Iwonko - został mi jeszcze tydzień lenistwa, najbardziej doceniam możliwość posiedzenia dłużej wieczorami, kiedy wreszcie robi się chłodniej i pospania rano do woli. Jestem jednak typem sowy, co wyłazi w urlopy a życie zawodowe zmusza mnie do przestawienia się na tryb skowronek, co bardzo mi nie pasuje

Ten rok jest znowu trudny dla roślin. Upały, stojące powietrze i duchota, choroby mają używanie. Ale fakt, że żadna z Twoich róż nie stoi goła, to zdecydowanie powód do radości

U mnie też są ogniska plamistości i niemal wszystkie róże w danym miejscu mają plamy, nawet te uznane za niechorowite. Ale tak jak i u Ciebie, są takie, które są zdrowe i aż miło popatrzeć

I te są tymi, które nawet jeżeli nie mają spektakularnych kwiatów, zostaną u mnie w ogrodzie na długo. Augusty Luise nie mam, ale z tego co kojarzę to powinna być silna róża? Szkoda, że Twoja Princess kaprysi. Może spróbuj ją przesadzić? Ja mam dwa krzewy Princess Alexandry of Kent i oba radzą sobie bardzo dobrze od początku. Rosną na rabacie, na której wszystko dobrze rośnie, mimo, że byłam pełna obaw sadząc tam róże, bo za plecami mają trzy potężne żywotniki i dwa miskanty gigantusy, które to na pewno wypijają im wodę. Może z drugiej strony dają osłonę przed mrozami i te róże lepiej zimują?

Nie mam pojęcia na czym polega sekret, ale na tej rabacie wszystkie róże są zadowolone. Tak wyglądają teraz i oby było tylko lepiej:
Tak, ja nie wiem dlaczego tak późno odkryłam żurawki. A Glitter kwitnie cały czas, od czerwca i końca nie widać. Mikołajek jest nie tylko śliczny, ale i zupełnie bezobsługowy (czasami trzeba go podwiązać bo się kładzie), ale jak nabierze koloru to wygląda jak biżuteria. No i kochają go wszelkie owady
Daysy - żurawkę polecam, jest fantastyczna i tak jak napisałam wyże Iwonce, nadal kwitnie i nie zamierza przestać. I Ty narzekasz na Alexandrę

Tak jak napisałam wyżej, moje dwa krzewy rosną na "szczęśliwej" rabacie i mają się bardzo dobrze, to wręcz jedne z najlepszych róż w całym ogrodzie - ładnie przyrastają, kwitną bardzo obficie i chorują tak minimalnie, że wystarczy oberwać kilka listków. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że tak zostanie, bo uwielbiam tę różę
Tak, już widzę, że niektóre krwawniki zaczynają blednąć już pod koniec kwitnienia i robią się białe, obawiam się, że w przyszłym sezonie będą białe od początku

Ale są takie, które są tak soczyste, że może zachowają kolor?
Irenko - Ghita teraz wypuściła długaśny pęd z bukietem na czubku, trochę głupio to wygląda, jak wieża radiowa. Zdjęcia nie zrobiłam, ale myślę, że wiesz o co chodzi

Cieszę się, że jesteś zadowolona z Gardenki I Księcia Monaco, to takie wdzięczne róże. Ech, Chippendale w tej chwili króluje w późno-letnim ogrodzie

Dziękuję za życzenia. Słoneczka to mamy wręcz w nadmiarze, a deszcz pojawił się na chwilę w nocy, ale dobre i to. Dziękuję
Gosia - koniec lata jak pełnia lata. Niewiele da się zrobić w ogrodzie przez temperatury

, ale wcześnie rano i późnym wieczorem da się chwilę popielić. Przy czym wieczorem pojawiają się komary, więc tak naprawdę do pracy pozostają poranki a ja teraz wysypiam się do woli... Czyli właściwie nie ma kiedy popracować w ogrodzie

Szkoda, że Garden of Roses u Ciebie musi swoje znieść, ale tak bywa. Nie da się posadzić wszystkich róż w idealnych miejscach. Zawsze będzie trochę lepiej lub trochę gorzej, jak powiedział klasyk: sorry, taki mamy klimat
Mój późny urlop miał wypaść w czasie, kiedy skończą się nieznośne upały. Nie skończyły się. Jest szansa, że ten ostatni tydzień "wolności" będzie przyjemniejszy jeżeli chodzi o temperatury. Teraz siedzę z psami w chłodnym domu z zaciągniętymi zasłonami i czekamy do wieczora aż zrobi się chłodniej. Nadal bardzo mało pada, zapowiadane burze nie nadchodzą, a nawet jeżeli to trwają dziesięć minut

Na szczęście kilometr od domu mamy rzekę i upalne popołudnie możemy spędzić tak:
Róże mają się dobrze. Większość nawet jeżeli choruje to minimalnie, kwitną lepiej lub gorzej, ale widzę, że tendencja jest bardziej do rośnięcia, wypuszczania długich pędów niż do zjawiskowego kwitnienia, ale nie narzekam, skoro rosną, to znaczy, że żyje im się dobrze. No i oczywiście dzięki różom ogród jest cały czas kolorowy. Ale już zmieniają się dźwięki, ptaki inaczej się nawołują, powietrze wieczorami robi się szybciej chłodne i wilgotne, zapachy parującej ziemi są obłędne. Wychodzimy z psami po zachodzie słońca i mogę stać i wąchać i wąchać zapachy parujących pól po sianokosach. Lubię tę już wyczuwalną w powietrzu jesień. Rano w słońcu ciężko się robi zdjęcia. Ostatnio fotografowałam tylko kilka róż, te, których kwiaty są zjawiskowe, nabierają ładniejszych barw w drugim kwitnieniu niż czerwcowym. No i dzięki chłodniejszym porankom rosa obecna na liściach jest taka śliczna
Eifelzauber muszę mądrze przyciąć w przyszłym roku, bo znowu mam wszystkie kwiaty wysoko na długich pędach. Potrenuję na niej cięcie stopniowe, bo bardzo lubię jej perłowe kwiaty
Boscobel jak zwykle rzuca się w oczy z daleka i nie mogę się doczekać aż moje dwa młodziaki wydorośleją i będą duuuużymi krzewami, bo ten ich kolor...
Lady of Shalott poszła w liście i mimo ładnego kwitnienia prawie nic nie widać, bo kwiaty pochowały się w gąszczu. Na żywo, w trójwymiarze wygląda to nieco lepiej
Dla Granny w moim ogrodzie był to bardzo kiepski rok. Oba krzewy, mimo, że rosną na dwóch rożnych rabatach, kiepsko kwitły, straciły sporo liści i ogólnie były bardzo marne. Takich typowych dla tej odmiany bukietów było w tym roku bardzo niewiele. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie sobie odbiją
Pamiętam jak
Dorotka pisała, że jej Olivia Rose ma półtora metra wysokości i szerokości i pomyślałam wtedy, że moja nigdy taka nie będzie. Ale teraz widzę, że dąży do tego celu. Rośnie bardzo szybko, ma już na pewno ponad metr i jest zdrowa jak byk. Polecam, świetna róża
Jak ja kocham robić portrety Pashminie. Niezmiennie dla mnie to róża jak z obrazów. W takie suche lata pokazuje to co ma najpiękniejsze i cykanie jej zdjęć to sama przyjemność
No i na koniec te panny, które nie oszczędzają się w jesiennym kwitnieniu. I am Grateful poszalała. To tylko fragment jej krzewu:
A tu Chippendale. Dwa krzewy, przy czym młodszy dopiero się rozkręca. Posadzenie ich razem było dobrym pomysłem. On też woli jesień. Kwiaty ma ogromne i nasycone kolorem. I on też jeszcze rośnie, co widać w postaci anteny na środku. To naprawdę żelazna odmiana
Niezmiennie życzę wszystkim mokrej aury, niech się ziemia napije do woli. Z tego co widzę to w wielu rejonach pada, więc szczególnie dużo wody życzę tym, których deszcze omijają, jak nas
