Witajcie
Nie pada co prawda, ale ciepło nie jest... Wieje, więc oddaję się zajęciom domowym. Czyli uprawianie ogródka w necie
Grażynko - trafił się w końcu jakiś rasowy irysek

. Z racji kolorów dostał domową nazwę - papieski. A tu Marta zaserwowała Aura Light - poszperałam i wychodzi, że to może być on. A przy okazji poszukiwań na irysowych stronach naoglądałam się cudów, cudeniek i cudaków
Bernaciu - z pewnością Twoje irysy będą kwitły, że ho ho. Czasu im trzeba.
Martuś - zadanie odrabiałam pilnie i nie sprzeciwiam się temu, że to może być Aura Light. Tyle, że on trochę niski na TB. chciałam mu poprawić fotki, ale nie dość, że go trochę deszcz zmaltretował to jeszcze ponuro, czego mój aparat nie lubi... Idą jeszcze jakieś czarne jak noc pąki... a nasada liści fioletowa

Wygląda, że jeszcze jeden nie kundelek się trafił
A w 6 godzinie po oprysku myłam zęby do spania

Śmiejesz się, a ja odliczałam godziny nie zmytego oprysku
A zdjęcia stoplamka podziałały jak natchnienie, nie podżeganie...
Mario Tereso - Ta glicynia to nówka ze sklepu. Moja zmarzła calutka, nawet to co było zakopczykowane, ale zaczęła odbijać od ziemi. Zobaczę co z niej będzie. Nazwałaś mojego dzikiego irysa

Jakoś nie pofatygowałam się, żeby go nazwać. Poczytałam opisy, ale wyszło mi, że te, które mam w pełnym słońcu kwitną lepiej. Sadziłam w tamtym roku takie zmasakrowane kłącza, po koparce... Zakwitł chyba jeden, za to w tym roku szaleją.
Ewo Ave - wywaliłam, bo już były sadzone płycej i nic. Wykopałam je w starym, zaniedbanym ogrodzie - nie mam pojęcia co to były za cuda. I już się nie dowiem... A może jakoś wydziczały, bo liście miały drobne, wąskie i podługowate. Hm... jeszcze mogę je reanimować wyciągając z kompostownika
Ewo Irysowa- a u mnie prawie cały dzień bez deszczu. Ale chłód i wiatr no i komary zagnały do domu. Lato tuż, tuż sądząc po różach i kalendarzu . Kilku dni słonecznych brakuje tym bardziej wyrywnym.