Lucynko, różyczki w tym roku postanowiły mi się odwdzięczyć za kilkuletnią opiekę i zakwitnąć jak jeszcze nigdy dotąd

Tak naprawdę, to żadna w tym moja zasługa, bo to wyjątkowy dobry rok dla nich i wszędzie gdzie się nie zajrzy, to nasze królewny starają się jak mogą. Ale zawsze jest mi milej, jak sobie pomyślę, że one takie piękne z sympatii dla mnie

Nawet wcześnie pojawiająca się plamistość, w tej chwili jakby wstrzymała, daje złudne nadzieje, że może już nie posunie się ani o krok dalej, ale jak znam życie, to tylko takie moje marzenia.
Akant nie tylko kwitnie w najlepsze, ale i na potęgę wytwarza nasienniki, a ja nauczona doświadczeniem z lat poprzednich, muszę już zacząć je zbierać, nie dopuszczając, żeby się wysiały. Nasionko akantu ma ogromną chęć do przeżycia, strzela jak z armaty na duże odległości, a potem mam tylko z nimi kłopot, znajdując je w najmniej oczekiwanym miejscu. Zazwyczaj tam gdzie się trudno dostać, np. w korzeniach Lady of Shalott, a ta jak lwica broni do siebie dostępu. Myślałby kto, że taka z niej niedotykalska pannica

Dalie już prawie wszystkie kwitną, tylko jedna, mimo iż puściła listki, to po posadzeniu do gruntu, straciła chęci i odeszła w niebyt.
Jeżówki to moje ulubienice i mam ich sporo, oczywiście każdą inną, bo na większe ich grupy nie mogę sobie pozwolić, z powodu braku miejsca. Wyjątek stanowią tylko te zwykłe różowe, bo mam takie jedno miejsce, gdzie są chyba trzy, czy cztery, bardzo mocno już rozrośnięte i mają w sobie tyle uroku, że pozwalam im tak rosnąć
Jednak chęć posiadania bogatej kolekcji jest we mnie tak wielka, że tylko dokupuję, o miejsce martwiąc się już po niewczasie. W tej chwili jest takie bogactwo ich odmian, że obawiam się, że w krótkim czasie zdominowałyby moją działeczkę, a przecież oprócz nich jest jeszcze tyle innych kwiatów, że czasami potrzebne jest opamiętanie. Ale tylko czasami
Iwonko, we wtorek spadło nareszcie więcej deszczu, niż tylko na potrzeby zmycia kurzu. Padało kilka godzin, a i w nocy całkiem nieźle dolało, tak więc mam nadzieję, że moje rośliny nareszcie opite są do wypęku

Żeby tak jeszcze zrobiło się odrobinę ciepłej, to byłaby już pełnia szczęścia. Do czego to podobne, żeby w lipcu w nocy było 8-9 stopni, a tyle było w ostatnie dwie noce

A i temperatura w dzień pozostawia wiele do życzenia, bo przez kilka dni nie przekraczała nawet 15. Wczoraj wreszcie zrobiło się cieplej, ale oczywiście cały dzień spędziłam w pracy, o wyjeździe na działkę mogąc tylko pomarzyć. Weekend mam cały wolny ale wtedy z kolei w prognozach widać tylko same deszcze, więc pewnie i tak znowu się nie wybiorę. I tak w kółko: jak wolne to zimno lub deszcz, jak do pracy to słońce i pogoda

Jakoś w tym roku nie możemy się zgrać i czasu na działkę mam niewiele.
Gdyby nasze rośliny mogły wybierać, na pewno wybrałyby podlewanie z chmurki niż z węża, ale bez tego ostatniego mój ogród nie wyglądałby tak jak wygląda. Tylko dzięki temu, że mam nieograniczony dostęp do wody to rośliny aż tak nie odczuwają jej braku

Cherry Fluff urzekła mnie właśnie swoim kolorkiem, chociaż i kwiatki ma bardzo ładne, ale kolor rzeczywiście jest niesamowity. Ale czy moja opinia o jeżówkach może być w ogóle brana pod uwagę? Uwielbiam je wszystkie i chyba nie ma takiej, która by mi się nie spodobała
Aniu, właśnie przed chwilą to samo napisałam, dla mnie również wszystkie jeżówki są piękne

Właściwie ich nie zasilam, tylko wiosną na start dostają po garstce obornika i to wszystko, potem jeszcze raz gdzieś w czerwcu im sypnęłam, ale to tak jak wszystkim innym. Sadzę do swojej ogrodowej ziemi i widać im to pasuje, bo wszystkie co roku cieszą mnie swoimi kwiatami. Nie widzę jednej jeżówki z ubiegłego roku, ale mogło być tak, że ją po prostu przesadziłam i nie pamiętam gdzie. Poczekam aż wszystkie zakwitną i dopiero wtedy będę mogła powiedzieć, czy są wszystkie.
Dalia, która Ci się spodobała, to Myrtle's Folly. Kwiaty ma duże i ciężkie, czasami trzeba ją podwiązać żeby się nie złamała. Tak się dzieje jednak sporadycznie, raczej unikam dalii które mają wiotkie łodygi i po pierwszym roku zazwyczaj takie eliminuję i pozostawiam tylko te pewne, sztywne, które nie sprawiają kłopotów. Nie mogę sobie pozwolić na nieograniczoną ilość roślin więc pozostawiam tylko te, które naprawdę mi się podobają

Tak słabych lilii jak w tym roku, chyba jeszcze nie miałam. te, które zakwitną są w miarę ładne, ale ile jest takich, których wcale nie pokażę, albo takich, które same postanowiły mnie opuścić

Koniecznie na wiosnę będę musiała dokupić chociaż kilka, żeby zapełnić uszczuplone rabatki.
Soniu, orlików mam tylko kilka, a odmianowych chyba jedynie ze trzy, albo może i tylko dwa, tak więc nie bardzo ma mi już co wypadać

Nie mogę powiedzieć, że ich nie lubię, bo niektóre są naprawdę cudne, ale jeżeli muszę wybrać, to jednak wybiorę jeżówkę. Szczególnie, że ta siewka była bardzo ciemna i jednolita w kolorze, chociaż jej mama, czy też tata jest dwukolorowa. A do jeżówki tak śmiały mi się oczy, że po prostu musiałam ją mieć. Pominęłam milczeniem uwagę eMa, że przecież podobno nie mam gdzie jej posadzić i z rynku wyszłam z doniczką w ramionach. Oczywiście jest bezimienna, bo kto by się w takim miejscu bawił w odmiany, ale zupełnie nie ujęło jej to uroku. Mam już pewną nazwę dla niej na oku, ale muszę poczekać, aż w pełni pokaże swoje możliwości

Zresztą takich nienazwanych mam kilka i tak samo mi się podobają jak te z imionami.
Niskich dalii mam kilka i to są moje pewniaki już od lat, chociaż ta czekoladowa zagościła u mnie dopiero od wiosny. Już same liście są bardzo dekoracyjne, a jak jeszcze zakwitła, to już zupełnie mowę mi odjęło

Cherry Fluff mam chyba dopiero drugi sezon i od początku tak dobrze rośnie. Z tej samej szkółki mam jeszcze pięć innych jeżówek i muszę przyznać, że wszystkie spisują się doskonale
Marysiu, a te Twoje sąsiadki, to tak muszą tak stać w jednym miejscu i zasłaniać Ci dalie? Nie możesz ich trochę przesunąć

? Najgorzej chyba posadziłam tę czekoladową, bo nie dość, że z jednej strony włazi mi na inną dalię, to z drugiej prawie zupełnie przysłoniła heliotropa i nic mi jego urodzie i zapachu. Źle przewidziałam jej rozmiary, bo mimo iż mizernego wzrostu, to jednak jest przysadzista w dolnej części

i zajmuje sporo miejsca.
Zupełnie nieprzewidywalny jest ten sezon, mieliśmy już powodzie na zmianę z suszą, a teraz z kolei po fali upałów przyszło nienaturalne dla lipca zimno. A wody jak brakowało, tak brakuje. To co spada z nieba, to kropla w morzu potrzeb, dlatego bardzo mnie cieszy woda z węża. Nie tylko kosztuje mnie niewiele, ale i jest jej pod dostatkiem. Może i dla Twojego ogrodu przyjdą lepsze dni, przecież to nie może trwać w nieskończoność
Mariusz, zawsze to lepiej wracać rowerkiem niż pieszo zasuwać dwadzieścia minut przez las, a dalej dopiero autobusem. Zawsze mnie to wkurzało, że muszę być na czas, że nie mogę w ostatniej chwili jeszcze czymś się na chwilę zająć, bo przecież kierowca na mnie nie poczeka. Dlatego rower to dla mnie rozwiązanie doskonałe, a właśnie z działki lepiej mi się wraca, bo drogę w dużej części mam z górki i nie muszę się tak wysilać. A jak czasami jestem bardzo zmęczona, to po prostu wsiadam razem z rowerem w autobus i jedziemy sobie wygodnie. Co prawda jak na razie, to tylko w te nieprawdopodobne upały tak zrobiłam, ale mam taką możliwość i jakby co, to korzystam
Jak ogród podlany, to i niedostatku po nim nie widać

Ostatnio mam dla niego zdecydowanie mniej czasu, to może i on podupadnie, ale pocieszam się, że przynajmniej ktoś za mnie podlał, a to już bardzo dużo. Róże mnie w tym roku zaskoczyły, chociaż oczywiście nie wszystkie. To już byłby nadmiar szczęścia, a kto by tyle wytrzymał
Dorotko, mogę tylko utulić Cię w żalu i mieć nadzieję, że i u Ciebie w końcu zacznie padać. Może nie spowoduje to, że rośliny od razu odzyskają wigor, ale przynajmniej nie wyschną na wiór, bo wtedy straty będą duże. Deszcz musi w końcu zajrzeć i do Ciebie, zobaczysz będzie lepiej
Jadziu, jeżówki to moje ulubienice i co najważniejsze i one pałają do mnie podobnym uczuciem

Odmianowych mam ponad dwadzieścia i jak na razie wszystkie rosną przynajmniej przyzwoicie. W tym roku trochę je poobżerały ślimaki, chociaż do tej pory nie były składnikiem diety tych oślizgłych potworów. Widocznie i u ślimaki zmieniają swoje menu, co zupełnie mi się nie podoba

Jeszcze nigdy mi się zdarzyło, żeby odmianowa jeżówka zamieniła się w zwykłą

Jedynie Double Decker w ubiegłym roku się zbiesiła i zakwitła bez czubka. Teraz jak na razie jeszcze nie kwitnie, więc nie wiem jaka będzie, ale pozostałe zawsze rosną tak, jak się tego po nich spodziewam.
To jednak zdążyłaś na kwitnienie Amelki

moja Elżbietka dycha, ale jak na razie jest mizerniutka. Doglądam ją troskliwie i liczę, że w końcu zbierze siły i zacznie korzystać z życia.
Pamiętaj, że moje dalie siedzą już w donicach od początku kwietnia, to miały sporo czasu na wyprodukowanie pąków i kwiatów. Może jutro uda mi się podjechać na działkę, to zobaczę czy wszystkie zakwitły.
