Dziękuję wszystkim za odwiedziny
Mariolu, kwiat wyglądał faktycznie cudnie na drzewie, ale jednak powojnik nie utrzymuje się na sośnie pomimo, że zahaczałam go za wypustki w korze. Będę tam musiała wkopać jakąś podporę, albo przybić coś do drzewa
Marylko, czekam, czekam niecierpliwie na każdą nową gałązkę i listek. Przymierzam i odmierzam ile już co urosło ;)
Igo, tak myślę o tym, bo odpukać Witek ma się dobrze od wyjścia ze szpitala.
Danko, te kwiaty powojnika przykuwają uwagę. Na razie miał dwa, ale i tak wszyscy mnie odwiedzający pytali co to za cudo. Na szczęście była plakietka (to prezent od Bożenki - Babopielki) i mogła dokładnie odpowiedzieć.
Agnieszko, czasu na forum mam bardzo mało, a i na działanie w ogrodzie niestety też tylko kradzione godziny jak maluch śpi lub jest ktoś, kto się nim zajmie. Po dwukrotnym pobycie w maju w szpitalu z Witkiem uświadomiłam sobie dokładnie jakie mam priorytety no i ogród jednak jest na dalszym miejscu ;)
Wrzosy w ogromnej większości żyją. Właściwie wrzosy to co do jednego, parę wrzośców straciłam, kilka uschło, bo w multiplacie niedokładnie podlałam w te kwietniowe susze. Ale strata nie przekracza 3%, a to co żyje pięknie się rozrasta. Odpukać, ale wydaje mi się, że gra warta była świeczki. Te które przesadziłam zaraz po świętach Wielkanocnych, czyli już prawie 2 miesiące temu, dochodzą już korzeniami do ścianek doniczki. Myślę, że za miesiąc będą gotowe do dalszego przesadzania. A potem stopniowo kolejne będą dochodzić.
Znowu pada deszcz. I to całkiem solidnie.
Właściwie to wszystko idealnie nam się ułożyło, że akurat w majowe święta mogliśmy dopiero jechać po rośliny (wcześniej biadoliłam, że za późno). Posadzone na początku kwietnia nieźle by ucierpiały przez te półtora miesiąca suszy, a tak mają wymarzoną pogodę na solidne ukorzenienie. Wszystkie posadzone krzewy wyglądają zdrowo i dorodnie. Ostatnio jadam śniadania na stojąco, bo od okna w kuchni, z którego widać wiele z tegorocznych nasadzeń, nie mogę się oderwać.