U mnie 2,5 kg mniej od nowego roku
Trochę się próbuję rozruszać. W sobotę nadrabaiłam jesienne zaległości w polu i zagrodzie- zgrabiłam liście w sadzie, wyrwałam wielkie, suche chwasty z kompostu, które wykorzystały fakt, że nie miałam czasu jesienią i porosły cały kompost a teraz psuły mi każdy spacer swoim widokiem. Przy okazji odkryłam , że pędraki nie śpią- żerują tuż po powierzchnią kompostu! Co za zima!
Potem wycinanie i zgrabienie starych pędów malin i tyllko tyle udało sie zrobić - łącznie samej pracy, bez zbierania się, wychodzenia-1,5 h .
Z zaległości jesiennych zostało jeszcze: pobielenie drzewek, wapnowanie sadu, rafowanie starego kompostu, ogrodzenie nowego, podwiązanie malin wiosennych, i posprzątanie tunelu foliowego,w którym nic nie zrobiłam od sierpnia i straszą tam duchy zeszłorocznych ogórków, bakłażanów, papryki i pomidorów.
Po sobotniej akcji miałam takie zakwasy, że nie mogłam się ruszyć, bolały mnie uda, łydki, plecy- wszystkie moje śpiące mięśnie obudziły się! Koniec tego, pobudka! Iintensyfukuję moje treningi na rowerku, może jeszcze się uda nakłonić męża do opieki na dziećmi i wyrwać się przynajmniej raz w tygodniu na godzinę, na "ogrodniczy aerobik" To było moje pierwsze wyjście od 4 miesięcy-sama bez żadnych "dodatków specjalnych" wiszących przy piersi lub ciągniętych za rękę-niesamowite uczucie- ja i tylko ja! Czułam się jak koń wyprowadzony z ciemnej stajni na łąkę- wypełniła mnie przemożna chęć biegu aż po horyzont!
Chwyciłam za grabie, taczki, rzuciłam się do pracy, żeby jak najlepiej wykorzystać czas .... i po 10 minutach byłam bez sił. Zacisnęłam zęby, wzięłam głębokie wdechy i dociągnęłam do godziny, wróciłam mokra i z wypiekami. Po południu jeszcze pół godziny, trochę spokojniej.
Dziś czuję tak fajnie mięśnie!
