
Mnie też otrzeźwiły trochę ciągłe problemy z moimi dwoma falkami w reanimacji, ale nie na długo. To też jest pewnie tak, że dołek spowodowany tamtymi leczę sobie nowymi, które pięknie kwitną. I to mam nadzieję, nie do czasu, bo jeszcze nie zdążyłam im zaszkodzić ;) Teraz czuję i widzę że mam nad nimi kontrolę, po przesadzeniu mają dobre podłoże, nie przelewam ich, odżywiam kiedy trzeba i widzę jak powoli wszystko rusza... Ależ to satysfakcja!

Mój wczorajszy zakup też już przesadzony, on i jeszcze jeden ze starszych, jedyny którego nie przesadziłam po zakupie i szybko pożałowałam.
Kupiłam go w stanie totalnego zalania. Korzenie były b.ładne i zdrowe ale doniczka niesamowicie ciężka, podłoże- miałam wrażenie że to błoto, takie było mokre i brejowate, na doniczce trochę glonów. Ale jako że miałam wcześniej podobny przypadek i przy przesadzaniu okazało się że w środku są zdrowe korzenie i całkiem dobra kora, tym razem postanowiłam się nie spieszyć, przesuszyć i poobserwować. Zrobiłam tylko sporo dziurek w doniczce żeby trochę dotlenić korzenie. 1wsze podlewanie zrobiłam po 2 tygodniach i zaraz potem zauważyłam że podłoże i korzenie pokryły się taką lekką mgiełką pleśni. Obejrzałam doniczkę od spodu- to samo. Postanowiłam go przesadzić jak najszybciej, dobrze że w międzyczasie rozwinęła się większość pąków. Właśnie dziś minęły kolejne 2 tygodnie, więc dobrze go namoczyłam, a potem wymieniłam całe to rozłożone podłoże. Mam nadzieję że kwiatek dobrze to zniesie. On ma 2 uśpione odgałęzienia przy gł. pędzie, może wreszcie ruszą po tym zabiegu..?
