Złapałam dzisiaj jakiegoś doła.

Latam po forum, u większości już oznaki wiosny- a u mnie.... szaro, buro i ponuro. I do tego jakieś "coś" siąpiło cały dzień z nieba.

Do tego moją młodsza marudzi, bo kolejny dzień w domu- znów odezwała się astma.
Z tej złości wzięłam się za grabienie.

Rezultat raczej mizerny, bo zaraz cała kurtka mokra i dałam sobie spokój. No nie całkiem.... W akcie desperacji poszłam szukać oznak wiosny. I znalazłam..... całe 3 kły krokusów i 4 starszych narcyzów (te sadzone w tamtym roku jeszcze się lenią).

Do tego w czasie inspekcji napatoczył się sąsiad i mocno zdziwiony przyglądał się czego ja tam szukam z nosem przy ziemi.
Na pocieszenie wychodzi na to, że straty po zimie mniejsze niż się spodziewałam. Wrzosy nie zakwitną, nieciekawie wygląda kielichowiec- ale chyba będzie żył. Za to klon palmowy poczuł wiosnę- ten to mógłby jeszcze trochę poczekać.

No i dereń jadalny cały w pąkach- aż nie mogę się doczekać jak zakwitnie.
Buszując po forum stwierdziłam, że muszę się leczyć. Przecież miałam kupić na jesieni przebiśniegi i ranniki.

Skleroza nie boli... na szczęście.
