właśnie, nie wszystkie doceniły, a mogłyby

, bo jestem ciekawa, jak kwitną.
Dorotok -

dziękuję bardzo.
Trzynastko -

odganiam jesień, jak tylko mogę. Właśnie dzisiaj obrywałam na balkonie różne pożółknięte i zeschnięte liście

.
Misiaczko -

passiflora jest pozawijana na drabince, więc nie jestem w stanie dokładnie określić jej wysokości. Na pewno ma ponad 1,5 metra, a kupiłam ją jako sadzonkę wiosną. Niestety, nie zrobiłam jej zdjęcia od razu i nie pamiętam, jaka była duża, ale tak sobie myślę, że musiała mieć przynajmniej pół metra, albo i więcej.
Karo - dziękuję

. Tak, lwie paszcze są moje - wysiane w tym roku z nasion. Miałam tam starsze paszcze, ale zimą ktoś mi je powyrywał. Co prawda zakopałam je z powrotem, ale zaraz potem nastąpiły mrozy i rośliny raczej nie miały szans.
Większość roślin nie bardzo chce rosnąć w tym moim mini-ogródku,więc tym bardziej mnie te paszcze cieszą.
Moim wspomnieniem z dzieciństwa są konwalie mojej babci, które rosły pod krzakiem agrestu spiętym hula-hopem. Pod płotem rósł krzak dzikiej róży, z której robiło się jakieś przetwory, tylko że zupełnie nie pamiętam, jakie

.