Kolczaste serce Jagny II
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3201
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Kolczaste serce Jagny II
O tak! Wiem jak cieszą liście róży, i te czerwone przyrosty! Masz rację, tylko różomaniak doceni taki widok . Przyznam, że zanim dotarłam do ostatniego zdjęcia już zauważyłam na wcześniejszych te piękne liście. No ale kwiaty to masz cudne. Dobrze, że nie obcięłaś tego kwiecistego bata, który teraz tak ładnie pachnie. Ja zostawiłam takie pędy u Chippendale ale w sumie niezbyt wiele z nich pożytku, bo nie pachną a tylko psują formę krzewu.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Kolczaste serce Jagny II
cyt.I na koniec zdjęcie liści. Tylko różomaniacy wiedzą jak czyste od plam, błyszczące liście cieszą oko i duszę. Na pierwszym planie jest Pink Paradise, dalej Garden of Roses i na końcu Mary Ann. Ta ostatnia ma kilka chorych listków, ale Pink Paradise nic nie rusza. Ona nie musi kwitnąć i tak jest efektowna, a przecież to już sierpień Obrazek
I tu się z Tobą zgadzam, kwiaty owszem bardzo ważne, ale cóż po kwiatach jak róża stoi goła . Widzimy cały krzew, nie tylko kwiaty, jak nie ma liści to żeby kwiaty były najcudowniejsze w świecie cała magia znika.
Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę, ale właśnie za to coraz bardziej doceniam Novalis, nawet kolor już mnie tak nie razi, bo stoi od wiosny do późnej jesieni ubrana w piękne zdrowe liście.
Teraz kwiatów nie ma, ale sam krzew wygląda doskonale i z przyjemnością patrzę na zdrowy krzew i piękne czerwone przyrosty, które aktualnie są ozdobą.
Widzę, że zdobyłaś różowy krwawnik . Śliczne zdjęcie https://images85.fotosik.pl/707/d09fd41e74c05247med.jpg
I tu się z Tobą zgadzam, kwiaty owszem bardzo ważne, ale cóż po kwiatach jak róża stoi goła . Widzimy cały krzew, nie tylko kwiaty, jak nie ma liści to żeby kwiaty były najcudowniejsze w świecie cała magia znika.
Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę, ale właśnie za to coraz bardziej doceniam Novalis, nawet kolor już mnie tak nie razi, bo stoi od wiosny do późnej jesieni ubrana w piękne zdrowe liście.
Teraz kwiatów nie ma, ale sam krzew wygląda doskonale i z przyjemnością patrzę na zdrowy krzew i piękne czerwone przyrosty, które aktualnie są ozdobą.
Widzę, że zdobyłaś różowy krwawnik . Śliczne zdjęcie https://images85.fotosik.pl/707/d09fd41e74c05247med.jpg
Re: Kolczaste serce Jagny II
Też się podpisuję pod tym, że piękne są róże ze zdrowymi liśćmi.
Ja nie potrafię dogodzić mojej Princess Aleksandrze of Kent. Rośnie mizernie, dokarmiana jak pozostałe, pokazuje bladawe liście. Chyba ją jesienią przesadzę. Rośnie niedaleko iglaka, może jej podbiera pokarm? Zakwitnie, owszem, ale aż strach patrzeć na jej liście. Czego ja jej już nie posypywałam i podlewałam, a ona? Ani drgnie. Może coś nie tak z korzeniami. żadna inna tak nie ma. Jak patrzę na Twoją to po prostu niesamowicie zazdroszczę.
Te fotki z werbeną i to o którym pisze Daysy przepiękne.
Ja nie potrafię dogodzić mojej Princess Aleksandrze of Kent. Rośnie mizernie, dokarmiana jak pozostałe, pokazuje bladawe liście. Chyba ją jesienią przesadzę. Rośnie niedaleko iglaka, może jej podbiera pokarm? Zakwitnie, owszem, ale aż strach patrzeć na jej liście. Czego ja jej już nie posypywałam i podlewałam, a ona? Ani drgnie. Może coś nie tak z korzeniami. żadna inna tak nie ma. Jak patrzę na Twoją to po prostu niesamowicie zazdroszczę.
Te fotki z werbeną i to o którym pisze Daysy przepiękne.
Pozdrawiam i zapraszam, Irena
Ogród i róże Ireny
Ogród i róże Ireny
Re: Kolczaste serce Jagny II
Dorotko - wiem, że i u Ciebie padało Życzę Ci jeszcze więcej i więcej wody z nieba, szczególnie nocami a w dzień niech świeci słońce i karmi promieniami nasze ogrody Myślę, że u Granny to kwestia braku przewiewu, bo rośnie w dosyć zagęszczonej rabacie, ale ona jakoś ogólnie w tym roku jest słabsza, nie kwitnie tak szaleńczo jak potrafiła w poprzednie sezony. Może głowa ją boli w tym roku O tak, Bathsheba bez wątpienia nie jest słabą różą. Rośnie w rabacie, gdzie dopiero w tym roku zauważyłam, że kilka róż ma kłopoty. To rabata najbliżej coraz starszych brzóz, są i świerki, więc gleba tam na pewno wymaga więcej atencji. Eglantyne rosnąca obok, mimo dokarmiania, podlewania, nadal wygląda bardzo mizernie, a Bathsheba nadrobiła od niemal zerowego początku wiosną do kilkupędowego, zdrowego krzaczka w sierpniu. Dziękuję, że potwierdzasz, że mam na co czekać w kolejnych sezonach
Kasia - naprawdę nie mogę narzekać na zdrowie moich róż, a biorąc pod uwagę, że nie znają żadnej chemii jest to szczególnie cenne. Oczywiście czarna plamistość jest w ogrodzie i niektóre krzaczki muszę pozbawiać części listków, ale żadna róża nie stoi goła. A nie, jedna stoi, ale ona jest mocno niedorozwinięta ogólnie i raczej w przyszłym roku już jej nie będzie
Ha! Czyli potwierdzasz, że Chippendale nie pachnie! We wszystkich opisach mówi się o silnym zapachu, moja przyjaciółka skwitowała "Ty jakaś nienormalna jesteś, oczywiście, że mocno pachnie" a ja czuję tylko ledwo wyczuwalny zapach... jabłka? A Madame Anisette w końcu ścięłam i wstawiłam do wazonu. Mam wrażenie, że natychmiast straciła aromat
Ale Chippendale jak dla mnie nie musi pachnieć. Właśnie zaczyna powtarzać naprawdę elektyzującym kolorem
Daysy - wiedziałam, że zrozumiecie co chcę powiedzieć pokazując krzew bez kwiatów, ktoś kto nie ma lub nie lubi róż tylko popukałby się w głowę Tym bardziej cieszy mnie to co widzę, że od dobrych pięciu lat nie stosuję chemii ani minerałów a w tym roku nie robiłam oprysków nawet z gnojówki, róże radzą sobie same. Twój Novalis to dzieło sztuki. Mój rośnie pod świerkiem, ma mało słońca i nawet w połowie nie jest taki jak Twój, ale też jest zdrowy i go lubię bardzo Kupiłam kilka odmian różowego krwawnika. Jasno różowy, ciemno różowy, wpadający w fiolet... i wszystkie są takie same Ale pasują do róż i ładnie rosną, mam nadzieję, że się rozrosną i nadal będą różowe. Kupiłam też czerwone i blado-ceglastego, który bardzo mi się podoba. A Rosengrafin ze zdjęcia, które Ci się podoba teraz rozkwitła niżej wstawię zdjęcie, ale to nie ona będzie bohaterką opisu
Irenko - o roli korzeni dobrze wiesz, może faktycznie trzeba ją wykopać i obejrzeć, może coś ą podjadło/podkopało? Ale miejscówka to też niesamowicie ważna sprawa. Pisałam powyżej Dorotce, że mam taką rabatę, która ogólnie jest bardzo "płodna", ale im bliżej wielkiej brzozy, tym gorzej sobie róże na niej radzą. I tak jak Ty dokarmiasz Princess, tak ja skaczę obok Eglantyne, która przyjechała jako dorodny krzew a u mnie od dwóch sezonów jest patykiem z kilkoma gałązkami. I owszem, też kwitnie, ale co z tego, skoro jest ogólnie słabiutka? To samo dotyczy Young Lycidas i Lavender Flower Circus, które rosną obok. Jedynie Chippendale i teraz Bathsheba wydają się być silne na tyle, że nie przeszkadzają im trudniejsze warunki, czyli jeszcze bardziej sucho i mniej słońca. Trzymam kciuki za Twoją Alexandrę, a jeżeli z tą Ci się nie uda, to warto kupić drugą, bo to cudowna róża, dzisiaj ją właśnie obfotografowałam, chociaż zdjęcia nie oddają jej uroku
Czy Wy też tak macie, że im bliżej jesieni to tym bardziej myślicie o kolejnej wiośnie? Ja patrzę na niektóre krzewy i myślę sobie, że skoro teraz jest nieźle, to w przyszłym sezonie odrodzi się jako prawdziwa piękność. Co oczywiście nie musi się spełnić i wiem, że taki Marc Chagall na pewno znowu odrodzi się z czarnych patyków, jak Feniks z popiołów, bo robi tak co roku. Ale co sobie pomarzę to moje. Lato się kończy, to widać i czuć. Skowronki ucichły, na polach żniwa się kończą a róże... kwitną Do kwitnienia czerwcowego to im jak stąd na Alaskę, ale jednak nadal cieszą. Mam wrażenie, że drugie kwitnienie u większości przebiega bardzo na raty. Są pojedyncze kwiaty a kolejne pąki zwlekają z otwieraniem mimo ciepłych dni. I niech mi ktoś powie, że szkoda zachodu z tymi głupimi różami. Żadne byliny nie cieszą tak długo jak one. No prawie. Bo muszę parę słów napisać o pewnej żurawce. Kupiona bez specjalnych emocji w ogrodniczym, bezimienna, posadzona jako "zapchajdziura" zaczęła kwitnąć w czerwcu. I kwitnie non stop do dzisiaj.
Przeprowadziłam śledztwo i wyszło mi, że to odmiana Glitter. Dokupiłam więc jeszcze trzy i te też od razu wzięły się do roboty, pięknie otulając róże swoimi dzwoneczkami i cały czas tworzą nowe kwiatostany. Cudo, które towarzyszy pierwszemu i drugiemu kwitnieniu róż
Pink Paradise, czyli panna z pięknymi liśćmi zaczyna powtarzać. Cóż jeszcze mogę napisać o tej róży, poza tym, że jest obłędnie zdrowa? Rośnie wyżej niż było zaplanowane i myślałam o przesadzeniu jej do drugiego rzędu rabaty. Kwiaty ma aż kiczowate z tym żółtym podcieniem. Nie ma w sobie za grosz elegancji, to taki cukierek w czekoladowej polewie. Ale z odległości, bez skupiania się na jej jarmarcznym image, jest prawdziwą ozdobą rabaty. Chyba jednak zostawię ją z przodu, zdjęcia nie oddają jej żarówiastego różu
Princess Alexandra of Kent rozwinęła bukiet, ale widać, że jeszcze ostatniego słowa nie powiedziała. I chociaż to też jest kwitnięcie na raty to dzięki takim bukietom jest bardziej efektownie, wiadomo. To między innymi o niej myślę sobie, że w kolejnych sezonach będzie jeszcze bardziej boska
Kolejny bukiet dostałam od Ghity Renaissance. Mam ją trzy lata. Jej starsza siostra padła po kilku latach, ta się trzyma i choruje do wytrzymania, nie skłania mnie do przemyśleń na temat łopaty, a zapach Ghity uwielbiam, mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i nadal będzie taka sympatyczna
A teraz dwie, niemal bezobsługowe panny. Garden of Roses oczywiście wymaga wycięcia przekwitłych kwiatów, ale co to za poświęcenie przy tak zdrowej i chętnie kwitnącej róży? Jubile du Prince de Monaco niczego nie wymaga. Jest przekochany i sam sobie świetnie radzi przy minimalnej opiece
W tym roku zaczynam urlop później niż zwykle. W połowie sierpnia na ogół byłam już po, a w tym roku dopiero zaczynam kilka tygodni wolności i całych dni spędzonych w ogrodzie To będzie dla mnie ciekawa lekcja, bo na ogół w tym czasie już czułam się bardzo jesiennie i traciłam zapał do pracy przy roślinach.
Kasia - naprawdę nie mogę narzekać na zdrowie moich róż, a biorąc pod uwagę, że nie znają żadnej chemii jest to szczególnie cenne. Oczywiście czarna plamistość jest w ogrodzie i niektóre krzaczki muszę pozbawiać części listków, ale żadna róża nie stoi goła. A nie, jedna stoi, ale ona jest mocno niedorozwinięta ogólnie i raczej w przyszłym roku już jej nie będzie
Ha! Czyli potwierdzasz, że Chippendale nie pachnie! We wszystkich opisach mówi się o silnym zapachu, moja przyjaciółka skwitowała "Ty jakaś nienormalna jesteś, oczywiście, że mocno pachnie" a ja czuję tylko ledwo wyczuwalny zapach... jabłka? A Madame Anisette w końcu ścięłam i wstawiłam do wazonu. Mam wrażenie, że natychmiast straciła aromat
Ale Chippendale jak dla mnie nie musi pachnieć. Właśnie zaczyna powtarzać naprawdę elektyzującym kolorem
Daysy - wiedziałam, że zrozumiecie co chcę powiedzieć pokazując krzew bez kwiatów, ktoś kto nie ma lub nie lubi róż tylko popukałby się w głowę Tym bardziej cieszy mnie to co widzę, że od dobrych pięciu lat nie stosuję chemii ani minerałów a w tym roku nie robiłam oprysków nawet z gnojówki, róże radzą sobie same. Twój Novalis to dzieło sztuki. Mój rośnie pod świerkiem, ma mało słońca i nawet w połowie nie jest taki jak Twój, ale też jest zdrowy i go lubię bardzo Kupiłam kilka odmian różowego krwawnika. Jasno różowy, ciemno różowy, wpadający w fiolet... i wszystkie są takie same Ale pasują do róż i ładnie rosną, mam nadzieję, że się rozrosną i nadal będą różowe. Kupiłam też czerwone i blado-ceglastego, który bardzo mi się podoba. A Rosengrafin ze zdjęcia, które Ci się podoba teraz rozkwitła niżej wstawię zdjęcie, ale to nie ona będzie bohaterką opisu
Irenko - o roli korzeni dobrze wiesz, może faktycznie trzeba ją wykopać i obejrzeć, może coś ą podjadło/podkopało? Ale miejscówka to też niesamowicie ważna sprawa. Pisałam powyżej Dorotce, że mam taką rabatę, która ogólnie jest bardzo "płodna", ale im bliżej wielkiej brzozy, tym gorzej sobie róże na niej radzą. I tak jak Ty dokarmiasz Princess, tak ja skaczę obok Eglantyne, która przyjechała jako dorodny krzew a u mnie od dwóch sezonów jest patykiem z kilkoma gałązkami. I owszem, też kwitnie, ale co z tego, skoro jest ogólnie słabiutka? To samo dotyczy Young Lycidas i Lavender Flower Circus, które rosną obok. Jedynie Chippendale i teraz Bathsheba wydają się być silne na tyle, że nie przeszkadzają im trudniejsze warunki, czyli jeszcze bardziej sucho i mniej słońca. Trzymam kciuki za Twoją Alexandrę, a jeżeli z tą Ci się nie uda, to warto kupić drugą, bo to cudowna róża, dzisiaj ją właśnie obfotografowałam, chociaż zdjęcia nie oddają jej uroku
Czy Wy też tak macie, że im bliżej jesieni to tym bardziej myślicie o kolejnej wiośnie? Ja patrzę na niektóre krzewy i myślę sobie, że skoro teraz jest nieźle, to w przyszłym sezonie odrodzi się jako prawdziwa piękność. Co oczywiście nie musi się spełnić i wiem, że taki Marc Chagall na pewno znowu odrodzi się z czarnych patyków, jak Feniks z popiołów, bo robi tak co roku. Ale co sobie pomarzę to moje. Lato się kończy, to widać i czuć. Skowronki ucichły, na polach żniwa się kończą a róże... kwitną Do kwitnienia czerwcowego to im jak stąd na Alaskę, ale jednak nadal cieszą. Mam wrażenie, że drugie kwitnienie u większości przebiega bardzo na raty. Są pojedyncze kwiaty a kolejne pąki zwlekają z otwieraniem mimo ciepłych dni. I niech mi ktoś powie, że szkoda zachodu z tymi głupimi różami. Żadne byliny nie cieszą tak długo jak one. No prawie. Bo muszę parę słów napisać o pewnej żurawce. Kupiona bez specjalnych emocji w ogrodniczym, bezimienna, posadzona jako "zapchajdziura" zaczęła kwitnąć w czerwcu. I kwitnie non stop do dzisiaj.
Przeprowadziłam śledztwo i wyszło mi, że to odmiana Glitter. Dokupiłam więc jeszcze trzy i te też od razu wzięły się do roboty, pięknie otulając róże swoimi dzwoneczkami i cały czas tworzą nowe kwiatostany. Cudo, które towarzyszy pierwszemu i drugiemu kwitnieniu róż
Pink Paradise, czyli panna z pięknymi liśćmi zaczyna powtarzać. Cóż jeszcze mogę napisać o tej róży, poza tym, że jest obłędnie zdrowa? Rośnie wyżej niż było zaplanowane i myślałam o przesadzeniu jej do drugiego rzędu rabaty. Kwiaty ma aż kiczowate z tym żółtym podcieniem. Nie ma w sobie za grosz elegancji, to taki cukierek w czekoladowej polewie. Ale z odległości, bez skupiania się na jej jarmarcznym image, jest prawdziwą ozdobą rabaty. Chyba jednak zostawię ją z przodu, zdjęcia nie oddają jej żarówiastego różu
Princess Alexandra of Kent rozwinęła bukiet, ale widać, że jeszcze ostatniego słowa nie powiedziała. I chociaż to też jest kwitnięcie na raty to dzięki takim bukietom jest bardziej efektownie, wiadomo. To między innymi o niej myślę sobie, że w kolejnych sezonach będzie jeszcze bardziej boska
Kolejny bukiet dostałam od Ghity Renaissance. Mam ją trzy lata. Jej starsza siostra padła po kilku latach, ta się trzyma i choruje do wytrzymania, nie skłania mnie do przemyśleń na temat łopaty, a zapach Ghity uwielbiam, mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i nadal będzie taka sympatyczna
A teraz dwie, niemal bezobsługowe panny. Garden of Roses oczywiście wymaga wycięcia przekwitłych kwiatów, ale co to za poświęcenie przy tak zdrowej i chętnie kwitnącej róży? Jubile du Prince de Monaco niczego nie wymaga. Jest przekochany i sam sobie świetnie radzi przy minimalnej opiece
W tym roku zaczynam urlop później niż zwykle. W połowie sierpnia na ogół byłam już po, a w tym roku dopiero zaczynam kilka tygodni wolności i całych dni spędzonych w ogrodzie To będzie dla mnie ciekawa lekcja, bo na ogół w tym czasie już czułam się bardzo jesiennie i traciłam zapał do pracy przy roślinach.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Kolczaste serce Jagny II
Och, szczęściara z Ciebie. Urlop Nawet o nim jeszcze nie marzę. Ten rok stracony dla odpoczynku, ale mam nadzieję, że odbiję sobie w przyszłym roku. Tylko eM mnie przechytrzył i złamał sobie paluszek i miał ponad miesiąc wolnego. Nie tak się umawialiśmy
Moje róże w tym roku chorować zaczęły znacznie wcześniej niż w latach poprzednich. Byłam pewna, że w związku z tym będą biedne i marne i nie będę nad nimi płakać, a nie się nimi cieszyć Tymczasem nie jest źle, większość ma plamy, ale w umiarkowanym stopniu i żadna, jak nigdy, nie stoi goła. A to już chyba powód do radości? Mam też kilka takich, których żadne plamki się nie imają i te cieszą najbardziej.
Moja Princess Alexandra of Kent nawet do pięt nie dorasta tej, którą pokazujesz na swoich zdjęciach. To biedna mizerotka, latem zakwitła jak cie moge, a teraz prawie jej nie ma. Tak samo niestety zachowuje się Augusta Luise- ciągle choruje i ledwo ją widać znad ziemi. I tak jak tę pierwszą jeszcze oszczędzę, bo dość młoda, tak wobec tej drugiej chyba muszę sięgnąć po radykalne rozwiązania.
Róże otulone kwiatami żurawki wyglądają niezwykle- sama subtelność i urok No i ten mikołajek wszędzie mi się w oczy wciska. A ja przecież nie cierpię wszelkich ostów, a tego jakby coraz mniej
Opity wodą ogród wygląda pięknie i jak najdłużej niech taki pozostanie. Miłego odpoczynku i pomyśl czasem o tych, co pracują w pocie czoła i nie mają czasu na wylegiwanie i kontemplację
Moje róże w tym roku chorować zaczęły znacznie wcześniej niż w latach poprzednich. Byłam pewna, że w związku z tym będą biedne i marne i nie będę nad nimi płakać, a nie się nimi cieszyć Tymczasem nie jest źle, większość ma plamy, ale w umiarkowanym stopniu i żadna, jak nigdy, nie stoi goła. A to już chyba powód do radości? Mam też kilka takich, których żadne plamki się nie imają i te cieszą najbardziej.
Moja Princess Alexandra of Kent nawet do pięt nie dorasta tej, którą pokazujesz na swoich zdjęciach. To biedna mizerotka, latem zakwitła jak cie moge, a teraz prawie jej nie ma. Tak samo niestety zachowuje się Augusta Luise- ciągle choruje i ledwo ją widać znad ziemi. I tak jak tę pierwszą jeszcze oszczędzę, bo dość młoda, tak wobec tej drugiej chyba muszę sięgnąć po radykalne rozwiązania.
Róże otulone kwiatami żurawki wyglądają niezwykle- sama subtelność i urok No i ten mikołajek wszędzie mi się w oczy wciska. A ja przecież nie cierpię wszelkich ostów, a tego jakby coraz mniej
Opity wodą ogród wygląda pięknie i jak najdłużej niech taki pozostanie. Miłego odpoczynku i pomyśl czasem o tych, co pracują w pocie czoła i nie mają czasu na wylegiwanie i kontemplację
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Kolczaste serce Jagny II
Jagna, dzięki za nazwę żurawki , zapisana ku pamięci. Muszę Cię zmartwić, krwawnik owszem rozrasta się szybciutko, ale z kolorkiem bywa różnie, aktualnie mam i różowe i białe
Moje Aleksandry co rok słabsze , chyba po raz kolejny zmienię im miejsce, ale to już ostatni raz, później chyba z niej zrezygnuję
Moje Aleksandry co rok słabsze , chyba po raz kolejny zmienię im miejsce, ale to już ostatni raz, później chyba z niej zrezygnuję
Re: Kolczaste serce Jagny II
Piękne bukiety Princess Oli i Ghity.
Mam takie samo zdanie o Garden of Roses (chociaż u mnie to nowalijka) i Monaco. Bardzo je lubię.
U mnie Chipendale też troszkę pachnie, ale nie mocno. Ale ładnie kwitnie.
Życzę Ci udanego udanego odpoczynku w czasie urlopu i deszczu w ogrodzie nocą, a za dnia słoneczka (sobie zresztą Też ).
Mam takie samo zdanie o Garden of Roses (chociaż u mnie to nowalijka) i Monaco. Bardzo je lubię.
U mnie Chipendale też troszkę pachnie, ale nie mocno. Ale ładnie kwitnie.
Życzę Ci udanego udanego odpoczynku w czasie urlopu i deszczu w ogrodzie nocą, a za dnia słoneczka (sobie zresztą Też ).
Pozdrawiam i zapraszam, Irena
Ogród i róże Ireny
Ogród i róże Ireny
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25170
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Kolczaste serce Jagny II
No i ogród wciągną Jagnę
Co tak słychać?
Czy lepiej znosisz koniec lata?
U mnie Garden of Roses niestety bez liści
Ale tyo moja wina. Rośnie niedaleko trawnika, który jest co jakiś czas podlewany i niestety nie mam jak ustawić podlewaczki, żeby nie ominąć róż. Zresztą prawie wszystkie róże w tym miejscu chorują
Trudno
Co tak słychać?
Czy lepiej znosisz koniec lata?
U mnie Garden of Roses niestety bez liści
Ale tyo moja wina. Rośnie niedaleko trawnika, który jest co jakiś czas podlewany i niestety nie mam jak ustawić podlewaczki, żeby nie ominąć róż. Zresztą prawie wszystkie róże w tym miejscu chorują
Trudno
Re: Kolczaste serce Jagny II
Iwonko - został mi jeszcze tydzień lenistwa, najbardziej doceniam możliwość posiedzenia dłużej wieczorami, kiedy wreszcie robi się chłodniej i pospania rano do woli. Jestem jednak typem sowy, co wyłazi w urlopy a życie zawodowe zmusza mnie do przestawienia się na tryb skowronek, co bardzo mi nie pasuje Ten rok jest znowu trudny dla roślin. Upały, stojące powietrze i duchota, choroby mają używanie. Ale fakt, że żadna z Twoich róż nie stoi goła, to zdecydowanie powód do radości U mnie też są ogniska plamistości i niemal wszystkie róże w danym miejscu mają plamy, nawet te uznane za niechorowite. Ale tak jak i u Ciebie, są takie, które są zdrowe i aż miło popatrzeć I te są tymi, które nawet jeżeli nie mają spektakularnych kwiatów, zostaną u mnie w ogrodzie na długo. Augusty Luise nie mam, ale z tego co kojarzę to powinna być silna róża? Szkoda, że Twoja Princess kaprysi. Może spróbuj ją przesadzić? Ja mam dwa krzewy Princess Alexandry of Kent i oba radzą sobie bardzo dobrze od początku. Rosną na rabacie, na której wszystko dobrze rośnie, mimo, że byłam pełna obaw sadząc tam róże, bo za plecami mają trzy potężne żywotniki i dwa miskanty gigantusy, które to na pewno wypijają im wodę. Może z drugiej strony dają osłonę przed mrozami i te róże lepiej zimują? Nie mam pojęcia na czym polega sekret, ale na tej rabacie wszystkie róże są zadowolone. Tak wyglądają teraz i oby było tylko lepiej:
Tak, ja nie wiem dlaczego tak późno odkryłam żurawki. A Glitter kwitnie cały czas, od czerwca i końca nie widać. Mikołajek jest nie tylko śliczny, ale i zupełnie bezobsługowy (czasami trzeba go podwiązać bo się kładzie), ale jak nabierze koloru to wygląda jak biżuteria. No i kochają go wszelkie owady
Daysy - żurawkę polecam, jest fantastyczna i tak jak napisałam wyże Iwonce, nadal kwitnie i nie zamierza przestać. I Ty narzekasz na Alexandrę Tak jak napisałam wyżej, moje dwa krzewy rosną na "szczęśliwej" rabacie i mają się bardzo dobrze, to wręcz jedne z najlepszych róż w całym ogrodzie - ładnie przyrastają, kwitną bardzo obficie i chorują tak minimalnie, że wystarczy oberwać kilka listków. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że tak zostanie, bo uwielbiam tę różę
Tak, już widzę, że niektóre krwawniki zaczynają blednąć już pod koniec kwitnienia i robią się białe, obawiam się, że w przyszłym sezonie będą białe od początku Ale są takie, które są tak soczyste, że może zachowają kolor?
Irenko - Ghita teraz wypuściła długaśny pęd z bukietem na czubku, trochę głupio to wygląda, jak wieża radiowa. Zdjęcia nie zrobiłam, ale myślę, że wiesz o co chodzi Cieszę się, że jesteś zadowolona z Gardenki I Księcia Monaco, to takie wdzięczne róże. Ech, Chippendale w tej chwili króluje w późno-letnim ogrodzie Dziękuję za życzenia. Słoneczka to mamy wręcz w nadmiarze, a deszcz pojawił się na chwilę w nocy, ale dobre i to. Dziękuję
Gosia - koniec lata jak pełnia lata. Niewiele da się zrobić w ogrodzie przez temperatury , ale wcześnie rano i późnym wieczorem da się chwilę popielić. Przy czym wieczorem pojawiają się komary, więc tak naprawdę do pracy pozostają poranki a ja teraz wysypiam się do woli... Czyli właściwie nie ma kiedy popracować w ogrodzie Szkoda, że Garden of Roses u Ciebie musi swoje znieść, ale tak bywa. Nie da się posadzić wszystkich róż w idealnych miejscach. Zawsze będzie trochę lepiej lub trochę gorzej, jak powiedział klasyk: sorry, taki mamy klimat
Mój późny urlop miał wypaść w czasie, kiedy skończą się nieznośne upały. Nie skończyły się. Jest szansa, że ten ostatni tydzień "wolności" będzie przyjemniejszy jeżeli chodzi o temperatury. Teraz siedzę z psami w chłodnym domu z zaciągniętymi zasłonami i czekamy do wieczora aż zrobi się chłodniej. Nadal bardzo mało pada, zapowiadane burze nie nadchodzą, a nawet jeżeli to trwają dziesięć minut Na szczęście kilometr od domu mamy rzekę i upalne popołudnie możemy spędzić tak:
Róże mają się dobrze. Większość nawet jeżeli choruje to minimalnie, kwitną lepiej lub gorzej, ale widzę, że tendencja jest bardziej do rośnięcia, wypuszczania długich pędów niż do zjawiskowego kwitnienia, ale nie narzekam, skoro rosną, to znaczy, że żyje im się dobrze. No i oczywiście dzięki różom ogród jest cały czas kolorowy. Ale już zmieniają się dźwięki, ptaki inaczej się nawołują, powietrze wieczorami robi się szybciej chłodne i wilgotne, zapachy parującej ziemi są obłędne. Wychodzimy z psami po zachodzie słońca i mogę stać i wąchać i wąchać zapachy parujących pól po sianokosach. Lubię tę już wyczuwalną w powietrzu jesień. Rano w słońcu ciężko się robi zdjęcia. Ostatnio fotografowałam tylko kilka róż, te, których kwiaty są zjawiskowe, nabierają ładniejszych barw w drugim kwitnieniu niż czerwcowym. No i dzięki chłodniejszym porankom rosa obecna na liściach jest taka śliczna
Eifelzauber muszę mądrze przyciąć w przyszłym roku, bo znowu mam wszystkie kwiaty wysoko na długich pędach. Potrenuję na niej cięcie stopniowe, bo bardzo lubię jej perłowe kwiaty
Boscobel jak zwykle rzuca się w oczy z daleka i nie mogę się doczekać aż moje dwa młodziaki wydorośleją i będą duuuużymi krzewami, bo ten ich kolor...
Lady of Shalott poszła w liście i mimo ładnego kwitnienia prawie nic nie widać, bo kwiaty pochowały się w gąszczu. Na żywo, w trójwymiarze wygląda to nieco lepiej
Dla Granny w moim ogrodzie był to bardzo kiepski rok. Oba krzewy, mimo, że rosną na dwóch rożnych rabatach, kiepsko kwitły, straciły sporo liści i ogólnie były bardzo marne. Takich typowych dla tej odmiany bukietów było w tym roku bardzo niewiele. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie sobie odbiją
Pamiętam jak Dorotka pisała, że jej Olivia Rose ma półtora metra wysokości i szerokości i pomyślałam wtedy, że moja nigdy taka nie będzie. Ale teraz widzę, że dąży do tego celu. Rośnie bardzo szybko, ma już na pewno ponad metr i jest zdrowa jak byk. Polecam, świetna róża
Jak ja kocham robić portrety Pashminie. Niezmiennie dla mnie to róża jak z obrazów. W takie suche lata pokazuje to co ma najpiękniejsze i cykanie jej zdjęć to sama przyjemność
No i na koniec te panny, które nie oszczędzają się w jesiennym kwitnieniu. I am Grateful poszalała. To tylko fragment jej krzewu:
A tu Chippendale. Dwa krzewy, przy czym młodszy dopiero się rozkręca. Posadzenie ich razem było dobrym pomysłem. On też woli jesień. Kwiaty ma ogromne i nasycone kolorem. I on też jeszcze rośnie, co widać w postaci anteny na środku. To naprawdę żelazna odmiana
Niezmiennie życzę wszystkim mokrej aury, niech się ziemia napije do woli. Z tego co widzę to w wielu rejonach pada, więc szczególnie dużo wody życzę tym, których deszcze omijają, jak nas
Tak, ja nie wiem dlaczego tak późno odkryłam żurawki. A Glitter kwitnie cały czas, od czerwca i końca nie widać. Mikołajek jest nie tylko śliczny, ale i zupełnie bezobsługowy (czasami trzeba go podwiązać bo się kładzie), ale jak nabierze koloru to wygląda jak biżuteria. No i kochają go wszelkie owady
Daysy - żurawkę polecam, jest fantastyczna i tak jak napisałam wyże Iwonce, nadal kwitnie i nie zamierza przestać. I Ty narzekasz na Alexandrę Tak jak napisałam wyżej, moje dwa krzewy rosną na "szczęśliwej" rabacie i mają się bardzo dobrze, to wręcz jedne z najlepszych róż w całym ogrodzie - ładnie przyrastają, kwitną bardzo obficie i chorują tak minimalnie, że wystarczy oberwać kilka listków. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że tak zostanie, bo uwielbiam tę różę
Tak, już widzę, że niektóre krwawniki zaczynają blednąć już pod koniec kwitnienia i robią się białe, obawiam się, że w przyszłym sezonie będą białe od początku Ale są takie, które są tak soczyste, że może zachowają kolor?
Irenko - Ghita teraz wypuściła długaśny pęd z bukietem na czubku, trochę głupio to wygląda, jak wieża radiowa. Zdjęcia nie zrobiłam, ale myślę, że wiesz o co chodzi Cieszę się, że jesteś zadowolona z Gardenki I Księcia Monaco, to takie wdzięczne róże. Ech, Chippendale w tej chwili króluje w późno-letnim ogrodzie Dziękuję za życzenia. Słoneczka to mamy wręcz w nadmiarze, a deszcz pojawił się na chwilę w nocy, ale dobre i to. Dziękuję
Gosia - koniec lata jak pełnia lata. Niewiele da się zrobić w ogrodzie przez temperatury , ale wcześnie rano i późnym wieczorem da się chwilę popielić. Przy czym wieczorem pojawiają się komary, więc tak naprawdę do pracy pozostają poranki a ja teraz wysypiam się do woli... Czyli właściwie nie ma kiedy popracować w ogrodzie Szkoda, że Garden of Roses u Ciebie musi swoje znieść, ale tak bywa. Nie da się posadzić wszystkich róż w idealnych miejscach. Zawsze będzie trochę lepiej lub trochę gorzej, jak powiedział klasyk: sorry, taki mamy klimat
Mój późny urlop miał wypaść w czasie, kiedy skończą się nieznośne upały. Nie skończyły się. Jest szansa, że ten ostatni tydzień "wolności" będzie przyjemniejszy jeżeli chodzi o temperatury. Teraz siedzę z psami w chłodnym domu z zaciągniętymi zasłonami i czekamy do wieczora aż zrobi się chłodniej. Nadal bardzo mało pada, zapowiadane burze nie nadchodzą, a nawet jeżeli to trwają dziesięć minut Na szczęście kilometr od domu mamy rzekę i upalne popołudnie możemy spędzić tak:
Róże mają się dobrze. Większość nawet jeżeli choruje to minimalnie, kwitną lepiej lub gorzej, ale widzę, że tendencja jest bardziej do rośnięcia, wypuszczania długich pędów niż do zjawiskowego kwitnienia, ale nie narzekam, skoro rosną, to znaczy, że żyje im się dobrze. No i oczywiście dzięki różom ogród jest cały czas kolorowy. Ale już zmieniają się dźwięki, ptaki inaczej się nawołują, powietrze wieczorami robi się szybciej chłodne i wilgotne, zapachy parującej ziemi są obłędne. Wychodzimy z psami po zachodzie słońca i mogę stać i wąchać i wąchać zapachy parujących pól po sianokosach. Lubię tę już wyczuwalną w powietrzu jesień. Rano w słońcu ciężko się robi zdjęcia. Ostatnio fotografowałam tylko kilka róż, te, których kwiaty są zjawiskowe, nabierają ładniejszych barw w drugim kwitnieniu niż czerwcowym. No i dzięki chłodniejszym porankom rosa obecna na liściach jest taka śliczna
Eifelzauber muszę mądrze przyciąć w przyszłym roku, bo znowu mam wszystkie kwiaty wysoko na długich pędach. Potrenuję na niej cięcie stopniowe, bo bardzo lubię jej perłowe kwiaty
Boscobel jak zwykle rzuca się w oczy z daleka i nie mogę się doczekać aż moje dwa młodziaki wydorośleją i będą duuuużymi krzewami, bo ten ich kolor...
Lady of Shalott poszła w liście i mimo ładnego kwitnienia prawie nic nie widać, bo kwiaty pochowały się w gąszczu. Na żywo, w trójwymiarze wygląda to nieco lepiej
Dla Granny w moim ogrodzie był to bardzo kiepski rok. Oba krzewy, mimo, że rosną na dwóch rożnych rabatach, kiepsko kwitły, straciły sporo liści i ogólnie były bardzo marne. Takich typowych dla tej odmiany bukietów było w tym roku bardzo niewiele. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie sobie odbiją
Pamiętam jak Dorotka pisała, że jej Olivia Rose ma półtora metra wysokości i szerokości i pomyślałam wtedy, że moja nigdy taka nie będzie. Ale teraz widzę, że dąży do tego celu. Rośnie bardzo szybko, ma już na pewno ponad metr i jest zdrowa jak byk. Polecam, świetna róża
Jak ja kocham robić portrety Pashminie. Niezmiennie dla mnie to róża jak z obrazów. W takie suche lata pokazuje to co ma najpiękniejsze i cykanie jej zdjęć to sama przyjemność
No i na koniec te panny, które nie oszczędzają się w jesiennym kwitnieniu. I am Grateful poszalała. To tylko fragment jej krzewu:
A tu Chippendale. Dwa krzewy, przy czym młodszy dopiero się rozkręca. Posadzenie ich razem było dobrym pomysłem. On też woli jesień. Kwiaty ma ogromne i nasycone kolorem. I on też jeszcze rośnie, co widać w postaci anteny na środku. To naprawdę żelazna odmiana
Niezmiennie życzę wszystkim mokrej aury, niech się ziemia napije do woli. Z tego co widzę to w wielu rejonach pada, więc szczególnie dużo wody życzę tym, których deszcze omijają, jak nas
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3201
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Kolczaste serce Jagny II
Jagno, mnie omijają deszcze. Sucho, suchutko mamy .
Chippendale faktycznie mocno Ci się rozrósł. U mnie też lubi poszaleć, zarówno wzwyż jak i na szerokość. Lady of Shalott taka wielka! Nie wiedziałam, że ta róża potrafi osiągnąć takie rozmiary. Boscobel widać, że jest na dobrej drodze żeby dogonić koleżanki.
Eifelzauber ma kolor jaki u róż lubię najbardziej. Piękna jest. Pashmina w towarzystwie krwawnika (?) tworzy gotowy bukiet na rabacie. Wyjątkowo dobrane towarzystwo.
Miło się ogląda tak ładne krzewy. Na pewno dają Ci wiele radości, nawet teraz późnym latem.
Chippendale faktycznie mocno Ci się rozrósł. U mnie też lubi poszaleć, zarówno wzwyż jak i na szerokość. Lady of Shalott taka wielka! Nie wiedziałam, że ta róża potrafi osiągnąć takie rozmiary. Boscobel widać, że jest na dobrej drodze żeby dogonić koleżanki.
Eifelzauber ma kolor jaki u róż lubię najbardziej. Piękna jest. Pashmina w towarzystwie krwawnika (?) tworzy gotowy bukiet na rabacie. Wyjątkowo dobrane towarzystwo.
Miło się ogląda tak ładne krzewy. Na pewno dają Ci wiele radości, nawet teraz późnym latem.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Kolczaste serce Jagny II
U mnie troszkę popadało, chyba mocno dmuchałaś w moją stronę , niestety zrobiło się też bardzo zimno, rano na termometrze miałam 4 stopnie, to jak późna jesień brrr.
Przestałam już przywiązywać wielką wagę do opisów róż, one potrafią być bardzo kapryśne, czasem wystarczy zmiana miejsca a czasem można chuchać, dmuchać i nic nie pomaga. W jednym ogrodzie są piękne w innym marudzą, taka uroda królowej kwiatów
Moje dwa krzaczki Alexandry zamiast rosnąć, z roku na rok są coraz mniejsze, tak też mam z Jubilee, znajdę im inną miejscówkę, ale jak się nie ogarną, to pożegnam je bez żalu. Ot, po prostu nie jest im dobrze w moim ogrodzie.
Twoja Alexandra jest przepiękna .
Jagna możesz mi podpowiedzieć, gdzie szukać żurawki Glitter, patrzyłam po kilku szkółkach, ale jakoś na nią nie trafiłam. W tym roku dam sobie spokój, ale w przyszłym chętnie bym ją kupiła.
Przestałam już przywiązywać wielką wagę do opisów róż, one potrafią być bardzo kapryśne, czasem wystarczy zmiana miejsca a czasem można chuchać, dmuchać i nic nie pomaga. W jednym ogrodzie są piękne w innym marudzą, taka uroda królowej kwiatów
Moje dwa krzaczki Alexandry zamiast rosnąć, z roku na rok są coraz mniejsze, tak też mam z Jubilee, znajdę im inną miejscówkę, ale jak się nie ogarną, to pożegnam je bez żalu. Ot, po prostu nie jest im dobrze w moim ogrodzie.
Twoja Alexandra jest przepiękna .
Jagna możesz mi podpowiedzieć, gdzie szukać żurawki Glitter, patrzyłam po kilku szkółkach, ale jakoś na nią nie trafiłam. W tym roku dam sobie spokój, ale w przyszłym chętnie bym ją kupiła.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25170
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Kolczaste serce Jagny II
Ja też jestem type sowy. I coraz bardziej męczy mnie poranne wstawanie. Jak ja wytrzymam jeszcze te 10 lat do emerytury?
Też uwielbiam Pashminę, tylko moja w tym roku zastrajkowała i teraz nie kwitnie. Dziwne, bo co roku kwitła drugi raz niezawodnie.
Też uwielbiam Pashminę, tylko moja w tym roku zastrajkowała i teraz nie kwitnie. Dziwne, bo co roku kwitła drugi raz niezawodnie.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Kolczaste serce Jagny II
Jagna, wreszcie i do nas dotarły opady i chociaż późno, to może rośliny w lepszej kondycji wejdą w zimowy sen. Póki co, moje nie mają zamiaru spać, a już taki Abraham Darby, czy Lady of Shalott wyglądają jak w szczycie sezonu Za Lady of Shalott będę Ci zawsze wdzięczna
Przyglądam się Twojej Princess Alexandra of Kent i wyjść z podziwu nie mogę Tworzy cudny, niezwykle zgrabny krzaczek. U mnie obie rosną jak pokraki. Pędy w różne strony, nie pomaga żadne formowanie. Z tego co czytam, to w wielu ogrodach jest podobnie. Tym bardziej cieszę się, że pokochałaś tę odmianę i teraz wcale mnie to nie dziwi. Cudne, ogromne kwiaty - to jest poza dyskusją. Kolor niby różowy, a jednak trudno jednoznacznie określić tę barwę, bo tych odcieni na niej jest wiele (jak to u Austinek). I jeszcze tak chętnie kwitnie No, nie można jej nie kochać
PS. Możesz zdradzić gdzie kupiłaś żurawkę Glitter? Chętnie bym kupiła kilka sztuk, bo rzeczywiście wyglądają zjawiskowo
Przyglądam się Twojej Princess Alexandra of Kent i wyjść z podziwu nie mogę Tworzy cudny, niezwykle zgrabny krzaczek. U mnie obie rosną jak pokraki. Pędy w różne strony, nie pomaga żadne formowanie. Z tego co czytam, to w wielu ogrodach jest podobnie. Tym bardziej cieszę się, że pokochałaś tę odmianę i teraz wcale mnie to nie dziwi. Cudne, ogromne kwiaty - to jest poza dyskusją. Kolor niby różowy, a jednak trudno jednoznacznie określić tę barwę, bo tych odcieni na niej jest wiele (jak to u Austinek). I jeszcze tak chętnie kwitnie No, nie można jej nie kochać
PS. Możesz zdradzić gdzie kupiłaś żurawkę Glitter? Chętnie bym kupiła kilka sztuk, bo rzeczywiście wyglądają zjawiskowo