Jadziu, już nawet nie planuję wyjazdu na działkę, bo niestety pogoda co i rusz płata jakiegoś figla

Myślałam, że uda mi się pojechać już dzisiaj, albo przynajmniej w nadchodzącym tygodniu, ale spadło całkiem sporo śniegu i nie wiadomo kiedy zejdzie. Żeby chociaż ciepłej się zrobiło, to byłaby jakąś szansa, a tak, to chyba nie mam na co liczyć. Końcówkę tygodnia zapowiadają cieplejszą, to może w następny weekend się uda? Nie sądzę, żeby ranniki zechciały na mnie poczekać, ale może zdążę chociaż na krokusy
Bogusiu, bobrów Ci u nas dostatek, a na tym "moim" odcinku Łynostrady śladów ich działalności jest mnóstwo

Wokół miasta jest sporo rozlewisk i teraz jak krzaki pozbawione są liści, to w niektórych miejscach widać ogromne żeremia. Mam takie swoje jedno miejsce gdzie jest ich kilka, jak zrobi się ciepłej to muszę tam pojechać i zobaczyć jak wyglądają, bo w ubiegłym roku mi się to nie udało.
Fotosik już się chyba "odgniewał" i już nie broi. Nawet się przymierzałam do zmiany, ale jak zaczął ponownie działać, to machnęłam ręką

Drewniane foremki są bardzo wygodne do mydeł. EM ma mi zrobić jeszcze jedną, ciut wyższą, bo w tej nie każde mydło będzie wyglądać dobrze.
Lucynko, po prostu kamień z

mi spadł. Już myślałam, że przez moje gapiostwo coś pójdzie nie tak, ale na szczęście tak się nie stało.
Również za pikowanie i sianie zabrałam się w piątek, ale zrobiłam tylko część, bo zabrakło mi ziemi. EM dokupił wczoraj, ale była mocno zmarznięta i nie nadawała się do pracy. Musiałam wszystko odłożyć i dopiero dzisiaj dokończyłam. Ale w tej chwili już to, co miałam do wysiania, to wysiałam i wszystko to, co nadawało się do pikowania, to przepikowałam

Mam jeszcze nasiona maków i niskich kosmosów, ale te wysieję prosto do gruntu. Rudbekię posadziłam już do doniczek, ale z pysznogłówką zrobiłam tak jak radziłaś. Część sadzonek robiłam dla rodziców i najpewniej już jutro do nich pojadą, a ja dzięki temu zyskam miejsce. Nie na długo jednak, za chwilę będą kiełkować pomidory, cynie i aksamitki i chyba będę musiała rozstawić kolejną szklarenkę, bo pogoda ciągle nie pozwala na wystawienie ich na balkon. Miejsce mi się kurczy w zastraszającym tempie

Niestety tym razem Twoje życzenia się nie spełniły i weekend był zimny i nieprzyjemny. Ale chęci miałaś dobre
Gosiu, zaszczepienie chroni tylko mnie i to nie całkowicie, właśnie moja koleżanka po dwóch dawkach zachorowała

A w mojej rodzinie jeszcze tylko teść jest zaszczepiony, pozostali albo czekają, albo są po pierwszej dawce. W dalszym ciągu mogę przenosić wirusa, dlaczego miałabym narażać swoich bliskich? Myślę, że pewniej będę mogła się poczuć dopiero, kiedy większość będzie zaszczepiona, a w tej chwili jest to dopiero jakiś ułamek.
Mydełek na razie nie sprzedaję. To są moje początki i jeszcze nie są zbyt urodne, ale kiedyś, kto wie? Na to jednak potrzebuję czasu, bo mydło musi przynajmniej półtora miesiąca dojrzewać. Jakby co, to będę o Tobie pamiętać
Danusiu, myślę, że masz rację co do wielkości oczek, ale i moim zdaniem jest ona po prostu zbyt blisko pnia. Dzięki temu nie mają najmniejszego problemu, żeby dostać się do swojego smakołyku.
Wszystko sieję w domu, na działce nie mam szklarni. Mam rozstawiony foliaczek w pokoju, ale szczerze mówiąc już zaczyna mi brakować na nim miejsca

Na szczęście część rozsad pojedzie lada chwila do rodziców, to trochę miejsca zyskam, ale chyba i tak mi go nie wystarczy. Nie wiem jak to się stało, przecież miałam ograniczyć wysiewy

Niestety możemy tylko planować, a cała reszta nie zależy do nas.
Halinko, zawsze wolę z kimś się podzielić roślinami, niż wyrzucić. Niech cieszą

i w innych ogrodach. Zupełnie nie pamiętam tej naparstnicy z ubiegłego roku, ale to najpewniej dlatego, że nie miałam kiedy jej zapamiętać. Na wiosnę ją rozsadzałam, to bardzo liczę, że na tym tylko zyskała. Wszystko powinno się wyjaśnić w ciągu kilku najbliższych dni.
Tak, to martagony

Mam ich kilka, nie wszystkie kwitły, ale jak chcą, to potrafią dać czadu. Bardzo je lubię
Martuś, w takim razie będę usilnie szukać siewek naparstnic na wiosnę

Myślę, że wszystko się wyjaśni przy najbliższym pobycie na działce. Większość siewek naparstnic powinna chyba już być widoczna. Zbieram nasiona tylko z nielicznych kwiatów, a reszta pozostaje dla ptaków, ale jak ktoś jest chętny, to i ja nabieram chęci
Kiedyś zupełnie nie było widać bobrów w mieście, obecnie to się bardzo zmieniło. Najczęściej urzędują w nocy, jedynie raz udało mi się je zobaczyć w biały dzień. Za to wszędzie doskonale są widoczne ślady ich ostrych zębów.
Wiosna powinna się pojawić lada dzień, bo ile można zwlekać?
Aniu, poprzedniej nocy było u mnie - 11 stopni, czy tak zachowuje się Wiosna? W tym roku sobie na nią poczekamy, ale chyba i ona wie, że już za długo ociągać się nie może

Tylko z jeżówkami zaszalałam, a poza tym, to raczej skromnie. Cebulki kupuję co roku, przestałam przechowywać mieczyki, bo zawsze w kolejnym roku miały grzyba i już się z nimi nie cackam. Za to jednorocznych mam znowu od groma i zastanawiam się, kto tu zawinił

Ciekawa jestem Twoich dalii, bo to nie takie zwykłe panienki
Małgosiu, znalazłam sobie nowe zajęcie i jak na razie bardzo mi się podoba. Na pewno z czasem odrobinę mi przejdzie, ale myślę, że już sklepowego mydła nie kupię

Wszystkie są spore, to raczej nikt nie powinien ich pomylić ze słodyczami, a nawet jak, to szybciutko się zorientuje, że nie należy ich jeść. Zresztą wszystkie mydełka mam schowane w pudłach na szafie, nikt z gości na pewno nie będzie tam sięgał. Serduszka też będę miała, ale duże, takie około 100g

Cały czas tylko wspomnienia i wspomnienia, ale pogoda jak na razie nie pozwala na świeżynki. Podejrzewam, że zanim przyjadę na działkę, to ranniki i część krokusów już zdąży przekwitnąć. Ale za to jak tylko zrobi się cieplej, to chyba wszystko na raz będzie rosło. Rośliny przyczaiły się w blokach startowych i ruszą, ani się obejrzymy
Lodziu, oj i ja mam spore zaległości we wszystkich wątkach, a jak już zajrzę, to nadrabianiu nie ma końca. Nie jestem ostatnio zbyt aktywna

Mydełka, to taki mój nowy pomysł, a właściwie zapożyczony od Filipa. Dawno mnie nic tak nie cieszyło, jak to mydlenie. Jeszcze się muszę dużo nauczyć, dlatego też sporo czasu spędzam na odpowiedniej lekturze. Mydła, to nie tylko tłuszcze, ale wiele ziół, które można do nich dodać. Ale ogarnąć, co do czego, to wcale nie jest takie łatwe.
Zaczyna się czas wypatrywania listonosza, również za Twoją przyczyną

Chłopaki na szczęście już dobrze się czują, ale mamy podejrzenia, że i eM przeszedł zakażenie. Za jakiś czas zrobi przeciwciała, to wszystko będzie jasne.
Beatko, nie miałam okazji zbyt często mu się przyglądać, ale akurat ostatnio wpadł mi w oczy. Zresztą w tej chwili trudno byłoby go nie zauważyć

Ładnie się rozrósł i świeci kolorkiem wśród powszechnej szarzyzny.
Tylko czasami zdarza nam się długa i piękna jesień, ale wtedy każdy taką ma. Generalnie zaczynamy późno, a kończymy razem ze wszystkimi, nie jest nam dany dodatkowy czas

Dlatego nie mam marcinków, bo nigdy nie zdążyłabym ich zobaczyć. Chyba mam jednego, ale szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy już go nie wyrzuciłam. Być może miałam tylko taki zamiar, ale jak wiesz w ubiegłym roku to ja zamiary miałam, a jakże

Prawda, że fajne? Ale jak sobie popatrzę, jakie cudne można zrobić, to dopiero widzę, jakie one, no powiedzmy- skromne. Na szczęście wychodzę z założenia, że nie ma brzydkich mydeł, a każde jest dziełem przypadku. Za to jest zrobione z doskonałych składników i na pewno moja skóra jest cała w skowronkach, kiedy się nim myję. To prawdziwa uczta dla ciała
Kasiu, martagony, to moje ulubione lilie i mam już ich kilka, ale nie zawsze chcą kwitnąć. Po kilku latach się rozrastają i wtedy wyglądają naprawdę pięknie
Dzisiaj nareszcie udało nam się pojechać na trzcinobranie i mimo iż pogoda nie była najlepsza, to nie mogliśmy już tego odkładać. Rano popadywał śnieg, a jak już kończyliśmy, to zaczął padać deszcz. Em po prawie kolana brodził w zmrożonej wodzie, a ja odbierałam od niego ucięte już trzciny. Trudno było zebrać odpowiednią ilość, większość rurek była bardzo cienka, eM musiał się naszukać odpowiedniej. W tym roku nie było tak pięknie jak w ubiegłym, wtedy świeciło słońce, a dzisiaj było
chmurno i gburno. Dla porównania
09.02.2020
I dzisiaj
Tutaj też ucztowały bobry
EM brodził w wodzie, a to mi przemokły buty
Miłego tygodnia
