Witajcie, trochę mnie tu nie było, bo byłam gdzie indziej - na wspaniałym spotkaniu forumowym aż przy granicy z Ukrainą. Przy okazji pobyliśmy z M na Roztoczu, a w szzególności w Zwierzyńcu. To był taki mały urlop, z którego przywiozlam nowe rośliny. Od rana sadzę, sadzę, sadzę... i jeszcze mi trochę zostało. W szkółkach mijanych na trasie kupiłam
przetaczniki, miskanty, turzyce, lawendę,
powojnik, delospermę, dzwoneczki okragłolistne itd. Wszystko po dobrych cenach. No i obiecałam sobie, że z zakupami przez internet koniec, bo można znaleźć piękne wyrośniete sadzonki po niższych cenach niż w sklepach internetowych.
No dobrze, to teraz odpowiem na zaległości.
--------------------------------------------------
Sweety, będę więc podpatrywać z ciekawością twoje zestawiki
Działeczko, witaj nam znowu, zgubo. Byłam już u ciebie i obejrzałam nowości. Fajnie, że się odezwałaś
Gajowa, to rzeczywiście fenomen, że po takim czasie zaczęły wyrastać pędy. NO ale może to nie z korzenia, tylko z patyczków, któe jakimś cudem zakorzeniły się na wiosnę w ziemi?
AGNESS, a powiedz mi kochana, bo jestem ciekawa, co posadziłaś w miejscu tych zmarzniętych róż. Bo ja posadziłam.... róże.
Debro, wiem, że ludzie wycinają dorodne zdrowe drzewa i kiedy widzę takie powalone na ziemię, czasem płaczące żywicą, to aż mi się serce kraje. To irracjonalne, ale tak już mam. Często nowy właściciel wyrzyna wszystko w pień, a potem sadzi rząd tujek pod płotem i narzeka na upały w letnie miesiące. Przykre to, ale prawdziwe.
Aguniada, dzięki, już rozmawiałyśmy przez telefon. Jeśli ci się nie uda kupić tej hortensji, to w Pęchcinie szykuje się spotkanie i tam jej poszukam. Jeszcze az dziękuję za zainteresowanie

Więcej odmian nie będę już sadzić, została mi w planach tylko ta jedna.
KDanuta, jak to miło, że przyszłaś do mnie z twojego różanego ogródka, który dla mnie zawsze będzie wzorem do naśladowania. Przed oczyma mam twoje białe mebelki ogrodowe, a w tle różowe pnące róże
Lulka, w zasadzie to nie powiem ci konkretnie, skąd wzięło się to imię. Po prostu tak sobie z M siedzieliśmy i patrząc na ten dąb, doszliśmy do wniosku, że ma on swoją duszę, a więc i imię by mu się przydało. A Czesław brzmial dostojnie.
An-ka. Tak Anulko, Crosus Rose, choć mam ją dopiero od jesieni, ładnie się już uformowała i wydaje jak na taką mlódkę sporo kwiatów. Troszkę jeszcze ma wiotkie pędy, lecz mam nadzieję, że z biegiem czasu usztywnieją. Lawendę staram sie powsadzać wszędzie w pobliżu róż. Kwitnie dłużej niż szałwia.
TerDob, Teresko, mój ogród właśnie osiągnął punkt krytyczny. Troszkę drobnych roślinek jeszcze gdzieś upycham, ale żadna większa się już nie zmieści. Tak że niestety nie mam patentu. Chyba tylko jeden - wyrzucić to, co już się nie podoba i nie sprawdziło. Pożegnać się z sentymentami. Ja wiosną wywaliłam ogniki i irgę oraz podłysiałe jałowce.
Justynko, nie dość że piękny, to jeszcze wierny
Heliosku, a więc podzielasz mój zachwyt hortensjami? Masz rację, są o wiele trwalsze niż róże, co do których ogólnie się niestety zawiodłam. Przy ostatniej deszczowej pogodzie kwiaty były wyjątkowo nietrwałe. A hortensje? Spokojnie kwitną czy deszcz, czy gorąco. Chciałabym mieć jeszcze
Silver Dollar, bo jest wyjątkowa.
JSZFRED, a wiesz, że Winchester dostała plamistości? Być może zarazila się od nn, którą niedawno kupilam i którą opanowała czarna jędza. A co do dużych drzew, to one mi nie przeszkadzają w nasadzeniach, bo sazę pod nimi i już
Ewo-majowa, ja też lubię róże z powojnikami, no ale to już jest klasyka. A zestaw trawy-róże? No cóż, zapraszam do siebie do realu. Może się pjednak przekonasz?
Vertigo, czekam na drugie kwiynienie, bo na razie po ostatnich deszczach malo ich kwitnie. Kwiaty poopadały, podeschły czy podpleśniały. Nie jest to widok wymarzony.

No ale drugie kwitnienie ponoć zawsze lepsze.
Sosenko, troszkę gości się nazbierało, ale to tylko dlatego, że nie było mnie trzy dni na FO. No ale dobra, wcale już nie narzekam i cieszę się z każdej wizytki, które dla nas wszystkich są bardzo cenne. O imieniu dla Czeslawa napisałam wyżej dla Lulki. Pasuje do niego, prawda?