Grzesik pisze:Znając Mariolę to pewnie z roztargnienia wykorzysta pestki, a resztę przez nieuwagę wyrzucialeksandra odwazna pisze:Biedna Comcia wyciąga pestki z wiśni, dwa wiadra , to ma nockę z głowy
![]()
:o
![]()



No to sobie chłopie nagrabiłeś

Nic takiego się nie stało.
Wiśnióweczkę nastawiłam ale w małym baniaczku więc zmieściło się jakieś 5 kg wiśni.
Ważyłam wiaderka - razem 16 kg

Więc do zagospodarwoania miałam jeszcze dwa razy tyle.
Do dużego gara wsypałam ile się zmieści i bedzie konfitura i trochę syropu.
Będzie, bo muszę ją robić 3-4 dni.
Przepis - na oko.
Dodać trochę cukru i podgrzewać na małym ogniu aż zacznie pyrkać. Wyłączyć. Na drugi dzień dodać trochę cukru, podgrzać, jak zacznie pyrkać - wyłączyć.
I tak do skutku i sprawdzać czy cukru nie za mało albo nie za dużo.
Na koniec zlać syrop, wiśnie do słoika, zalać syropem żeby nie wystawały a reszte syropu do picia.
Jak się nie zagotują wisienki to będą fajne, nierozpaćkane, nierozgotowane.
Resztę bez drylowania do sokownika.
I tu dałam ciała bo za dużo cukru nasypałam więc czeka aż dzisiaj kupię cytryny i dorzucę bo nie lubię mdłych soków.....
Przepis na nalewkę ?
W tym roku robię inaczej niż w poprzednich i nie wiem jak

Pamiętam tylko że najpierw zalać spirytusem a dopiero potem cukier i miód.
Wcześniej robiłam odwrotnie i też była pyszna

Więc na razie wisienki moczą się w spirycie.
Próbowałam takiego cudeńka - niebo w gębie, mocno wiśniowe, trochę gęste zupełnie jak syropek czy likierek ;:8
Tylko muszę przepis wydębić

I powiem wam że w zeszłym roku moi domownicy śmiali się jak robiłam różne soczki, dżemiki, przeciery, sałatki
bo przecież musiałam przerobić to co mi na działce wyrosło i to co u liliowej koleżanki nazbierałam.
Śmiali się że mi się "syndrom babciny" włączył.
Ale zimą już się nie śmiali tylko mówili że tego czy tamtego powinnam zrobić więcej bo smaczne i za szybko się kończy

Wczoraj zięciu pomagał mi drylować wisienki, ale jak już zapakowałam cały baniaczek na wiśniówkę to stracił zapał.
Zupełnie nie wiem dlaczego ?
