Danusiu - właściwie nic nowego, nic nadzwyczajnego.
Większość przeróbek zrobiłam jesienią, teraz czekam aż mi jakiś nowy pomysł wpadnie do głowy.
Już wiem że roślinki zadarniające pod różami ani się nie sprawdzają ani nie zabezpieczają przed chwastami.
Na razie jestem zauroczona karmnikiem ościstym jako towarzystwo dla róż.
Posadziłam na niewielkiej części i na razie mi się podoba ale muszę czekać aż się rozrośnie.
Gdyby jednak coś było nie tak, to chyba wezmę korę albo kamyki !!!
W tym roku poszalałam tylko z azaliami i rh.
Odczuwam jeszcze brak wiciokrzewu Serotina i kilku powojników.
Ale to się nie liczy bo nie zajmują wiele miejsca na ziemi
Halinko - koleżanka ma naprawdę wielką kępę trytomy ! Co ja mówię - wielką ? Ogromną, olbrzymią !!!
Wspaniale to wygląda, dała mi kawałek ale widać był większy niż mniejszy

Z drugiej strony być może przez przypadek dobrze zrobiłam - patrząc na to jaka była ta zima.
Trytoma już zaczyna kwitnąć :P
Ido - truskawki zaczęły mi owocować bardzo wcześnie, teraz to niedobitki gniją na krzaczkach.
Robactwa nie lubię, ślimaków też, grzybów niejadalnych też nie lubię !
Jak czytałam po ile u ciebie są truskawki to zrobiłam
Cholewcia, może chociaż trochę pójdą w górę ?
Albo nie. We Wrocku ceny lepsze - przenieś się do nas
Dominiko - olki coś tam zamierzają, ale co z tego wyjdzie to jeszcze nie wiem.
Domowe to ja potrafię w pięknym stylu uśmiercić a muszę je przecież podchować....
Ja mam na razie problem ( może z tego wyrosnę ) ale nie mam jakoś serca wywalać roślin na kompost choć wiem że powinnam.
Madzik - na tym zdjęciu mój Kardynał ( ale nie Richelieu ) jest podobny.
Ale jak poszukałam w necie to chyba jednak nie on ?
Tradescent, tradescent, tradescent, muszę zapamiętać bo może kolejne będą bardziej określone.
Dzisiaj obcięłam kwiat bo zaczął się sypać
Jadziu - czasami tak mam że mało sypiam ale potem mi przechodzi

Ja pryskałam na skoczka i jak dotarłam do domu to lunęło.
Ale i tak poskutkowało więc może u ciebie też nie poszło całkiem na marne ?
Dzisiaj narobiłam się jak dziki osioł - przeprowadzka firmy.
12 godzin a to i tak nie wystarczyło by się całkiem rozpakować i umościć na nowym miejscu.
Brudna jak świnia i mokra jak szczur poleciałam na działkę bo miałam wiztytację Harwi z M.
Ależ się cieszyłam że mogłam przez chwilę posiedzieć i NIC nie robić.
Ale szybciutko się zmyli i zostawili pomidorki koktajlowe do posadzenia.
Złośliwcy
Nie padało cały dzień.
W zamian za tą łaskę za oknami teraz burza, błyski, grzmoty i deszcz.
Teraz niech sobie pada. Nawet lubię jak pada. Ale kiedy jestem w domu i kiedy nie jest tego za wiele.
Zdążyłam dzisiaj obciąć przekwitłe lub zmęczone kwiaty róż, powyrywać trochę rzodkiewki i sałaty.
Obcięłam z litości Grahama Thomasa - widziałam, jest piękny, wspaniały i choć nie przekwitał to ciachnęłam.
Ja widziałam a teraz niech się wzmacnia.
Do domu wróciłam o 21-szej idąc okrakiem bo tak mnie wszystko bolało po tej przeprowadzce, pakowaniu, rozpakowywaniu.....