Kasiu, witam u mnie serdecznie i zapraszam do podglądania!

Wiesz... chyba nie musiałam czekać do wiosny na te kwiaty...

Ale to za moment. Może zszokuję, co mi się na działce urodziło.
Igo, wiem na pewno, gdzie będę miała ogólnie przyjętą część warzywną - mierzyłam już teren pod przyszły foliaczek. Reszta do przemyślenia.
Byłam dziś na działce i... cóż, można powiedzieć, że zobaczyłam światełko Nadziei
Azalie doniczkowe wciąż ładnie zdobią altankę, kwitną pięknie, mają ładne nowe pączki. Dziś dostały pić przy okazji mojej wizyty.
pH-metrem sprawdziłam glebę. W zależności od miejsca waha się 5-6. Gleba miękka, ale gliniasta, mocno jeszcze wilgotna.
A tu... Pierwsza dziwna rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy zaraz po wejściu na działkę.
Zaczęłam kopać...
I efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania

Poza ogromem szkodników, przede wszystkim ślimaków, obudziłam żółte mrówki i kilka biedronek... i znalazłam "starożytną", zakopaną wcześniej całkowicie pod ziemią rabatkę z roślinami cebulowymi. Już wyglądają z ziemi, już się obudziły - a tu dopiero połowa lutego! Nie powiem, że wypieliłam - ale co się dało bez ryzyka uszkodzenia przypadkiem cennych roślin, to usunęłam. Wyraźnie ciepło im było pod tą grubą wyściółką z ziemi, trawy, chwastów i mchu.
Skosiłyśmy z mamą trawnik z połowy działki i obcięłyśmy wysokie chwasty. Tu ma być teren pod foliak na warzywa, jeśli uda mi się go stworzyć - nie wiem, czy w tym roku ;)
Znalazłam też całkiem dobrze wyglądającą leszczynę "prowadzoną" zwarcie na drzewkopodobne coś. Jej nie będę na pewno ścinać - na chorą nie wygląda, a i orzechy z niej mogą być, i tyczki pod warzywa
Poza tym śpiewają ptaki, bzyczą pszczoły, parę os też się znalazło pochowanych po kątach.
Oczywiście sprzątania ciąg dalszy - wyniesione zostało z 10 worów z altanki.
Ale ogólnie rzecz biorąc... zaczyna to jakoś powoli wyglądać.