Aniu, nie jestem lekarzem, więc nie będę wpływała na Twoje decyzje.
Dałam temat do przemyślenia, bo jest ciekawy. I tyle.
Koncerny farmaceutyczne cały czas produkują nowości ale przecież nie kupujemy
i nie zażywamy wszelkich antidotów, które są w aptece...
Mówisz ciągoty do tłustej goloneczki ?

Ależ ona nie jest tłusta!
Ona jest chudziutka, bo w procesie gotowania i pieczenia,
cały tłuszcz " wyłazi", wytopiony jak smalczyk.
I zostaje pod skórką samo delikatne, soczyste i mięciuchne mięseczko.
Do łykania z rozkoszą

.
Grażynko, sadzenie róż po różach to, co najmniej 2 problemy.
I. - to wyjałowienie gleby, ba! wręcz wysterylizowanie ze składników pokarmowych.
Róże mają korzenie sięgające do 1,5 m !!! , a gęstą siecią włośników pokarmowych
odżywiają krzew, dostarczając mu pokarmu do wielokrotnego kwitnienia.
Forsycja, migdałek, jaśminowiec - kwitnie tylko raz.
Róża, często i trzy razy.
Wtedy musi dostać 3 x więcej składników pokarmowych.
Dlatego sadząc róże po różach, zaleca się wymianę ziemi na ok. 60-80cm x 3 wymiary.
II. pasożyty i choroby odkorzeniowe, pozostające w miejscu bytowania poprzednich krzaków
Im większy dół z wymienioną ziemią, tym lepsze warunki startu, nowego krzewu.
Ewulku, Guciu, zima zaskoczyła nawet Krzysiaka.
HIhihihihihihi, chciał wyjechać z garażu, a tu...półmetra śniegu.
Spóźnił się na spotkanie, bo najpierw musiał przebić sobie drogę wyjazdową z garażu.
Drogi i chodniki super, bo pługi jeżdżą bez przerwy ale na dachach i w ogrodzie...
zezdjęciuję, bo zaraz muszę iść po zakupy.
( Schowałam Krzysiowy portfel i teraz sama muszę zasuwać

)
Na dworze przyjemnie, tylko -5C i sypie, sypie, sypie...
Biedna smokini.
