
Taki ogród zastałam dzisiaj po przyjściu z pracy.

Nic tylko siedzieć i chłonąć oczami te widoki i zapachy

Teraz czas na zaległe odpowiedzi...
Alexio, ze stratami w ogrodzie się liczyłam. Podgryzanie pąków wliczałam w koszty, ale na kopanie i to pod różami w wielu miejscach, raczej się nie nastawiałam. Nie wspomnę już o pozjadanych liliach. Ponad połowa mojego stanu posiadania nie zakwitnie, bo została zeżarta


Kasiu, to posokowiec bawarski


Jadziu, he, he...ładne mi niewinne oczka...


Jagna, no właśnie. Ile róż pozostanie nietkniętych? Tego nie wie nikt



Alutka, oj buźka słodka, ale diabełek siedzi za skórą. Rozrabia, szaleje, psoci ile wlezie...

James Austin będzie lada moment kwitł. Sama jestem ogromnie ciekawa koloru tych kwiatów. U mnie bruzdownicy mało. I niech tak zostanie. Za to mam inwazję mszyc. Robiłam już dwa opryski i chyba będę musiała opryskać po raz trzeci.

Aniu - Annes, małe szczenię musi trochę popsocić, a na różane kolce jakoś do tej pory niezbyt zważa. Jak widzi jakieś pąki w zasięgu pyska, to zanim się obejrzę już zostają obgryzione. Nie to jest jednak najgorsze, a to, że strasznie kopie i to głównie pod różami

Moja Jude de Obscure też dość mocno ucierpiała, ale mocniej ją przycięłam i się trochę odbudowała. Nawet kwiatów będzie dość sporo.

Ewelinko, urwis daje nam trochę popalić, ale i tak go kochamy. Szkody w ogrodzie są i dopóki nie wyrośnie, to pewnie jeszcze niejedno 'zmaluje'. A trudy pańci to on na razie ma w nosie...


Basiu, słodziak i mały psotnik, ale takie są prawa szczeniaka. Niech się wyszaleje, by potem być grzecznym pieskiem

Ja przestałam już mieć dylematy typu - wywalić jakąś różę, czy zostawić? Jak coś mizernie rośnie przez trzy lata, to marne szanse, że nagle w czwartym roku zacznie być super. W cuda nie wierzę

A może zamiast takiej typowej pnącej pomyśl o jakiejś róży kanadyjskiej? Mam John Davis, która rośnie przy pergoli i 'robi' właśnie za pnącą. Jest bardzo odporna na mróz, bardzo ładnie i obficie kwitnie, nie choruje...

Irenko, moja Summer Song ma jeden badylek. Daję jej czas do końca sezonu. Jeśli nie wypuści choćby jednego, nowego pędu, to ją pożegnam. To samo będzie z Tea Clipper. Ta, zawsze wiosnę zaczyna od zera. Potem przez cały sezon buduje krzak, by zimą znowu zmarznąć. Widocznie ta odmiana nie nadaje się na mój klimat


Elwi, takie są przywileje dzieciństwa. Zabawa, siku, jedzenie, kupka, zabawa, psoty...



Violu, trudno mi sobie wyobrazić osiem niedźwiadków, które buszują po moim małym ogrodzie

Bardzo jestem ciekawa Twoich nowych różyczek


Marta, szczenię w domu to duży obowiązek, ale obserwacja jak się uczy, rośnie, bawi a nawet psoci - jest bezcenna. Te wszystkie chwile tak szybką mijają. Miałam obawy o to jak go przyjmie Harry, który wychował się z naszym poprzednim posokowcem i bardzo go kochał. Niesamowite jak pies potrafi pokazać, że cierpi i tęskni. Tym bardziej baliśmy się jego reakcji na nowego członka rodziny. Z początku było dość trudno, ale w tej chwili, ich zabawy można obserwować bez końca, a ubaw mamy po pachy. Harry wreszcie wygląda na szczęśliwego, że znów ma z kim się bawić

Murki mam dwa. Oba mają 0,40m wysokości. To był mój pomysł na zrobienie takich murków. Teren mamy raczej równy. Nie wiem tylko czy chodzi Ci o grubość tego murku, czy raczej o szerokość rabaty?

Elu, dzieje się faktycznie dość dużo i jak widać ostatnio mało mnie na forum

Trzymam kciuki za Twoje Boscobele. Moje pięknie zapączkowane i już zaczynają swój popis.

Werka, patrzyłam na Twoje róże, ale się nie odzywałam, bo zwyczajnie nie miałam pojęcia co im może dolegać


Na koniec jeszcze kilka zdjęć







Tegoroczny, nowy nabytek - Royal Jubilee

Jutro pozostałe odpowiedzi.
