
Z ziemiórkami już trochę lepiej, kupiłam te tablice tydzień temu i powoli się wyłapują, wciąż też tłukę je ręcznie jak się uda, ale nie powiem żeby się całkiem wyniosły, wciąż latają po domu. Chyba za bardzo im się dałam rozplenić przez te pierwsze kilka dni. Nie sądziłam że to tak szybko postępuje!


Mam od wczoraj super humor, bo mam nowego falka!

I to... nie takiego zwykłego falka- wyjątkowego, bo zrealizował 3 moje marzenia naraz. 4 nawet ;)
Znalazłam go wczoraj w markecie jako ostatnią sztukę, brudnego, sponiewieranego, ze złamanym pędem, ze zgniłymi korzeniami, pokaleczonymi liśćmi, jeszcze w folii. Chwiał się w doniczce i możliwe że na 1 liściu ma wżery przędziorka. Cena: 27,90zł!!
Wzięłam go, obejrzałam- wyglądał tragicznie szczerze mówiąc, ale odezwał się we mnie duch walki i poszłam się kłócić o niego. Postanowiłam że więcej jak złotówkę za niego nie dam, potem- że no dobra- 2 zł, ale więcej już nie. Po dłuższej chwili i rozmowach z 3 osobami oddali mi go za 3zł (chcieli najpierw 5, nie dałabym, mimo całego współczucia dla tego biedaka).
Najbardziej bałam się, bo miał takie czarne plamy na pniu głównym, tak jakby trzon mu gnił, ale wymacałam ręką że pień jest twardy, liście też dość sztywne, a już w domu zobaczyłam że te plamki są suche, uff, to już połowa sukcesu! Dawałam mu 50% szans na przeżycie.
W domu po gruntownych oględzinach, przemyciu listków, obcięciu prawie wszystkich korzeni, przycięciu złamanego pędu, stwierdziłam że wyglada dużo lepiej niż myślałam. Dziś poszedł już do kory i doniczki, rozpoczyna się jego rekonwalescencja, ale jestem prawie pewna że będzie dobrze. Uwierzcie mi, że cieszyłam się z niego bardziej niż z niejednego pięknie kwitnącego zdrowego falka!
Dlaczego napisałam, że spełnił aż 4 moje marzenia?
Chciałam już mieć nową roślinkę, żeby się nią zajmować, obserwować postępy. Najbardziej cieszą przy takim zdechlaczku:)
Chciałam odratować takiego maksymalnego choruszka, któremu już inni szans nie dają.
Chciałam kupić kiedyś storczyka po naprawdę okazyjnej cenie ;)
No i chciałam mieć phalaenopsis o kolorze- niespodziance!


Jakoś tak od razu go pokochałam, taką biedną sierotkę, nawet mój mąż się ucieszył że go wzięliśmy i jeszcze wczoraj powiedział mi że już go polubił
