Witam
Chyba powinnam częściej pisać o braku deszczu, bo już następnego dnia po moim ostatnim wpisie zaczęło siąpić.
Dzisiaj to już nawet całkiem dobrze popadało. Nowych zdjęć nie mam , ale te poniżej robione były w ciągu kolejnych dni października. Widać , jak ogród stroi się w kolory jesieni. I chociaż jest pięknie, to .... szkoda lata .... 
.
Dorotko 
mam nadzieję, że teraz też już masz wodę z chmurek. Pomyśl o założeniu sobie linii kroplującej do podlewania swoich róż. Nie jest to zbyt wysoki koszt i można zrobić to we własnym zakresie. Woda z takiej linii kapie pod korzenie roślin. Wystarczy puścić takie podlewanie na godzinę lub dwie przynajmniej co drugi dzień, kiedy jest susza.
Jagódko 
śliczna słoneczna pogoda na chwilę , miejmy nadzieję, gdzieś znikła ale przynajmniej teraz deszcz podlewa nam ogródki.

My możemy spokojnie zająć się innymi przyjemnościami.
Wyobraź sobie, ze podczas porządkowania rabat oberwałam niechcący ostatni pęd mojej
Avalon.
Nie wiem, czy odbije od korzenia. Miejsce, gdzie rośnie zaznaczyłam okręgiem z kamyków, żeby tam przypadkiem czegoś nie posadzić.

Na dodatek w F teraz jej nie oferują. Może będzie na wiosnę ?
Iza 
Nevada, chociaż kwitnie na biało, bardzo pasuje mi do Twojego ogrodu.
To naprawdę wspaniała róża. Praktycznie kwitła u mnie cały sezon : na początku obficie, później wydawała pojedyncze
kwiaty a teraz znowu powtarza dość obficie ukwiecona. Dokupiłam sobie jeszcze
Margaret Hilling, taką różowo kwitnącą wersję Nevady.
Agnieszko 
niestety , ta piękna słoneczna pogoda ustąpiła miejsca zachmurzonej i deszczowej aurze.
Jednak mnie to bardzo cieszy, bo już było naprawdę sucho. Na szczęście jest dość ciepło.
Asiu 
Nevada , jak już się dobrze zadomowi to będziesz z niej naprawdę zadowolona.
To jest nie tylko piękna ale też i bezproblemowa róża.
Karolinko 
działka moja ma około 1000 metrów kwadratowych. Chyba przez te brzozy i trochę trawnika wygląda na zdjęciach na nieco większą. Ty masz za to róże obrastające stare jabłonie, co z kolei u mnie budzi wielki zachwyt.
Z większych drzew mam dwie czereśnie, ale nie wyobrażam sobie wybierania owoców spośród kolczastych gałęzi.
Tylko na wiśni japońskiej Kanzan puściłam różę Paul's Himalyayan Musk. Jak wiśnia przekwita zaczyna kwitnąć róża. Ale na właściwy efekt pewnie jeszcze poczekam jakiś czas.
